Nie minął tydzień od odpadnięcia Virtus.pro z FACEIT Major London 2018, a tymczasem legendarna formacja zdążyła już ogłosić nowego zawodnika. Zaskoczenia nie było – miejsce Pawła "byaliego" Bielińskiego, dla którego londyńska impreza była ostatnią pod banderą VP, zajął awizowany już wcześniej Piotr "morelz" Taterka. Dla 24-letniego zawodnika, który ma na swoim koncie sukcesy odnoszone z PRIDE i tomorrow.gg, nie jest to pierwsza przygoda z rosyjską organizacją, gdyż już wcześniej przez nieco ponad miesiąc reprezentował jej barwy jako zmiennik. Kilka godzin po oficjalnym ogłoszeniu jego transferu porozmawialiśmy z morelzem o jego oczekiwaniach względem nowego rozdziału w karierze, o nowym starcie zespołu oraz o jego wcześniejszej postawie, gdy jeszcze pełnił rolę stand-ina.


Maciej "MaPet" Petryszyn: W kwietniu rozstajesz się z PRIDE, a we wrześniu zostajesz zawodnikiem Virtus.pro. Gdyby kilka miesięcy temu ktoś powiedział Ci, że właśnie tak potoczy się twoja kariera, uwierzyłbyś?

Piotr "morelz" Taterka: Odkąd pamiętam moim marzeniem i celem było być coraz lepszym, aby pewnego dnia zagrać dla Virtus.pro. Nie spodziewałem się jednak, że stanie się to już w tym roku. Tym bardziej w kwietniu o tym nie myślałem. To nie był łatwy czas dla mnie. Potem jednak wszystko się ułożyło. Wygrana Polska Liga Esportowa, a potem propozycja marzenie.

Zdajesz sobie sprawę w jakim momencie jest obecnie VP – długi kryzys, utrata statusu legendy, a teraz odpadnięcie z Majora już w pierwszej fazie. Nie przeraża cię to?

Nie, choć wiadomo jaka była sytuacja. Teraz zaczynamy wszystko od nowa, przebudujemy zespół i skupiamy się na najbliższych turniejach. Wierzę, że stać nas na wiele!

Ale jesteś świadomy, że każdy inny wynik niż awans na IEM Katowice 2019 będzie dla Virtus.pro prawdziwą katastrofą?

Tak, zdaję sobie z tego sprawę, że oczekiwania wobec Virtus.pro są duże, ale nie przerasta mnie to. Mogę zapewnić wszystkich, że włożymy dużo pracy i serca w przygotowania i w samą grę. Wierzę, że uda się wrócić na szczyt. Byłoby pięknie, gdybyśmy odnieśli sukces również w Katowicach.

Od czerwca miałeś już wielokrotnie okazję wystąpić pod banderą Virtus.pro jako zmiennik. Nie da się jednak ukryć, że twoje występy dalekie były od ideału. Jesteś w stanie powiedzieć dlaczego?

Zgadzam się i nie ukrywam, że zagrałem po prostu słabo w wielu z tych meczów. Powód? Występowałem na pozycjach, na których wcześniej nie grałem. Wygląda na to, że teraz moja rola będzie znacznie bardziej dopasowana do mojego stylu gry.

Z uwagi na Twoją wcześniejszą postawę, wielu kibiców nie było entuzjastami twoich przenosin. Uważasz, że teraz zobaczą innego morelza niż wtedy?

Zdecydowanie tak! Zobaczą pewniejszego i silniejszego psychicznie morelza. Postaram się ich miło zaskoczyć.

Jak uważasz, co zadecydowało o tym, że postawiono akurat na ciebie? Któryś z Virtusów wyjaśnił ci to?

Chłopakom dobrze się ze mną grało i komunikowało. Zresztą obserwowali moją grę wcześniej i myślę, że to zaważyło na ich decyzji. Widzą we mnie potencjał, a ja chcę ten kredyt zaufania spłacić.

fot. ESL/Bart Oerbekke

Ostatnie problemy sprawiły, że wiele osób zaczęło powątpiewać w sens tego projektu. Ty jednak w niego wierzysz, skoro zdecydowałeś się podpisać kontrakt?

Jasne, że wierzę! Przede wszystkim dlatego, że grałem z chłopakami i byłem z nimi w kontakcie w ostatnim czasie. Widzę, że nadal każdy z nich ma wielkie chęci do trenowania i bycia coraz lepszym. Każdy daje z siebie bardzo dużo. Musimy teraz poukładać od nowa grę i będzie dobrze.

A właśnie, skoro przy atutach jesteśmy. Co Piotr Taterka może dać Virtus.pro?

Świeżość i następnego majora! (śmiech).

Z zespołem przebywałeś dość długo już wcześniej, sam mówisz, że byłeś jednym z kandydatów do stałego wejścia do składu. Jaką więc konkretnie rolę będziesz pełnić w zespole? Przejmiesz część obowiązków byaliego?

Nie wskakuję w niczyje buty. Budujemy zespół od nowa. Pomysł jednak jest taki, abym w drużynie był pierwszym entry fraggerem.

Niedawno pasha przyznał, że snatchie przychodząc do VP wiedział o tym, że byali niedługo odchodzi. Rozumiem więc, że ty także byłeś tego świadomy? Od razu zakomunikowano ci, że masz szansę zająć miejsce Pawła?

Tak, nie była to tajemnica w zespole. Chłopaki poinformowali mnie już jakiś czas temu, że jestem potencjalnym kandydatem na miejsce Pawła. Czekałem zatem cierpliwie na ich decyzję.

Pod koniec września wybieracie się do Stambułu na BLAST Pro Series. Będziecie w jakiś szczególny sposób przygotowywać się do tej imprezy, która może wam przecież pomóc choć częściowo zmyć nieprzyjemne wrażenie po Majorze?

Tak, rozmawialiśmy i zapadła decyzja, że trzeba popracować razem, w grupie. Dlatego jedziemy na ośmiodniowy bootcamp, by potrenować przed tym turniejem. Dla mnie to będzie fajna okazja, aby jeszcze lepiej poznać chłopaków i się z nimi zintegrować.

VP, mimo wszystko, to nadal prestiżowa marka. Stawiasz sobie jakieś konkretne i realne cele, które chciałbyś osiągnąć w tym zespole?

Wspomniałeś o Katowicach. Tak, IEM w Spodku to cel najważniejszy. Jednak wszystkie turnieje po drodze będą też bardzo istotne. Musimy notować postęp w każdym z nich. Notować poprawę w grze krok po kroku.

Nie mogę też o to nie spytać – czy z powodu ostatnich mocno rozczarowujących rezultatów włodarze VP dali wam jakiś określony czas, w jakim macie udowodnić swoją wartość jako drużyna? W końcu cierpliwość każdego kiedyś się kończy.

Robimy skład na nowo i zarząd wie, że to wymaga trochę czasu i pracy. Szefostwo wierzy w nas i oczywiście liczy na korzystne wyniki w przyszłości. Zrobimy wszystko co trzeba, aby nie zawieść tych oczekiwań.


Lanowy debiut morelza jako pełnoprawnego członka Virtus.pro nastąpi najprawdopodobniej 28 września. To właśnie wtedy startuje bowiem BLAST Pro Series Istanbul 2018, w którym poza VP udział biorą również takie ekipy, jak Astralis, Cloud9, MIBR, Ninjas in Pyjamas oraz Space Soldiers.

Śledź autora wywiadu na Twitterze – MaPetCed