Dużo ludzi jest w stanie rozpoznać serię słuchawek Siberia od SteelSeries lub chociaż gdzieś o niej słyszało. Producent postanowił odświeżyć swój asortyment tworząc zupełnie nową linie produktów wydaną pod koniec 2016 roku. Mowa tutaj o SteelSeries Arctis, w której skład wchodzą modele oznaczone numerami 3, 5 oraz 7. Różnią się one liczbą dodatkowych funkcjami oraz oczywiście ceną, jednak ich szkielet oraz użyte przetworniki neodymowe pozostają takie same. SteelSeries nie chce odcinać się od swojej flagowej serii słuchawek i podkreśla, że w Arctisach użyto tych samych przetworników co w o wiele drożysz modelach tego producenta (np. Siberia 840). Testy przeprowadzono na headsecie Arctis 5.

Specyfikacja

  • Typ: 7.1 wirtualny
  • Przetworniki: Ø40 mm
  • Podświetlenie: RGB
  • Pasmo przenoszenia słuchawek: 20÷22000 Hz
  • Mikrofon: dwukierunkowy, wysuwany z diodą sygnalizacyjną
  • Pasmo przenoszenia mikrofonu: 100÷10000 Hz
  • Waga netto (bez kabla): 310 g
  • Impedancja słuchawek: 32 Ω
  • Impedancja mikrofonu: 2200 Ω
  • Okablowanie: odpinane, gumowane, 2 adaptery na złącze USB oraz Mini-Jack
  • Pokrętło analogowe z funkcją ChatMix wbudowane w adapterze USB
  • Cena: ~499zł

 

Budowa i jakość wykonania

Arctis to seria, która swoim wyglądem nie przywodzi na myśl wszystkich stereotypowych modeli gamingowych. Nie uświadczymy tu krzykliwych kolorów czy futurystycznych kształtów. Pozwolę sobie nawet stwierdzić, że projektanci postawili na dość elegancki design, który nie jest nadmiernie krzykliwy, dzięki czemu nowe modele mogą przypaść do gustu osobom nieprzepadającym za kiczem. Całość wykonano z niezwykle lekkiego tworzywa pokrytego cienką warstwą gumy, która skutecznie zapobiega palcowaniu się słuchawek.

Podczas tworzenia szkieletu projektanci postanowili stworzyć coś nowego. Nie uświadczymy tutaj pałąka regulowanego przez rozsuwanie ani konstrukcji szelkowej. Za dopasowanie do rozmiaru głowy odpowiada system rzepów na rozciągliwym pasku rozpiętym między dwoma metalowymi uchwytami tuż pod pałąkiem. Regulację w pewnym stopniu umożliwia również sposób montażu nauszników, dzięki któremu można je obracać w zakresie 90 stopni  oraz delikatnie pochylać. Są one również w całości pokryte cienką warstwą gumy, a wąskie obwódki oraz logo producenta stanowią sekcję podświetlenia. Do pokrycia muszli producent zdecydował się użyć materiału przepuszczającego powietrze. Ma to swoje wady w postaci gorszego tłumienia dźwięków niż w przypadku ekoskóry, jednak podczas długich sesji uszy powinny być wdzięczne, że nie muszą się dusić w sosie własnym.

O ile w prawym nauszniku zabudowano tylko przetwornik oraz system oświetlenia, tak w lewym upchnięto zdecydowanie więcej elementów. Znajdziemy tutaj dwa gniazda służące do podpięcia słuchawek – standardowy Mini-Jack 3.5 mm oraz 8-pinowe wejście dedykowane. Należy zauważyć jednak, że w zestawie nie znajduje się przewód Mini-Jack, więc jeśli takiego nie posiadamy trzeba skorzystać z załączonego kabla i któregoś z dwóch adapterów. Poza złączami dostępne jest również pokrętło do regulacji głośności (niezależnie od ustawień systemowych), wysuwany mikrofon dwukierunkowy oraz przycisk odpowiedzialny za jego wyłączanie. Sam mikrofon jest zadziwiająco długi, a jego wygodne ułożenie nie sprawia najmniejszego problemu. Zastosowanie modelu dwukierunkowego ma zapewniać odizolowanie dźwięków otoczenia od mowy. Mikrofon wyposażono również w pomarańczową diodę led, która sygnalizuje gdy jest on wyłączony.

Ostatnim elementem są wspomniane wcześniej adaptery. O pierwszym nie ma się co nadmiernie rozpisywać - ot przejściówka na czteropolowego Mini-Jack’a umożliwiająca podpięcie headsetu również do urządzeń mobilnych. O wiele ciekawszy i bardziej funkcjonalny jest adapter USB wyposażony w pilot z analogowym pokrętłem odpowiedzialny za funkcję ChatMix. Po podpięciu słuchawek z jego pomocą w ustawieniach dźwięku otrzymujemy dostęp do  dwóch wirtualnych urządzeń audio – Game oraz Chat. Nie działa to w ten sposób, że dźwięk w słuchawkach się dubluje, jednak rozpoznawane są wszelakie programy komunikacyjne typu TeamSpeak czy Discord, a z pomocą pokrętła można zmieniać balans między głośnością komunikatorów dźwiękowych i pozostałych odgłosów.

Oprogramowanie

Dostępny na stronie producenta software o nazwie SteelSeries Engine 3 automatycznie wykrywa słuchawki podpięte do portu USB i po instalacji sterowników można przystąpić do konfiguracji urządzenia. Doceniam to, iż wszystkie niezbędne opcje udało się zmieścić na jednej stronie, dzięki czemu nie ma potrzeby przełączania się pomiędzy całą masą zakładek. Omówię pokrótce dostępne opcje personalizacji:

  1. Dzięki współpracy z DTS Headphone:X dla serii Arctis opracowano nowy algorytm odwzorowujący przestrzenność dźwięku, a po aktywacji tej funkcji możliwe jest wybranie jednego z trzech predefiniowanym ustawień odwzorowania – Game, Movie, Music
  2. Equalizer – standardowa opcja umożliwiająca regulację poszczególnych pasm częstotliwości. Można wybrać kilka gotowych ustawień lub manualnie zmieniać położenie każdego z suwaków
  3. Dynamic Range Compression – opcja umożliwiająca kompresję sygnału i zmniejszenie różnic w poziomach głośności różnych dźwięków (tłumienie głośnych i podbijanie cichych odgłosów)
  4. Live Mic Preview – włącza nasłuchiwanie mikrofonu
  5. Mic Volume – regulacja głośności mikrofonu
  6. Noise Reduction – regulacja stopnia izolacji dźwięków otoczenia
  7. Mic Sidetone – dostosowanie głośności odsłuchu własnego mikrofonu w słuchawkach.

Dodatkowo istnieje oczywiście opcja zmiany podświetlenia – można zastosować takie same  ustawienia dla obu nauszników lub zmieniać je dla każdego z osobna.

Wrażenia z użytkowania

Zacznę od komfortu podczas noszenia słuchawek. Są one naprawdę lekkie, co nie oznacza, że nie są solidne. Projektanci spisali się naprawdę dobrze dobierając materiał pałąka oraz nauszników. Zachowuje on odpowiednią równowagę pomiędzy ciężarem, elastycznością i wytrzymałością. Zrezygnowano również z systemu gąbek/poduszek utwierdzanych pod pałąkiem, a zastąpiono to elastycznym paskiem, który na swój gumowy sposób przypomina konstrukcję szelkową. Regulacja jest dość uciążliwa, ponieważ słuchawki należy ściągnąć z głowy, przepiąć rzepy oraz sprawdzić czy całość pasuje, a zazwyczaj i tak kończy się to na kilkukrotnym powtórzeniu całej tej sekwencji. Na szczęście po dopasowaniu rozwiązanie to okazuje się zaskakująco wygodne. Pasek napina się równomiernie i nie uciska czubka głowy nawet po kilku godzinach. Z materiału zastosowanego do obicia muszli również byłem zadowolony. Doceniłem to głównie ze względu na przepuszczalność powietrza, dzięki czemu moje uszy nie męczyły się tak szybko. Nie zależało mi na całkowitym odcięciu się od dźwięków pochodzących z otoczenia, więc ich gorsze właściwości tłumiące w zupełności mi nie przeszkadzały. W sklepie producenta istnieje możliwość zamówienia padów obitych skórą jak i wyboru paska z innymi wzorami lub w innym kolorze,  jednak obie te opcje wyceniono na 15 €.

Równie ważnym kryterium oceny była funkcjonalność zestawu, jak i jakość jego dźwięku. Producenci chwalili się, że we wszystkich modelach z serii Arctis zamontowano przetworniki wykorzystywane wcześniej w topowych, o wiele droższych egzemplarzach słuchawek SteelSeries, więc moje oczekiwania co do jakości dźwięku były dość wysokie. W przypadku gier zostały one spełnione. Tony niskie, średnie i wysokie są naprawdę dobrze zrównoważone i podczas testów nie wystąpiła sytuacja, aby basy grały na mojej czaszce jak na bębnie lub by wysokie częstotliwości wwiercały się w moją podświadomość jak wiertło dentystyczne w ząb. Odwzorowanie przestrzenności dźwięku, a co za tym idzie kierunku wystrzałów, wybuchów czy kroków sprawuje się dobrze już w trybie stereo. Włączenie wirtualnego trybu 7.1 jeszcze poprawia to odczucie, jednak ma ono nawet większy wpływ na skalowanie głośności w zależności od odległości lub źródła pochodzenia (np. odgłosy dobiegające zza ściany). Tryb ten zwiększa również dynamikę dźwięku, przez co interpretowanie całej masy odgłosów o różnej głośności i pochodzących z różnych kierunków męczyło mnie znacznie szybciej. Nie zmienia to jednak faktu, iż do zagrania dwóch gier rankingowych lub matchmakingów tryb ten sprawdza się świetnie.

Z racji, iż jest to zestaw przeznaczony głównie do grania, jakość dźwięku w filmach i podczas słuchania muzyki pozostawia pewien niedosyt. Owszem, barwa dźwięku jest naprawdę przyjemna, ale momentami da się zauważyć brak pewnej głębi. Można to jednak zaakceptować, bo nie w tym celu headset ten został stworzony.

Funkcja ChatMix jest czymś, co w istocie przypadło mi do gustu. Efekt końcowy pracy nad tym rozwiązaniem wydaje się dość prosty, ale momentami zdecydowanie ułatwiał mi dostosowanie równowagi między dźwiękami z gry a voice-chatem. W ostateczności jest to najszybszy sposób na wyciszenie złotych rad i wszelakich pretensji pochodzących ze strony kumpli bez konieczności minimalizowania gry i zmiany ustawień programu komunikacji głosowej.

Podsumowanie

SteelSeries Arctis 5 jak na uśrednione standardy w naszym kraju nie jest towarem tanim. Nie można jednak oczekiwać tego od produktu wykonanego solidnie, z dobrych materiałów i posiadającego kilka ciekawych funkcji. To, czym ten model urzekł mnie najbardziej była jego wygoda. Kilkugodzinne sesje przed ekranem komputera nie odciskały się piętnem na mojej głowie i uszach, a mały ciężar i eleganci design sprawiają, że słuchawki te można również zabrać ze sobą na miasto. Jakość dźwięku naprawdę zadowala, a możliwość dokupienia dodatkowych elementów w celu dopasowania headsetu do swojego prywatnego gustu (pomimo dość wysokiej ceny zakupy detalicznego) zapewnia dodatkowe możliwości personalizacji i jest zaletą, jeśli rozpatrywać ten model pod kątem uniwersalności. SteelSeries Arctis 5 wydaje się być produktem mogącym stanowić ciekawą alternatywę dla niektórych popularnych headsetów. Na pewno warto chociaż zwrócić na niego uwagę.