Z ogromnym zainteresowaniem śledzisz wszelkie transferowe doniesienia i przecieki? Ciebie także elektryzują potencjalne hity, które na długo zapiszą się w pamięci kibiców, nawet jeśli później okażą się klapą? Nie martw się, mamy tak samo. Dlatego też zdecydowaliśmy się przygotować listę dziesięciu najważniejszych, najciekawszych czy też najbardziej interesujących ruchów personalnych, które miały miejsce w 2017 roku. Pierwsza część tego tekstu ukazała się wczoraj, a znaleźć ją można pod tym adresem. Dziś natomiast kontynuujemy naszą podróż przez świat wielkich nazwisk, wielkich nadziei, a czasami także wielkich zawodów. Mamy tutaj zarówno transferowe hity, jak i kity, ale żadnemu z tych ruchów nie można odmówić jednego – że w pewnym momencie każdy o tym mówił, każdy o tym słyszał. I każdy był ciekawy co będzie dalej.

Danylo "Zeus" Teslenko

Gambit Esports Natus Vincere

fot. DreamHack/Adela Sznajder

Nie spocznę dopóki nie wygram cholernego Majora – te słowa, tylko w nieco ostrzejszej wersji, padły półtora roku temu z ust Danylo "Zeusa" Teslenki, legendy Natus Vincere. W chwili, gdy je wypowiadał, nie sądził zapewne, że rok później rzeczywiście będzie mógł wznieść do góry mistrzowską paterę, ale nie dokona tego w barwach swojej ukochanej drużyny. Los chciał, że w pewnym momencie w Na`Vi zabrakło dla ukraińskiego IGL-a miejsca, przez co ten musiał udać się na, zdawałoby się, banicję do mniej uznanego wtedy Gambit Esports. Ten sam los bywa także przewrotny – w krótkim czasie Teslenko poukładał pogrążającą się wówczas w taktycznym nieładzie ekipę, zaś jego były zespół po odejściu dotychczasowego lidera zaczął prezentować się jeszcze gorzej.

Co prawda w Gambit także nie było tak różowo (co wyszło na jaw dopiero po PGL Major Kraków), ale nie przeszkodziło to drużynie złożonej z trzech Kazachów, Rosjanina i Ukraińca w zaskoczeniu całej esportowej społeczności i wygraniu Majora. Krótko po polskiej imprezie zaczęły pojawiać się plotki, że Natus Vincere skłonne byłoby przeprosić się z Zeusem i chociaż ten miał wcześniej żal za sposób w jaki go pożegnano, skrzętnie przystał na propozycję powrotu. Wiele osób krytykowało ten ruch, uważając go za niezrozumiały, ale 30-latek się uparł. Po ogromnym sukcesie z Gambit przyszła pora na wyzwanie podobnego kalibru – przywrócenie Na`Vi do miejsca, w którym znajdowało się jeszcze kilka lat temu. Czy się udało? Po czterech miesiącach można bez zawahania stwierdzić, że nie. Ale po kolei.

Po swoim majestatycznym comebacku Teslenko miał okazję prowadzić starą-nową drużynę zaledwie na czterech lanach. Skąd tak mała liczba? Z jednej strony wschodnioeuropejska formacja nie otrzymywała już zbyt wielu bezpośrednich zaproszeń, z drugiej zaś nie zawsze była skłonna do startu w turniejach eliminacyjnych. I nie ma się co dziwić, że kwalifikacje do Intel Extreme Masters Oakland 2017 czy EPICENTER 2017 jasno udowodniły, że jest to idealne pole do spuszczenia na siebie fali krytyki. Z drugiej strony i na zawodach offline nie szło podopiecznym Zeusa najlepiej. Dopiero w grudniu udało im się sięgnąć po triumf podczas mało prestiżowego dla ekipy tego kalibru DreamHack ASTRO Open Winter 2017. Wcześniej natomiast mieliśmy bardzo słabe występy m.in. podczas ELEAGUE CS:GO Premier 2017 i ESL One New York 2017. Wygląda więc na to, że doświadczony prowadzący nie był wcale lekiem na całe zło, a jego przyjście nie pomogło wyleczyć się drużynie z toczącej ją już od ponad roku choroby.

Turnieje wygrane w barwach Natus Vincere:

Turniej Nagroda
DreamHack ASTRO Open Winter 2017 50 000 $

Tarik "tarik" Celik i Will "RUSH" Wierzba

OpTic Gaming Cloud9

fot. ESL/Helena Kristiansson

Cloud9 od wielu lat nosiło mniej lub bardziej zasłużenie miano najlepszej formacji rodem ze Stanów Zjednoczonych. Nie da się jednak ukryć, że jak na potencjał tak ogromnego kraju drużyna ta nigdy tak naprawdę nie zadomowiła się wśród tej absolutnej elity Counter-Strike'a, która samą swoją nazwą potrafiła przyprawić rywali o mdłości i poty. Co prawda raz na jakiś czas udało jej się wpisać na swoje konto jakiś turniej, nierzadko nawet prestiżowy, ale koniec końców zawsze czegoś brakowało. I pozostawało rozczarowanie, tym bardziej, że C9 praktycznie nigdy nie radziło sobie dobrze na tej najważniejszej imprezie, tj. Majorze. Dość powiedzieć, że gracze zza oceanu tylko raz w swojej historii wywalczyli status legendy!

Nic więc dziwnego, że upływający czas przynosił nam kolejne zmiany personalne, w wyniku których z pozyskanego jeszcze w sierpniu 2014 roku składu compLexity Gaming zostawało coraz mniej. Wreszcie ostatnimi bastionami łączącymi stare z nowym pozostali Michael "shroud" Grzesiek i Jordan "n0thing" Gilbert. Obaj charakterystyczni i powszechnie lubiani zawodnicy byli po prostu twarzami Cloud9, bez których nikt nie wyobrażał sobie tego zespołu. Najwyraźniej jednak wyobraźnia włodarzy organizacji była o wiele bardziej bujna, gdyż w połowie sierpnia 2017 roku wspomniana wyżej dwójka wylądowała na ławce rezerwowych. W ich miejsce ściągnięto wówczas Tarika „tarika” Celika oraz Willa „RUSHA” Wierzbę, którzy przyszli z dogorywającego wówczas w konwulsjach OpTic Gaming. – Mamy świadomość tego, co ta dwójka wniesie do naszej gry i nie mogę się już doczekać tego, co uda nam się osiągnąć w tym składzie – zapewniał podczas prezentacji Amerykanów właściciel C9, Jack Etienne.

No i trzeba przyznać, że wyszło to więcej niż dobrze. Przed przybyciem dwóch spadochroniarzy z OpTic drużyna była w stanie wygrać tylko Subaru Invitational 2017, chociaż oczywiście warto wspomnieć także o grze w wielkim finale ESL One Cologne 2017. Niemniej już pod wodzą tarika i przy pomocy RUSHA formacja spod znaku niebieskiej chmurki aż siedmiokrotnie kończyła zmagania na kolejnych imprezach w strefie medalowej! Z tego trzykrotnie mogła ona opuszczać serwer ze złotymi medalami w dłoniach, triumfując chociażby przy okazji DreamHack ASTRO Open Denver 2017. Doszło nawet do tego, że wśród niektórych Cloud9 wyrosło na poważnego kandydata do sprawienia niespodzianki podczas pierwszego w 2018 roku Majora. I nawet jeśli ostatecznie się to nie uda, wydaje się, że C9 po raz pierwszy od ESL One Cologne 2014 zespół może zapewnić sobie status legendy.

Turniej Nagroda
DreamHack ASTRO Open Denver 2017 50 000 $
iBUYPOWER Masters 2017 50 000 $
CyberPowerPC Extreme Gaming Series Winter 2017 14 000 $

Olof "olofmeister" Kajbjer

Fnatic FaZe Clan

fot. Turner Sports/ELEAGUE

Ponad dwadzieścia wygranych turniejów, w tym dwa Majory. Trzy tytuły MVP najbardziej prestiżowych imprez i zaledwie 25-lat. Bez wątpienia Olof "olofmeister" Kajbjer to jeden z najlepszych zawodników w kilkuletniej historii Counter-Strike: Global Offensive. To właśnie jemu Fnatic zawdzięcza większość najważniejszych sukcesów na scenie CS:GO, a był taki czas, że każdy był się na sam widok Szweda. Czy to AK-47, czy AWP, czy też tec-9 – Kjabjerowi nie robiło to różnicy, nadal pozostawał groźny. Aż wreszcie przyszła obniżka formy. A po niej kontuzja. A potem kolejny kryzys. I nagle z niesamowitego zawodnika, przez którego Valve musiało szybko wprowadzić nerf teca, nie pozostało absolutnie nic. Zarówno on, jak i jego ówczesna drużyna popadli w marazm, a każdy kolejny miesiąc tylko utwierdzał wszystkich w przekonaniu, że to, wydawałoby się, idealne małżeństwo dobiega powoli końca.

I wreszcie przyszedł ten dzień, gdy wszyscy w napięciu co rusz naciskali F5 na swoich klawiaturach, by tylko nie przegapić tego, bądź co bądź, jednego z najważniejszych transferów w historii CS:GO w ogóle. 20 sierpnia wszystko stało się oficjalne, zaś olofmeister, podupadła gwiazda, trafił do złożonego z samych gwiazd FaZe Clanu, gdzie miał odzyskać pewność siebie i znów poczuć jak to jest rywalizować na najwyższym poziomie. Świetne warunki, doborowe towarzystwo. Czego chcieć więcej? Nic tylko grać. – Z jednej strony ciężko było podjąć decyzję o odejściu z Fnatic, drużyny, która zawsze będzie znajdować się w moim sercu. Z drugiej zaś łatwym było wybranie zespołu, do którego chciałbym dołączyć. FaZe to niesamowita organizacja z fantastycznymi kibicami, a przede wszystkim zatrudniająca niesamowicie utalentowanych i głodnych sukcesu graczy, których podziwiam, postrzegam jako przyjaciół i z którymi posiadam te same cele na drodze do stania się najlepszym na świecie. Od dawna nie czułem już takiej ekscytacji i pozytywnej nerwowości. Dziś zaczyna się coś nowego – zapewniał już od samego początku Szwed.

Po tych kilku miesiącach można wprost przyznać, że Kajbjer nie powinien mieć powodów do narzekań. Z nim w składzie FaZe na dobre utrzymało status top 2 na świecie, a przy okazji wpisało na swoje konto kilka trofeów, przy których sam skandynawski zawodnik miał pewien wkład. Nadal nie jest to oczywiście olofmeister-bestia, który w 2015 roku podporządkował sobie całą scenę CS:GO, ale też tak naprawdę nikt od niego tego nie oczekuje. W FC trafił on na grupkę graczy, z których każdy jest tak naprawdę w stanie w pojedynkę przesądzić o losach meczu, wobec czego ciężar napędzania innych nie spoczywa już tylko na jego barkach. W wypadku niedyspozycji 25-letniego Szweda Håvard "rain" Nygaard czy Nikola "NiKo" Kovač są w stanie bez problemu udźwignąć odpowiedzialność za wyniki. I wydaje się, że po ostatnich burzliwych w miesiącach we Fnatic taki komfort był dokładnie tym, czego popularny olof bez wątpienia potrzebował.

Turnieje wygrane w barwach FaZe Clanu:

Turniej Nagroda
ESL One New York 2017 125 000 $
ELEAGUE CS:GO Premier 2017 500 000 $
finały ECS Season 4 250 000 $

Ricardo "boltz" Prass

Immortals SK Gaming

fot. ESL/Bart Oerbekke

To jest trochę dziwna sprawa. Tak naprawdę nigdy, w żadnym momencie ani Immortals, ani też SK Gaming oficjalnie nie potwierdziły wypożyczenia Ricardo "boltza" Prassa, a mimo to 20-latek już od kilku miesięcy występuje w tej drugiej drużynie. I to występuje z powodzeniem, bo przez zaledwie dwa miesiące wygrał więcej pieniędzy, niż wcześniej przez całą półtoraroczną przygodę z organizacją Noah Whinstona. Sytuacja młodego zawodnika to zresztą idealny przykład na to, jak nieprzewidywalne bywa życie, bo jeszcze kilkanaście tygodni przed przenosinami do SK walczył on ze swoją byłą już ekipą w wielkim finale Majora.

Historia tej brazylijskiej drużyny to kolejny przykład tego jak bolesne konsekwencje może mieć odniesiony ponad stan sukces. W ubiegłym roku przekonała się o tym PENTA Sports, która po awansie na PGL Major Kraków 2017 została pozbawiona swoich najlepszych graczy, przekonało się także Immortals. Po porażce w wielkim finale Majora z Gambit (co i tak było ogromnym osiągnięciem) przyszedł feralny DreamHack ASTRO Open Montreal 2017. A tam zamieszanie, utrata finałowej mapy z powodu spóźnienia i późniejsze oskarżenia o brak lojalności i nadmierne imprezowanie. Było tego dużo, ale efekt był jeden – zespół się rozpadł. Kto mógł ten się ratował z tonącego okrętu, a boltz miał to szczęście, że przypomniał sobie o nim jego stary znajomy z czasów wspólnej gry w barwach Luminosity Gaming. Gabriel "FalleN" Toledo, legenda brazylijskiego Counter-Strike'a i esportowy ojciec Prassa, miał akurat wakat w swoim zespole, który postanowił zapełnić zdolnym młodzieńcem, który wcześniej już wielokrotnie udowadniał, że drzemie w nim ogromny talent.

Początkowo Brazylijczyk miał pomóc SK tylko przy okazji EPICENTER 2017, które koniec końców okazało się dla Latynosów zwycięskie. Nic zatem dziwnego, że gdy przyszła pora na zgłaszanie składów do Intel Extreme Masters Oakland 2017, FalleN jeszcze raz zaangażował boltza. I znów sukces, chociaż może nie takiego kalibru, bo formacja z Ameryki Południowej zajęła "dopiero" trzecie miejsce. Nadal jednak brakowało klarownego komunikatu – boltz zostaje czy też nie. Ten pojawił się po wygranym BLAST Pro Series. Prass był wówczas jednym z ojców tego wyniku, dlatego też krótko po zakończeniu duńskiej imprezy Epitácio „TACO” de Melo zakomunikował jasno: – Decyzja została już podjęta – boltz jest naszym piątym zawodnikiem. A krótko potem SK mogło świętować mistrzostwo 6. sezonu ESL Pro League. I tylko Majora żal, bo z powodu wątpliwej jakości przepisów były gracz Immortals nie będzie mógł wspomóc swoich nowych kolegów w Bostonie.

Turnieje wygrane w barwach SK Gaming:

Turniej Nagroda
EPICENTER 2017 250 000 $
BLAST Pro Series 2017 125 000 $
finały ESL Pro League Season 6 250 000 $

Denis "electronic" Sharipov

FlipSid3 Tactics Natus Vincere

fot. DreamHack/Adela Sznajder

Już po transferze Nikoli "NiKo" Kovača do FaZe Clanu społeczność CS:GO znalazła sobie nowego romantyczno-dramatycznego bohatera, który heroicznymi czynami próbuje uratować swoją drużynę od niechybnej porażki. Był nim Denis "electronic" Sharipov, który pod kątem doboru formacji rzeczywiście nie trafił najlepiej. FlipSid3 Tactics od dawna nie liczyło się już na salonach (chociaż jakimś cudem ciągle grywało na Majorach) i tak naprawdę nikt nawet tej ekipy nie szanował. Ot zwykły zespolik z rejonu CIS, który raz na jakiś czas pokaże coś ciekawszego, ale tak poza tym to bywa obiektem pogardy i lekceważenia, Właśnie w takich realiach, niemalże na kamieniu, rozwinął się talent młodego Rosjanina.

19-latek dawał z siebie ile mógł i to przede wszystkim dzięki niemu F3 jeszcze na początku roku mogło cieszyć się ze zwycięstwa podczas DreamHack ASTRO Open Leipzig 2017. Później było już tylko gorzej, bo w kolejnych miesiącach ekipa pojawiła się tylko na czterech lanach – dwóch Majorach oraz posiadających zerowy prestiż Adrenaline Cyber League 2017 i OMEN Challenge 2017 by HP. FlipSid3 ewidentnie stawało się dla electronica za małe i wiele wskazywało, że nastolatek rodem z Rosji jest po prostu skazany na transfer do Natus Vincere, najbardziej rozpoznawalnej organizacji z Europy Wschodniej. Zdawali sobie z tego sprawę także włodarze Na`Vi, którzy na przełomie lata i jesieni podjęli pierwszą i, jak się później okazało, nieudaną próbę pozyskania Sharipova, który miał wnieść do kompletnie rozbitej drużyny zupełnie nową jakość. Włodarze F3 byli jednak nieugięci i pękli dopiero kilka miesięcy później, w listopadzie. – To wszystko było niesamowicie trudne. W trakcie mojej kariery byłem ośmiokrotnie uczestnikiem negocjacji transferowych – te były najtrudniejsze. On był główną częścią FlipSid3, naprawdę nie chcieli pozwolić na jego odejście – mówił później Yevhen Zolotarev, dyrektor generalny Natus Vincere.

Wielki transfer doszedł zatem do skutku, ale przez kolejny miesiąc w grze zespołu niewiele się zmieniło. Nadal zdawał się on być bardziej zbiorowiskiem indywidualności niż prawdziwym monolitem, co miało oczywiście negatywny wpływ na wyniki, w tym m.in. na brak awansu na World Cyber Arena 2017. Trzeba jednak electronicowi oddać, że on sam najczęściej prezentował się bez zarzutu i zgodnie z oczekiwaniami został drugim po Oleksandrze "s1mple'u" Kostylievie motorem napędowym całego składu. To także on w pewnym stopniu przyczynił się do tego, że w grudniu Na`Vi mogło po raz pierwszy od ponad roku świętować triumf na lanie, wygrywając DreamHack ASTRO Open Winter 2017. Tak czy inaczej, Sharipov na razie nie zbawił drużyny, ale na pewno jest jej o wiele bardziej wartościowym elementem niż Denis "seized" Kostin, którego zastąpił.

Turnieje wygrane w barwach Natus Vincere:

Turniej Nagroda
DreamHack ASTRO Open Winter 2017 50 000 $

Warto na końcu wyjaśnić pewną kwestię. W grudniu doszło bowiem do jeszcze jednego interesującego transferu, gdy nowo powstała organizacja 100 Thieves przejęła czwórkę banitów niechciany w Immortals, których głównym atutem był slot na ELEAGUE Major Boston 2018. Przenosiny to ze wszech miar ciekawe, ale trudno powiedzieć o nich cokolwiek więcej, gdyż Brazylijczycy w minionym roku, ba, nawet w roku bieżącym nie rozegrali jeszcze ani jednego oficjalnego meczu w nowych barwach. Ich debiut miał nastąpić podczas bostońskiego Majora, ale z tego wyeliminowały ich problemy wizowe, wobec czego nie wiadomo kiedy wreszcie dane będzie nam zobaczyć Lincolna "fnxa" Laua i jego kolegów w akcji. Tym bardziej, że na ten moment nie mają oni zapewnionego miejsca w żadnej z online'owych lig, więc prawdopodobnie przyjdzie nam jeszcze długo poczekać.