Znany z Virtus.pro Jarosław Jarząbkowski najczęściej występuje pod jedną z dwóch wersji swojego pseudonimu - albo jako pashaBiceps, albo też po prostu pasha. Któż by jednak pomyślał, że w na co dzień używanym przez Polaka nicku znaleźć się może... wulgaryzm.

Ten jednak wykryły używane w Chinach filtry, które mają wykluczać używanie nieodpowiednich słów. Skrypt taki wyłapał w ksywce polskiego zawodnika słowo "shabi", które w języku mandaryńskim, czyli oficjalnie używanym w Państwie Środka dialekcie, uważane jest za obraźliwe.

Dlatego też chińscy widzowie, którzy podczas Majorów korzystają z GOTV, zobaczą Polaka jako "pa*****ceps". Trzeba przyznać, że to dosyć osobliwy przypadek. Możliwe jednak, że z uwagi na większą ekspansję CS:GO na rynkach azjatyckich, jeszcze nie raz uraczeni zostaniemy podobnym "kwiatkiem".