Zmagania 15. sezonu LVP SuperLigi Orange w League of Legends zakończone. Za nami wielki finał rozgrywek, w którym zmierzyły się Vodafone Giants oraz MAD Lions. Po zwycięstwo i tytuł mistrza ponownie sięgnęła formacja Oskara "Selfmade'a" Boderka, która pokonała ekipę Gawła "Kashtelana" Paprzyckiego 3:1.

Vodafone Giants 1:3 MAD Lions

Mecz zaczął się fenomenalnie dla obrońców tytułu. Już w 6. minucie na koncie zabójstw Juša "Crownshota" Marušiča widniała czwórka, a wkrótce po tym dwie pierwsze eliminacje zgarnął Selfmade. MAD Lions szybko pozbyło się pierwszej linii obrony rywali, przejmując totalną kontrolę nad rzeką. W 20. minucie różnica w złocie wynosiła 8,5 tysięcy, a ponadto Lwy miały o trzy smoki więcej. Choć ekipa polskiego junglera ciągle parła do przodu, dopiero po pół godziny gry z Baronem na koncie udało jej się zniszczyć pierwsze inhibitory. W przeciągu pięciu kolejnych minut Selfmade i kompani pozbyli się obydwu wież przy Nexusie, ale Vodafone Giants obroniło najważniejszą konstrukcję. W 38. minucie zespół Gawła "Kashtelana" Paprzyckiego nie mógł już nic poradzić na natarcie rywali i MAD Lions wyszło na prowadzenie w serii.

Druga potyczka toczyła się już w znacznie wolniejszym tempie, lecz ponownie to formacja Selfmade'a była na prowadzeniu. Polski jungler i jego kompani mogli rozwinąć skrzydła jednak dopiero w 15. minucie, gdy w walce na środkowej linii pokonali czterech rywali. Jeszcze przed 20. minutą Lwy pozbyły się pierwszej wieży przy inhibitorze na górnej linii, a przewaga w złocie przekroczyła 6 tysięcy. Giganci nie dali jednak za wygraną i w 25. minucie po wyłączeniu trójki oponentów zdobyli pierwszego Barona w grze. Z pomocą fioletowej bestii zniszczyli pierwszy inhibitor i ostatecznie to MAD Lions musiało grać pod ich dyktando. Decydujący cios Kashtelan i spółka zadali w 36. minucie, wyrównując stan serii.

W starciu numer trzy po raz pierwszy to Vodafone Giants otworzyło stan zabójstw. Polski midlaner Gigantów samodzielnie pokonał Tima "Nemesisa" Lipovška, a w 15. minucie na konto zespołu Kashtelana powędrowały trzy kolejne eliminacje. Mimo znacznie większej liczby fragów stan złota był wyrównany. W 26. minucie MAD Lions zdobyło pierwszego Nashora i wykorzystując jego wzmocnienie wysunęło się na prowadzenie w funduszach. Osiem minut później Lwy wygrały kolejny teamfight i zabiły Barona po raz drugi. Wkrótce po pokonaniu Starszego Smoka zespół Selfmade'a ruszył na Nexus i był już o krok od obrony mistrzowskiego tytułu.

Czwarta bitwa zaczęła się bardzo udanie dla duetu MAD Lions z dolnej alei. W piątej minucie Crownshot i Jesús "Falco" Pérez Rubio zdobyli po jednym zabójstwie, a asystę zapisał również Selfmade. Lwy budowały swoją przewagę bardzo powoli, lecz i tak Vodafone Giants nie zdołało ich powstrzymać. W 18. minucie zespół polskiego junglera pozbył się obydwu wież poza bazą na midzie, mocno powiększając swoje pole gry. Od tego momentu podopieczni Alvara "Araneae" Martína Aleñara ruszyli z kopyta i błyskawicznie powiększyli zawartość swojej sakiewki. Do zwycięstwa nie było im potrzebne nawet wzmocnienie Nashora. W 26. minucie po wyłączeniu czterech rywali ruszyli środkową aleją i dokończyli dzieła zniszczenia.

Razem ze zwycięstwem w 15. sezonie LVP SuperLigi Orange MAD Lions zapewniło sobie miejsce w turnieju głównym drugiej edycji European Masters. Wicemistrzowie hiszpańskich rozgrywek również zagrają na EU Masters, lecz zmagania rozpoczną od fazy play-in. Przypominamy, że finały zbliżającej się odsłony European Masters odbędą się w Polsce w katowickiej ESL Arenie.