Polskie kluby zauważyły fenomen esportu już jakiś czas temu, dotychczas jednak ich działania na tym polu ograniczały się tylko do zatrudniania zawodników gry FIFA. Inną drogę obrał jednak Piast Gliwice – na śląsku odważnie postawiono także na Counter-Strike'a oraz, przede wszystkim, na szkolenie młodzieży, które ma zaprocentować w przyszłości. W długiej rozmowie z naszym serwisem Marcin Bujnowicz, wiceprezes zarządu Piast Gliwice Esports, opowiedział nam o planach rozwoju prowadzonej przez siebie sekcji, o szczegółach dotyczących projektu Akademii, ale także zwrócił uwagę na potrzebę społecznej edukacji, która mogłaby poprawić postrzeganie esportu w niektórych, mniej zorientowanych środowiskach. Zapraszamy!


Maciej "MaPet" Petryszyn: Czy Pana zdaniem w Gliwicach jest klimat na esport?

Marcin Bujnowicz: Na ten moment nie jestem w stanie miarodajnie odpowiedzieć. Mogę to zrobić za pół roku. Skąd te pół roku? Niedawno uruchomiliśmy szkółkę gamingową Piast Gliwice Esports Academy i rozpoczęliśmy nabór młodych gliwiczan. Dzięki placówce będziemy wiedzieli, jaka jest opinia i świadomość rodziców na temat esportu. Czy angażują się w rozwijanie pasji swoich dzieci, czy im w tym pomagają, czy zapiszą dzieci do naszej akademii. Odpowiedzi pozwolą nam ocenić podejście rodziców do esportu.

Jeżeli chodzi o gliwickie szkoły, widzę zainteresowanie projektem uruchomienia klasy esportowej pod patronatem sekcji Piast Gliwice Esports. Cieszę się, że mamy akceptację władz miasta Gliwice na czele z wiceprezydentem panem Krystianem Tomalą oraz naczelnikiem wydziału edukacji panem Mariuszem Kucharzem. Z perspektywy samorządu jest klimat i akceptacja dla rozwoju esportu w Gliwicach. Obecnie jesteśmy na etapie finalnych konsultacji z radą pedagogiczną Zespołu Szkół Techniczno-Informatycznych i przygotowania projektu #KlasaEsportowa z panem dyrektorem mgr Januszem Magierą oraz panią wicedyrektor mgr inż. Anną Wilk. Nauczyciele i wychowawcy to kluczowy filar w popularyzowaniu i budowaniu świadomości społecznej w zakresie sportów elektronicznych. Szczególnie wśród trzydziesto-, czterdziesto- i pięćdziesięciolatków, czyli rodziców miłośników esportu. Dlatego przywiązujemy ogromną rolę do współpracy z gronem pedagogicznym, które bardzo często kojarzy sport elektroniczny z grami komputerowymi, a nie sportową rywalizacją. Negatywny stereotyp postrzegania gracza komputerowego, jako osoby bezmyślnie i bezcelowo siedzącej przed komputerem jest ciągle mocno zakorzeniony. Musimy wykonać jeszcze dużo pracy w tym zakresie.

A jakiego rodzaju jest to praca?

Od września, jako Piast Gliwice Esports będziemy prowadzić spotkania z radami pedagogicznymi oraz rodzicami, na których będziemy tłumaczyć, czym jest rywalizacja w sportach elektronicznych i w jaki sposób może wpłynąć korzystnie na rozwój młodych ludzi. Będziemy prezentować narzędzia dydaktyczne oraz dobre praktyki, które pomogą młodzieży rozwijać ich pasje, ale także przeciwdziałać ewentualnym zagrożeniom. Edukacja to najlepsza forma profilaktyki. Przymierzamy się także do wydawania biuletynu oraz programu na żywo w kanale YouTube. Nie martwię się o zainteresowanie uczniów. Oni są zakochani w esporcie. Przecież sport elektroniczny i gaming to domena młodych ludzi, zarówno niepełnoletnich, jak i dorosłych w wieku 20-25 lat. Ich nie trzeba przekonywać. Ale należy im pomóc w budowaniu nawyków „zdrowej” gry oraz rywalizacji w duchu fair play. W umiejętny sposób zwrócić uwagę, aby nie zaniedbywali obowiązków szkolnych, zawodowych czy innych, o których – poza uprawianiem esportu czy poza graniem – powinni pamiętać. Bo są przypadki, że gdzieś młody człowiek może się zapomnieć. Ale nie dotyczy to tylko gier komputerowych, ale też każdej pasji, którą wykonujemy, bo pasja ma to do siebie, że jak ją kochamy to się czasami zapominamy.

Jeśli chodzi o ten klimat to poniekąd miałem też na myśli reakcje osób utożsamiających się z Piastem, ale jako z klubem stricte sportowym, czyli kibiców. Czy po powstaniu sekcji esportowej był jakiś odzew ze strony środowisk kibicowskich i jak on ewentualnie wyglądał?

Nie prowadziliśmy takich badań, przynajmniej na razie. Z doświadczenia wiem jednak, że kibice np. piłki nożnej, którzy chodzą na mecze piłkarskie, grają też dla rozrywki w gry komputerowe.  Ale już niekoniecznie spędzają tysiące godzin w internecie, np. na Twitchu, oglądając, jak inni rywalizują w te gry. Aby zainteresować sportowe środowiska kibicowskie drużynami Piasta Gliwice Esports musimy wpierw odnosić sukcesy na scenie esportowej. Jak mawiał mój były szef, Zbigniew Boniek, „wynik kształtuje marketing”. A ja dodam – i popularność. Wówczas nasi sportowi kibice będą się z nami utożsamiali i będą nam kibicowali. To długofalowy proces. Na razie kibicuje nam zarząd stowarzyszenia Gliwickiego Klubu Sportowego Piast, który zdecydował się rok temu powołać sekcję esportu Piasta Gliwice. Dzięki temu zwróciliśmy uwagę środowiska esportowego oraz młodych ludzi, którzy niekończenie chodzą na stadion piłkarski. Przez nasze kanały społecznościowe otrzymujemy wiele sygnałów sympatii, ale przede wszystkim zaproszenia do uczestnictwa w turniejach, oferty drużyn, które chciałby grać w naszych barwach. Nie rezygnujemy z przybliżenia wszystkim kibicom sportowym sekcji Piasta Gliwice Esports. Wspólnie z klubem piłkarskim GKS Piast Gliwice S.A. rozpoczęliśmy akcję "Z serwerów na stadiony", w ramach której na stadionie w Gliwicach – przed kolejkami Lotto Ekstraklasy – rozegraliśmy mecze pokazowe z zawodnikami Wisły Płock Esports oraz Legii Warszawa eSports. W tym drugim przypadku mecz był transmitowany zresztą na żywo w Internecie. W nowym sezonie przed każdą kolejką Lotto Ekstraklasy planujemy na stadionie Piasta przeprowadzić piętnaście meczów pokazowych. Chcemy, aby stały się one stałym elementem rozgrywek Ekstraklasy, gdzie przed meczem na zielonej murawie zagramy na murawie wirtualnej. Myślimy nie tylko o rywalizacji naszych zawodników w FIFĘ, ale także o meczu naszego teamu CS:GO. Showmatche to nie tylko popularyzacja naszej sekcji wśród kibiców czy gliwickiego biznesu, ale okazja do „odczarowywania” stereotypu gracza komputerowego. Cieszę się, że Prezes Żelem i pracownicy klubu piłkarskiego są nam przychylni i chcą nam pomagać, aczkolwiek jak Pan wie w pewnym momencie Piast Gliwice musiał walczyć i o utrzymanie, i z problemami takimi, które dotykają polską piłkę, jak choćby burdy po meczu derbowym, dlatego też sekcja została niezależnie wydzielona, aby mogła ona rzeczywiście być samodzielnie funkcjonującą organizacją, tak jak sekcja futsalu, czy piłki nożnej, czy też każda inna.

Czyli rozumiem, że sekcja esportowa jest w pełni autonomiczna? Więc czy w takiej sytuacji między tymi poszczególnymi sekcjami Piasta istnieje jakaś współpraca, np. na polu marketingowym?

Na marketingowym na razie nie, bo można powiedzieć, że jesteśmy bardzo młodą sekcją. Dwa miesiące temu obchodziliśmy swoje pierwsze urodziny i dopiero budujemy swoją tożsamość i organizację. Przez ostatnie 12 miesięcy zbieraliśmy doświadczenia, a także chcieliśmy zaznaczyć swoją obecność na scenie esportowej i sportowej. Potwierdzeniem słuszności obranej przez nas drogi jest zresztą nominacja dla sekcji Piast Gliwice Esports oraz klubu piłkarskiego Piast Gliwice SA w plebiscycie „Polish Esport Awards” w kategorii „Inicjatywa sportowa w 2017 roku w esporcie”. Skupiliśmy się także na opracowaniu modelu szkolenia wyczynowego zawodników w Piast Gliwice Esports oraz modelu szkolenia wychowanków w Piast Gliwice Esports Academy. Dodatkowo, w ramach projektu dla oświaty #KlasaEsportowa, opracowaliśmy program rozwijania zdolności i zainteresowań młodzieży w zakresie rywalizacji w esporcie. To wszystko prezentowaliśmy na ostatniej konferencji prasowej przy okazji otwarcia szkółki gamingowej Piast Gliwice Esports Academy. Nasi koledzy z sekcji sportowych, a także przedstawiciele władz miasta byli zaskoczeni, że tak wiele łączy sport elektroniczny ze sportem tradycyjnym. Że metodyka szkolenia w esporcie może być podobna do systemu szkolenia w piłce nożnej. Jeśli chodzi o marketing, współpracowaliśmy z klubem w zakresie organizacji wspólnych eventów w grze FIFA. Z kolei w Counter-Strike'u jesteśmy autonomiczni i podejmujemy samodzielne decyzje. Prowadzimy regularne sprawozdania dla zarządu stowarzyszenia, występujemy na zarządzie, jesteśmy zapraszani i stajemy się powoli częścią rodziny Piasta Gliwice

No dobrze, ale jak wyglądała w ogóle kwestia narodzin sekcji esportowej? Kto wyszedł z inicjatywą, by takową założyć?

Dobre pytanie. Z inicjatywą wyszli młodzi ludzie, w tym Mateusz Brzyżkiewicz, związany ze środowiskiem esportowym od 2005 roku. To była osoba-reprezentant, jak to mówię, młodego środowiska, który... no grał. Grał, można powiedzieć, rekreacyjnie. Pod koniec 2016 roku poszedł do Prezesa stowarzyszenia GKS Piast, pana Grzegorza Jaworskiego, i zaprezentował fenomen gier komputerowych, zwłaszcza tych esportowych. Mówił Prezesowi o tym, jak bardzo są popularne, że może być to dobra forma dotarcia do młodych ludzi, a także promocja klubu. Zwrócił tym uwagę pana Jarosława Wypycha, ówcześnie zajmującego się marketingiem stowarzyszenia, a obecnie pełniącego funkcję prezesa spółki E-Games, zarządcy sekcji esportu Piasta Gliwice. Prezes temat podłapał, gdyż widział, jak marketingowo i wizerunkowo esport dynamicznie się rozwija. A jako że Gliwice są blisko Katowic, łatwo na żywo zobaczyć fenomen esportu podczas Intel Extreme Masters i przesiąknąć młodzieńczą energią. Chyba ta energia spowodowała, że 27 lutego 2017 roku zarząd stowarzyszenia GKS Piast powołał nową sekcję – sekcję esportu, a następie powierzył jej prowadzenie i rozwój spółce E-Games. Dodam, że Mateusz Brzyżkiewicz jest obecnie jej dyrektorem.

Nie da się jednak ukryć, że pod pewnymi względami podejście Piasta do esportu różni się nieco od tego, które prezentują inne polskie kluby.

W odróżnieniu od innych polskich kubów sportowych, nie koncentrujemy się wyłącznie na rywalizacji w grę sportową FIFA. Zależy nam na rozwoju drużyn w grach esportowych, jak Counter-Strike czy League of Legends. Po pierwszych doświadczeniach w sekcji CS:GO podjęliśmy decyzje o zmianach, które mają pomóc w zbudowaniu silnej organizacji, której drużyny będą mogły z sukcesem konkurować na krajowej scenie esportowej. Jedną z nich było zatrudnienie Sebastiana "dArka" Babińskiego. Drugą zaś zbudowanie modelu szkolenia zawodników, zarówno na poziomie profesjonalnym, jak i młodzieżowym. Mam nadzieję, że za dwa, trzy lata Cybersport będzie pisał o naszych drużynach czy zawodnikach, a nie jak o jakieś ciekawostce. Bardzo tego chcemy. Pytanie, czy potrafimy tego dokonać? Czas pokaże.

Pozostańmy przy temacie Counter-Strike'a, bo nie ukrywam, że w dużej mierze właśnie to zainteresowało mnie najbardziej. Można powiedzieć, że Piast jest ewenementem i to nie tylko na skalę krajową, ale nawet międzynarodową, bo większość klubów piłkarskich, które wchodzą w esport, jednak unika tego CS-a z uwagi na możliwe negatywne skojarzenia związane ze strzelaniem czy zabijaniem. W przypadku Piasta nie było tego typu obaw?

Na szczęście nie wszyscy byli świadomi, czym jest Counter-Strike (śmiech). A tak poważnie, jeżeli sekcja esportu Piasta Gliwice ma być poważanie traktowana, musi odnosić sukcesy w głównych tytułach esportowych, jak Counter-Strike czy League of Legends. Musi uczestniczyć w topowych rozgrywkach, ligach i turniejach, jak ESL Mistrzostwa Polski, Puchar Polski Cybersport czy Polska Liga Esportowa. Counter-Strike jest najpopularniejszą grą esportową. Ma swoje legendy, jak Virtus.pro czy wschodzące gwiazdy, jak AGO Esports czy Team Kinguin. To przyciąga uwagę widzów, a ta z kolei przyciąga sponsorów, bez których nie ma możliwości zbudowania dobrej drużyny.

Co się tyczy negatywnych skojarzeń z CS-em – wiele obaw wynika z braku wiedzy o grze. Dlatego kładziemy nacisk na szkolenie zawodników oraz równolegle na budowanie świadomości esportowej wśród rodziców, nauczycieli i wychowawców. Sebastian odpowiada nie tylko za team CS:GO, ale uczestniczy też w budowaniu modelu szkolenia zawodników w naszym klubie i Akademii oraz uczniów w projekcie #KlasaEsportowa. Pomaga w tworzeniu systemu szkoleń dla instruktorów. Jego ogromne doświadczenie zawodnicze i znajomość CS-a jest dla nas kluczowa. Rozwój graczy, także emocjonalny, zależy od jego trenerów, wychowawców, rodziców. Jeżeli młody człowiek nie spotka na swojej drodze mądrych trenerów czy świadomych rodziców to będzie zdobywał wiedzę sam. A samodzielna nauka może go zagonić w różnych kierunkach, także tych negatywnych. Decydując się na wejście do Piasta Gliwice Esports wiedziałem, że będziemy musieli wykonać ogromną pracę edukacyjną, aby zbudować świadomość społeczną, by w CS-ie zobaczono możliwość rywalizacji sportowej, a nie strzelanie czy zabijanie. To stereotypy. Sukces naszej sekcji będzie zależał od tego, czy rodzice – czyli nasi inwestorzy – będą chcieli posłać swoje dzieci do naszej Akademii. Jeśli przekonamy dorosłych to młodym ludziom będzie łatwiej realizować swoją pasję. A ta pasja może ich nauczyć szeregu umiejętności, których nie nauczy ich szkoła. Jednocześnie będziemy tłumaczyć, że nie każdy będzie mógł utrzymać się z grania, a wręcz tylko margines będzie mógł funkcjonować jako zawodnik albo osoba pracująca przy sportach elektronicznych. Dlatego nie można zaniedbywać szkoły, bo później można sobie zamknąć swoją przyszłość.

Jeśli ktoś podnosi temat Counter-Strike'a to po pierwsze pytam czy zna tę grę, czy wie, o co w tej grze chodzi? Czy ma świadomość wszystkich elementów gry? Bo wówczas wie, że zawodnik nie koncentruje się wyłącznie na zabijaniu. Ja też miałem mylne przekonanie. Wyobrażałem sobie CS-a jak coś na wzór Wolfensteina, produkcji, w którą kiedyś grałem. Fajna gra, ale i pobudzająca muzyczka, która mnie tak nastrajała, że po grze chciałem wyjść na ulicę, aby wszystkich… (śmiech). No właśnie. Jestem przykładem kompletnej nieznajomości pewnych rzeczy. Dopiero kontakt z uczniami w technikum otworzył mi oczy na tę grę. Zobaczyłem jak człowiek musi koncentrować swoją uwagę na tym, co się dzieje w grze, na komunikatach swojej drużyny. Jak ta komunikacja i koncentracja jest niesamowicie ważna, że liczy się szybkość reakcji, która jest potrzebna przy podjęciu decyzji. Czyli tak, jak w życiu. Doświadczyłem, że gry komputerowe mogą przygotować młodych ludzi pod względem umiejętności pracy w zespole, czy to umiejętności społecznych, czy nawet umiejętności radzenia sobie z sukcesem bądź porażką. Więc jeśli ktoś mi mówi o tych negatywnych skojarzeniach, to najlepszą metodą jest siąść, porozmawiać, pokazać, a najlepiej jeszcze podawać własny przykład.

fot. fb.com/PiastEsports

Czyli rozumiem, że można przyjąć, iż obecnie Piast Gliwice Esports stawia na społeczną edukację jeśli chodzi o dzieci, jeśli chodzi o rodziców? To jest wasz główny cel?

Tak, to jest główny, ale jednocześnie bardzo trudny cel – społeczna edukacja i organizacja procesu szkolenia w esporcie. To praca bardzo żmudna i absorbująca czasowo, obliczona na efekty w dłuższym terminie. Byłoby nam dużo łatwiej, gdybyśmy mieli zespół, który osiąga sukcesy na arenie krajowej, bo wówczas młodzi ludzie, a także sponsorzy i media zwróciliby szybciej uwagę na naszą pracę i pomogli w popularyzacji dobrych praktyk. Ale tak, generalnie tym najważniejszym naszym celem na tym etapie nie jest sam wynik sportowy, tylko zbudowanie profesjonalnego systemu szkolenia esportowego oraz systemu upowszechniania i zainteresowania esportem w Gliwicach. Gotowy model zaprezentowaliśmy na konferencji prasowej, a na samym jego dole jest esportowa rozrywka. Na to nie mamy wpływu, chociaż kibicujemy i pomagamy takim miejscom, jak Red Web – miejsce nowej kultury. Szczebel wyżej znajduje się esportowa edukacja, wychowanie i profilaktyka w ramach kooperacji z gliwickimi szkołami oraz upowszechnianie i zainteresowanie esportem przez imprezy i wizyty w szkołach. Dalej szkolenie młodzieży w szkółce gamingowej Piast Gliwice Esports Academy pod okiem fachowych trenerów. Zajęcia w akademii pozwolą naszym wychowankom szybciej i sprawniej poznać tajniki gry, a nie, jak to było w przypadku Sebastiana, dochodzić do wszystkiego na bazie własnych prób i błędów. I na samej górze, top of the top, crème de la crème, czyli nasze drużyny reprezentacyjne Piast Gliwice Esports i szkolenie specjalistyczne, ukierunkowane na rywalizację. To zawodnicy wyczynowi o statusie amatorskim bądź profesjonalnym. Na razie zatrudniamy zawodników, którym zwracamy koszty przejazdów, uczestnictwa w turniejach, bootcampach. Chciałbym, wraz ze wzrostem wyników esportowych i marketingowych, co ma bezpośredni wpływ na budżet, zatrudniać najlepszych zawodników na kontraktach profesjonalnych, gwarantujących im wynagrodzenia, które pozwolą im się z tego utrzymać. Czyli tak, jak dzieje się w pięciu, ośmiu dużych organizacjach krajowych. 

Jeśli chodzi o Piasta w takim wymiarze rywalizacyjnym, to w Counter-Strike'u nie mieliście na razie zbytnio szczęścia.

Nasz pierwszy skład CS-a wybraliśmy we wrześniu ubiegłego roku. Był to skład tak zwany akademicki, zakontraktowany na sześć miesięcy. Sam wybór był trochę spontaniczny i pomagało nam w nim wielu różnych ludzi. Nie oparliśmy jednak swoich decyzji o takiego, jak ja to nazywam, "Alexa Fergusona". W organizacji esportowej najważniejszy jest, tak jak w klubie piłkarskim, generalny menadżer, trener i szef szkolenia w jednej osobie. Osoba z wizją i doświadczeniem. Chłopaki uczestniczyli w lokalnych turniejach lanowych, jak np. Falcon w Lublinie. Gdzieś tam sobie nie poradzili, a mieliśmy wobec siebie wzajemne oczekiwania. Jako organizacja nie potrafiliśmy im pomóc, odpowiednio ukierunkować. Doszliśmy do wniosku z Mateuszem Brzyżkiewiczem, że nie tędy droga. Dlatego zdecydowaliśmy się teraz na budowanie zespołu od silnego trenera. Nazywam Sebastiana naszym Alexem Fergusonem. Alex Ferguson funkcjonował, jak Pan wie, prawie kilkadziesiąt lat w Manchesterze United i można powiedzieć, że przyszedł jako mało znany trener z Aberdeen, a po latach odchodził jako legenda. Mam nadzieję, że wystarczy nam cierpliwości, że ze względu na różnice wiekowe nie pozabijamy się z Sebastianem po drodze i że uda nam się to wszystko wspólnie poukładać. Notabene, chłopaki z pierwszego składu startowali w tryoutach, ale doszliśmy z Sebastianem do wniosku, że nie gwarantują nam wyników na krajowej scenie esportowej, stąd ta decyzja. Cieszę się, że udało nam się pożegnać w kulturalny sposób, bo też nam na tym zależy, abyśmy nie robili rzeczy, które są PR-owym strzałem w stopę. W zarządzaniu organizacją czasem lepiej jest, jak jest ciszej niż głośniej. Nie chcemy, aby nasi koledzy z Piasta Gliwice mieli do nas pretensje "Co wy tam w tym esporcie robicie, same negatywy". Przywiązujemy do wizerunku bardzo dużą wagę. A nie jest łatwe, bo ja sam muszę się nauczyć pracować z młodymi ludźmi, którzy żyją online. Są przy tym bardzo niecierpliwi, bo praktycznie minutę po tym, jak coś im Pan powie, musi Pan to zrobić. Rozumiem, że wynika to z ich młodzieńczej niecierpliwości i z tego, że wszystko musi być na wczoraj. Muszę się pewnych rzeczy nauczyć, a do pewnych przyzwyczaić. Wspólnie czeka nas trochę wyzwań.

Niemniej w kwestii waszego nowego składu również były pewne zastrzeżenia, m.in. w kwestii przeszłości niektórych zawodników.

Sebastian dostał on od nas pełny kredyt zaufania jeżeli chodzi o dobór składu. Przeprowadził tryouty i wyselekcjonował swój autorski skład. Oczywiście, mieliśmy dylematy czy zatrudniać osoby, które zaprezentowały wysokie umiejętności podczas testów, a które gdzieś w przeszłości "zgrzeszyły", jak np. Dycha czy lys. Uznaliśmy jednak, że jeżeli gra Pawła czy Szymona lub któregokolwiek innego zawodnika będzie z pożytkiem dla Piasta Gliwice Esports, a przy tym każdy z zawodników wyciągnie odpowiednie wnioski – należy dać im szanse. Sebastian nas przekonywał i nie będzie tajemnicą, jeżeli zdradzę, że poręczył za nich głową. Obecnie zawodnicy są na etapie 2,5-3 miesięcznych przygotowań, czyli w okresie przygotowawczym, gdzie szlifują swoją formę, zagrywki taktyczne oraz zgranie zespołowe. Okres startowy zaplanowany jest na wrzesień, choć po drodze będzie kilka sparingów czy turniejów sprawdzających stopień przygotowań do sezonu.

Co do dArka – jakie konkretnie zadania w kwestii tego składu zostały mu powierzone. Mówi Pan, że prowadził on tryouty, ale cos dalej? Praca szkoleniowa z zawodnikami?

Sebastian z jednej strony pełni rolę trenera i menedżera zespołu CS:GO, a z drugiej angażowany jest w budowanie systemu szkolenia młodzieży w Piast Gliwice Esports Academy. Codziennie rozmawiamy o metodach treningowych i narzędziach, które ułatwią i przyspieszą proces doskonalenia naszych wychowanków. Możliwe, że kiedyś będą to nasi zawodnicy, bo dzisiaj z dopiero co wybranej piątki w obszarze 100 kilometrów mieszka tylko dwóch zawodników. Reszta jest z innych części kraju, co sprawia nam także trudność. Bo jak budować kulturę kibicowania drużynie esportowej, kiedy zawodnicy są rozproszeni po całej Polsce. Fajnie byłoby posłać cały zespół do jednej z gliwickich szkół, a nie pokazywać go tylko na ekranie komputera. To też są takie drobne detale, które trzeba wypracować i odpowiednio zorganizować.

A zamierzacie w Piaście wejść w League of Legends? Początkowo były przecież takie deklaracje.

Mieliśmy propozycję przejęcia drużyny League of Legends. Panowie bardzo chcieli żebyśmy ich wzięli. To byłoby bardzo głośne przejęcie, bo ta drużyna uczestniczy w praktycznie wszystkich krajowych rozgrywkach. Chociaż zawodnicy i sztab byli zainteresowani współpracą, doszedłem do wniosku, że nie jesteśmy na to jeszcze gotowi organizacyjnie. Tak jak mówię, marketingowo byłoby to mistrzostwo świata, bo nazwa Piast Gliwice Esports zaistniałaby od razu na scenie esportowej, ale po 2-3 miesiącach musiałbym się wstydzić. Bo do wzrostu musi być gotowa cała organizacja, zarówno pod względem marketingowym, jak i PR-owym, czy także finansowym. Są organizacje, które robią to świetnie, ale on są na rynku już od kilku lat. Taką organizacją jest Illuminar Gaming. Świetni marketingowo są także Izako Boars, ale za tym stoi Piotr Skowyrski i FantasyEXPO. A ja, mimo że dwa miesiące temu mogliśmy mieć bardzo medialne przejęcie, naprawdę niesamowitych zawodników League of Legends, doszedłem do wniosku, że najpierw trzeba dokonać zmian w CS-ie. Ułożyć organizację, ułożyć jej finanse, przygotować pewne modele szkoleniowe, biznesowe i marketingowe. A dopiero później, może w sierpniu, wrócić do negocjacji.

Można odnieść wrażenie, że te pierwotne plany, które ogłoszono zaraz po powstaniu sekcji esportowej, wydawały się dość ambitne, bo, o ile pamiętam, bo chyba nawet sam o tym pisałem, to ten pierwszy skład CS:GO, który trafił do Piasta, określany był jako drużyna-akademia, co wskazuje, że byłby także plany zatrudnienia kolejnego składu albo składów. A skończyło się jak się skończyło. Czy te plany nie były nazbyt ambitne jak na start?

We wrześniu, na starcie to łatwo było powiedzieć, a potem przyszła ta szara rzeczywistość, która to brutalnie zweryfikowała. Oczywiście nie wycofujemy się z naszych planów, ale musimy je dostosować do rzeczywistości. Dzisiaj kluczową rzeczą dla nas jest zbudowanie nie tylko drużyny, ale przede wszystkim budżetu. Jak wszędzie, wszystko się rozbija o pieniądze. Fakt, że Piast Gliwice Esports jest odrębną organizacją, ma swoje plusy, ale także i minusy. Plusy widoczne są w zarządzaniu – możemy poświecić się rozwojowi esportu i różnych dyscyplin. Z kolei minusy widoczne są w finansach, nie mamy takich pieniędzy, jak chociażby klub piłkarski, który ma budżet na poziomie ponad 16 milionów złotych. Dlatego te plany, które zostały ogłoszone, rozbiły się o banalną rzecz, czyli pieniądze. Bardzo ciężko jest zbudować organizację, która sama się finansuje, czyli jest na tyle atrakcyjna marketingowo, że sponsorzy wykładając pieniądze finansują wynagrodzenia zawodników czy trenerów, a także ich starty i przygotowania. Te pierwsze deklaracje były deklaracjami normalnymi, czyli optymistycznymi. Ten rok pokazał, że tutaj nie ma skrótów. Trzeba przygotować odpowiednie fundamenty pod dalszy rozwój. Jednym z nich jest szkolenie młodzieży.

fot. Ewa Dołmat-Róg

A czy są już w organizacji pomysły na wejście w jakieś inne tytuły niż CS, LoL czy FIFA?

Nie sztuką jest powołać czy zatrudnić zespół, bo dziś tych zespołów pisze do nas naprawdę wiele. Sztuką jest stworzyć im takie warunki, i nie mówię tylko o wynagrodzeniu czy stypendiach, aby mogli skupić się na treningu, aby dobrze grać i wygrywać zawody, aby to wszystko zmonetyzować i przyciągnąć kolejnych sponsorów. Nie jest to łatwe zadanie. Jeżeli to wszystko uda nam się poskładać w jedną całość i dopisze nam trochę szczęścia to możliwe, że pojawi się w naszej organizacji coś lub ktoś nowy. Ale nie sztuką jest zatrudnić, a za trzy miesiące się wstydzić – wtedy będziemy niepoważni. A ja nie lubię być niepoważnym człowiekiem. Sztuką jest stworzyć jej warunki do gry i wywiązać się ze swoich zobowiązań, aby później się nie wstydzić. Ciśnienie jest ogromne, bo fajnie wyglądają nagłówki i newsy, gdy wszyscy o nas mówią.

A potem rzeczywistość czasami to weryfikuje.

Tak! Sam Pan to zauważył i wypunktował, jak wyglądała nasza prezentacja we wrześniu, a co się dzieje dzisiaj. Czasem trzeba troszeczkę się cofnąć, zrobić krok w tył, aby to wszystko odpowiednio ułożyć. Z drugiej strony nie było też innej drogi. To nie przypadek, że klub sportowy, który powołuje sekcję esportu, ma jakieś swoje założenia, a potem musi je zweryfikować. I był jeszcze jeden problem – jak mówi się Piast Gliwice to każdy myśli: "Wow, teraz wchodzimy, w ogóle będą milionowe kontrakty jak w piłce nożnej" itd. Piast Gliwice daje nam rozpoznawalne logo, ale resztę musimy wypracować sami – pomysłowością, ciężką pracą i ogromnym zaangażowaniem czasowym. Wszystko co robimy, musi dać określone wyniki, zwłaszcza finansowe. Panuje u nas kultura rezultatu, a nie etatu. To trudne do zaakceptowania dla niektórych. Ma to także swoje plusy – pozwala zweryfikować, kto tak naprawdę chce się poświęcić i wykonać ciężką, wręcz katorżniczą pracę, aby osiągnąć efekt. Jak mówił Leo Beenhakker, krok po kroczku, step by step. Chcemy, aby mówiło się o nas np. na Esportowych Świrach dlatego, bo coś fajnego wymyśliliśmy i nam to wyszło, a nie z powodu wpadek, bo coś zapowiadało się fajnie, a po czasie klops.

Chciałem też poruszyć temat akademii, o której już Pan tu dużo mówił. Rozumiem, że jednym z celów tego projektu jest wyłuskanie zawodników zakorzenionych w regionie, którzy nie byliby, tak jak w Counter-Strike'u, rozsiani po kraju, ale należeliby do "miejscowych"?

W naszej akademii chcemy skoncentrować się na szkoleniu młodzieży z Gliwic i regionów ościennych, by zawodnicy na miejscu spotkali się w pięcioosobowych zespołach w CS:GO i LoL-u, albo jeśli wejdziemy w Overwatcha, a mamy zamiar, to w sześcioosobowych. Chcemy pod opieką wyszkolonego przez nas instruktora prowadzić systematyczne treningi w jednostkach 90- i 120-minutowych. Z puntu widzenia mojego oraz osób, które do tego projektu przekonałem, najważniejszym celem jest przygotowanie zawodników pod kątem techniki i taktyki gry, ale także pokazanie dobrych nawyków, przygotowanie do asertywnego radzenia sobie z zagrożeniami wynikającymi z grania. Chcemy nauczyć ich radzenia sobie z presją i stresem, w tym umiejętności krytycznej samooceny siebie i zespołu, tego co się udało, a co wymaga doskonalenia. A to często trudne przy komunikacji online, bo gdy się przegra mecz to się ściąga słuchawki, wyłącza TeamSpeaka i do widzenia. I pach, drużyny nie ma. Właśnie tych nawyków radzenia sobie z emocjami, umiejętności związanych z komunikacją interpersonalną musimy i chcemy nauczyć podczas wspólnych treningów. Niby banalna rzecz – umiejętność bycia ze sobą razem, w jednym pomieszczeniu, gdzie pięciu zawodników razem trenuje zagrywki, a potem stosuje je w meczu i po jego zakończeniu, często w emocji, omawia. Okazuje się, że jest gigantyczna różnica, gdy robi się to online, a gdy trzeba popatrzeć swojemu koledze w oczy.

I tutaj, największym problemem nie jest samo przygotowanie młodych ludzi, ale przygotowanie ich instruktorów, którzy znają się nie tylko na grze pod względem technicznym czy taktycznym, ale przede wszystkim mają kwalifikacje pedagogiczne i umiejętności psychologiczne, aby poprowadzić swoich podopiecznych. Na razie robimy to sami, wewnątrz naszej organizacji. Ale konsultujemy też ze środowiskiem akademickim powstanie kierunku kształcenia na studiach podyplomowych w zakresie zawodu np. instruktor esportu. Od dwóch lat zajmuję się rekrutowaniem, selekcją i przede wszystkim szkoleniem młodych ludzi na instruktorów. Z doświadczenia wiem, że to mozolny proces. Aby wykształcić dobrego instruktora, potrzeba teorii i praktyki w zakresie pedagogiki, psychologi. Dlatego w Akademii przywiązujemy ogromną wagę do wyboru instruktorów i systemu ich szkolenia. Osoby te mają prowadzić regularne treningi według ustalonego planu szkolenia, ale także monitorować co się dzieje w szkołach bądź w domach młodych zawodników. Dlatego tak ważne jest dla nas zacieśnienie współpracy z gliwickimi szkołami oraz rodzicami. Chcielibyśmy pokazać, że klub sportowy, który stworzył sekcję esportową, nie myśli tylko o graniu czy wyniku, ale także o upowszechnianiu i edukowaniu. Aby odczarować ten stereotyp gracza. Czy to się uda, nie wiem. Nawet nie jestem w stanie sprawdzić, czy ktoś zrobił coś takiego na świecie. 

No tak, nie słyszy się raczej o zbyt wielu takich projektach.

Interesuję się rynkiem koreańskim, mekką światowego esportu. Swego czasu nawiązałem kontakt z International e-Sport Federation oraz analizowałem doświadczenia klubu SK telecom T1. Widzę, że wszyscy koncertują się tam na zawodowym uprawianiu sportów elektronicznych. Profesjonalizacja drużyn, gaming house'y, rozbudowane sztaby trenerskie i psychologiczne, natomiast młodzież szkoli się sama. Sam jestem ciekawy, jak to wszystko wyjdzie. Nie mamy wzorców, ale jesteśmy przekonani, że młodzi ludzie chcą rozwijać swoje pasje, również te w grach komputerowych. Wiemy, że rodzice im w tym pomogą, jeżeli zobaczą konkretne korzyści dla ich nastolatków, oczywiście poza rozrywką. Daliśmy sobie mniej więcej rok czasu. Za rok o tej porze chcemy zobaczyć gdzie jesteśmy jeśli chodzi o liczbę wychowanków, szkół współpracujących i zbudowanego systemu profilaktyki esportowej.

Jak tak rozmawiamy to widać, że te plany Piasta są takie dość ambitne, jednak mamy w Polsce wiele klubów piłkarskich, które pod względem finansów są na tym samym albo wyższym poziomie co Piast, a mimo to można odnieść wrażenie, że ich wchodzenie w esport jest strasznie zachowawcze. Podchodzą one do tego w taki, nazwijmy to, bezpieczny sposób, bo inwestują tylko w FIFĘ, czyli ten taki najbardziej logiczny dla nich krok jeśli chodzi o esport, ale nie ma nic ponadto. Z czego to, Pana zdaniem, wynika?

Z dwóch powodów. Po pierwsze, FIFA jest naturalnym wyborem dla klubu piłkarskiego. Po drugie, Ekstraklasa SA organizując od dwóch lat turnieje w FIFĘ "zmobilizowała" kluby do uczestnictwa w tym wydarzeniu. Natomiast, jak Pan wie, przygotowują się wspólnie z Lagardère do stworzenia esportowej Ekstraklasy dla klubów ekstraklasowych. Jak to będzie wyglądało nie wiem, ale ciągle jesteśmy z nimi w kontakcie i to wszystko konsultujemy. A dlaczego kluby piłkarskie nie interesują szerzej esportem? Odpowiedź jest prosta. Celem klubu piłkarskiego jest osiągnięcie wyniku sportowego w piłce nożnej, czyli prowadzenie drużyn i ich szkolenie, także młodzieży. Temu jest wszystko podporządkowane. Jeżeli kluby decydowały się na gry komputerowe, czyli na FIFĘ, to głównie dlatego, że był to pewien element marketingu i komunikacji, kanał dotarcia do pewnej grupy młodych osób. To nie jest optymalne podejście dla rozwoju esportu – niby robi się o esporcie głośno, ale w samych klubach ta świadomość środowiska esportowego, mechanizmów funkcjonujących w tym środowisku nie jest jakość bardzo rozbudowana. Esport ciągle jest kojarzony z rozrywką, a nie formą profesjonalnej rywalizacji. To wynika z braku doświadczenia i braku uczestnictwa w esportowej rywalizacji. I jeszcze jedno. Wie Pan o tym dobrze, że koszt utrzymania dobrej drużyny esportowej w Polsce to wydatek rzędu co najmniej miliona złotych rocznie. No to który prezes klubu piłkarskiego wyda milion złotych na drużynę esportową, kiedy jego głównym zadaniem jest utrzymanie drużyny piłkarskiej? A nie daj Boże, niech drużyna piłkarska przegrywa i ma słabe wyniki w lidze, to pierwsze, co kibice zrobią to zażądają dymisji takiego prezesa. Kiedy to się może zmienić? Gdy kluby zauważą, że utrzymanie świetnej drużyny esportowej może się refinansować i że koszty szkolenia i utrzymania drużyny esportowej mogą być zbilansowane w postaci wpływów ze sponsoringu lub innych działań nie obciążających budżetu klubu piłkarskiego. Dlatego w Piaście Gliwice wyodrębniliśmy sekcję esportu w postaci osobnej spółki. Albo się utrzymamy, albo zbankrutujemy. Proste.

Czyli wszystko rozbija się o wysokie koszta utrzymania?

Tak. Jeżeli w dobrej polskiej drużynie CS:GO jeden zawodnik zarabia 4,5 tysiąca dolarów, czyli około 17 tysięcy złotych, to mnożąc tę kwotę razy pięciu zawodników i razy dwanaście miesięcy daje nam to milion złotych. A gdzie koszty sztabu szkoleniowego, sztabu wsparcia, pracowników marketingu i komunikacji czy administracji? Zatem minimalny roczny budżet jednej drużyny CS:GO to 1,2 miliona złotych. To kupa kasy! A mówimy o topowej, polskiej drużynie esportowej. Na świecie budżety drużyn są kilkukrotnie wyższe. Dzisiaj Piast Gliwice Esports musi samodzielnie zbudować budżet, który pozwoli stworzyć stabilną organizację, dającą zawodnikom komfort treningu i rywalizacji. Organizację, która da możliwość powołania kolejnych drużyn i rywalizowania na krajowym poziomie, a także która stworzy profesjonalne zaplecze marketingowe i administracyjne do dalszego rozwoju.

Z tego, co Pan mówi, wynika, że zbudowanie dywizji esportowej przy klubie sportowym to nie jest wcale taka prosta rzecz.

Jako człowiek, który pracował już w wielu miejscach, zdaję sobie pytanie w jakim kierunku pójdzie sport elektroniczny, bo na tym najwyższym poziomie on jest profesjonalny. Są fantastyczne drużyny, profesjonalne organizacje i świetni organizatorzy turniejów, no i pieniądzeW Polsce też zaczyna być coraz lepiej. Ale jak pójdzie ten sport elektroniczny poniżej? Czy to będzie tylko ten crème de la crème, czyli dwadzieścia-trzydzieści organizacji hermetycznie zamkniętych, które gdzieś tam mają status legend i grają na najważniejszych turniejach, czy jednak będzie się to rozbudowywało. Nie wiemy jak się zachowa producent gry, czyli właściciel praw autorskich. Riot ma zupełnie inną politykę organizacji rozgrywek niż np. Valve czy Electronic Arts, więc siłą rzeczy to też jest problem, o którym nikt głośno chyba nie mówi. My możemy sobie projektować system szkolenia, akademię itp., a za chwilę producent powie "Panie, odtwarza mi Pan tu publicznie nasze gry" czy coś w ten deseń, bo to jest przecież jego własność intelektualna. A więc to są problemy, które gdzieś tam trzeba rozwiązywać, a mało jest ludzi, który tak wszechstronnie to wszystko widzą. Bardzo mało.


Oficjalnie narodziny Piast Gliwice Esport ogłoszono we wrześniu 2017 roku, chociaż sama spółka powstała kilka miesięcy wcześniej. Pierwszym krokiem śląskiego klubu na arenie esportowej było otwarcie dywizji poświęconych grom FIFA oraz Counter-Strike: Global Offensive. W tym roku natomiast oficjalnie zapoczątkowano projekt akademii, który ma na celu wyłapywanie lokalnych talentów, które mogłyby w przyszłości zasilić szeregi Piasta. Występujący w barwach klubu skład CS:GO zapewnił sobie awans na turniej CS:GO OMEN by HP, gdzie ostatecznie dotarł do półfinału.

Śledź autora tekstu na Twitterze – MaPetCed