Dziś nad ranem poznaliśmy mistrza ESL One Belo Horizonte 2018. Tym okazał się faworyzowany od samego początku FaZe Clan, który po ciężkim, pięciomapowym wielkim finale pokonał ostatecznie mousesports. Tym samym FC brakuje już tylko jednego triumfu w serii Intel Grand Slam.

FaZe Clan 3 : 2 mousesports

(ESL One BH – wielki finał)
16 9 Inferno 6 6
7 0
14 11 Cache 4 16
3 12
12 4 Train 11 16
8 5
16 12 Mirage 3 9
4 6
16 7 Dust2 8 10
9 2

Finałowy mecz zainaugurowało Inferno, na którym lepszy start zanotowało mousesports. Energii popularnym Myszom starczyło jednak tylko na kilka pierwszych rund, bowiem z czasem to FaZe przejęło inicjatywę. A gdy przejęło ją raz, to nie oddało jej już do końca. Bardzo szybko międzynarodowy skład przeszedł z wyniku 2:5 na 9:6, niemalże uniemożliwiając swoim rywalom ofensywne poczynania. Zresztą podopieczni Roberta "RobbaNa" Dahlströma z jeszcze lepszej strony pokazali się po przejściu do ofensywy. I wychodziło im to fantastycznie, bo mouz ani razu nie zdołało się obronić, w efekcie czego przegrało z kretesem 6:16.

Rozpędzone FC także na Cache'u ruszyło ostro z kopyta i w pewnym momencie prowadziło już 11:0. Wydawało się, że główni faworyci turnieju mają wszystko pod kontrolą i już za chwilę zgarną dla siebie drugą mapę. Tak się jednak nie stało, bo nagle w mousesports wstąpiły nowe siły, pozwalając ekipie Chrisa "chrisaJ" de Jonga na fantastyczny comeback. Począwszy od dwunastej rundy to właśnie podopieczni niemieckiej organizacji stali się stroną dominującą i tylko incydentalnie pozwalali przeciwnikom na jakąkolwiek zdobycz. I nagle okazało się, że 11:0 to nie był taki spokojny wynik, bo koniec końców ze zwycięstwa w stosunku 16:14 cieszyło się mouz.

Potem nadszedł Train, a tam FaZe było kompletnie rozbite. Co prawda gracze RobbaNa zgarnęli pierwszą pistoletówkę, ale potem ustąpili pola Myszom, które wpisały na swoje konto aż dziewięć kolejnych oczek! Role odwróciły się nieco w drugiej połowie, bo tam ekipa FC, która przeszła do ofensywy, zaczęła powoli skracać dzielący ją od oponentów dystans. I to się nawet udawało, ale na nieszczęście trzeciej drużyny rankingu HLTV także mousesports punktowało, nieuchronnie zbliżając się do drugiej wygranej, którą ostatecznie osiągnęło przy wyniku 16:12.

Kolejne dwie mapy to już jednak tylko koncert Nikoli "NiKo" Kovača i jego kolegów. Na Mirage'u tak apatyczne wcześniej FC nagle znowu przejęło palmę pierwszeństwa i po pierwszej połowie miażdżyło przeciwników aż 12:3, by koniec końców ustalić rezultat mapy na 16:9. Wobec tego potrzebny był Dust2, który miał zadecydować o wszystkim. Wówczas już nie było żartów, co widoczne było zwłaszcza przez pierwszą część meczu. Ta zakończyła się wynikiem 8:7 dla mousesports, ale było to dla Myszy marne pocieszenie, bowiem po przejściu do obrony... zespół ten zniknął z radarów. Wszystko dlatego, że zdeterminowane FaZe bezwzględnie obnażało wszystkie niedociągnięcia w grze defensywnej rywali i oddało im już tylko dwa punkty, samemu zwyciężając 16:10.

Dzięki wygranej w wielkim finale FaZe Clan zgarnął główną nagrodę w wysokości 100 tysięcy dolarów, zaś mousesports zadowolić się musiało czekiem o wartości 40 tysięcy. Dokładny podział puli pieniężnej prezentuje się następująco:

1. FaZe Clan 100 000 $
2. mousesports 40 000 $
3-4. Team Liquid, SK Gaming 17 000 $
5-6. BIG, Space Soldiers 8 000 $
7-8. Ghost Gaming, Não Tem Como 5 000 $