Po niedawnej wpadce z EURONICS Gaming PRIDE powróciło na właściwe tory i pokonało dziś Team Spirit. Sam mecz był bardzo wyrównany, a dominująca strona zmieniała się kilkukrotnie. Nic więc dziwnego, że starcie rozstrzygnęło się dopiero po dogrywce, która okazała się być szczęśliwsza dla polskiej piątki.
Team Spirit | 17 : 19 | PRIDE | ||
|
(ESEA Mountain Dew League) |
|
||
(2) 17 | 5 | Nuke | 10 | 19 (4) |
10 | 5 |
Rozpoczynające po stronie broniącej PRIDE świetnie wykorzystało wszelkie atuty, jakie w defensywie daje Nuke. Polacy przez pierwsze kilkanaście minut spokojnie kontrolowali przebieg dzisiejszego spotkania, chociaż po serii pięciu wygranych z rzędu rund pozwolili sobie na krótki okres zawahania. Ten Spirit niby wykorzystało, ale też nie do końca, gdyż na koniec pierwszej połowy dystans dzielący obie ekipy nie uległ zmianie, a gracze znad Wisły prowadzili 10:5. Z dobrej strony pokazywał się zwłaszcza Adrian "SAYN" Łączyński, który dołączył do drużyny zaledwie kilka dni temu.
Wszystko odmieniło się jednak w drugiej odsłonie tego pojedynku. Nagle Spirit, które zajęło się obroną BS-ów, stworzyło monolit niemal nie do przejścia. PRIDE miało ogromne problemy z przebiciem się przez tę ścianę i w sumie tylko trzy razy dało radę w ogóle podłożyć bombę. Zresztą, wybuchła ona tylko raz, bo w pozostałych dwóch przypadkach zespół z Europy Wschodniej odbijał ją, a potem rozbrajał. W pewnym momencie zanosiło się nawet, że to Vadim "DavCost" Vasilyev wraz z kolegami sięgną po zwycięstwo, ale ostatecznie o wszystkim miała przesądzić dogrywka. A tam lepsi okazali się Polacy, którzy wygrali 4:2, co w końcowym rozrachunku dało wynik 19:17.
W sześciu rozegranych dotychczas meczach PRIDE zdobyło w sumie dziewięć punktów. Dzięki temu w tabeli 28. sezonu ESEA Mountain Dew League Polacy zajmują obecnie jedenastą lokatę. Szansę na poprawę swojego bilansu będą oni mieli już 18 czerwca, gdyż właśnie wtedy zmierzą się ze Szwedami z PAPERPLANES.