Za AGO Esports niezbyt udany weekend. Co prawda formacja znad Wisły dotarła do finału ESL Pro European Championship 2018, ale wyraźnie uległa w nim Teamowi LDLC.com. Dodatkowo Jastrzębie pożegnały się z ESL Mistrzostwami Polski już na etapie półfinałów, nie będąc w stanie postawić zdecydowanego oporu PACT. Po zakończeniu rywalizacji udało nam się zadać kilka pytań trenerowi naszej rodzimej piątki – Mikołajowi "miNIroxowi" Michałkowowi. Polski szkoleniowiec między innymi krótko wyjaśnił, skąd biorą się kłopoty jego zespołu.


Wyjeżdżacie z Poznania bez żadnego pucharu. Oczekiwania były na pewno większe, zgadza się?

Oczywiście, że oczekiwania były większe, zawsze jedziesz na turniej, żeby go wygrać, szczególnie gdy jesteś jednym z faworytów. My zagraliśmy strasznie słabo, co przyczyniło się do tego, że wracamy z Poznania bez żadnego pucharu.

W ostatnich tygodniach musieliście się mierzyć z dosyć napiętym harmonogramem. Mogło to wpłynąć na waszą formę w ten weekend?

Nie sądzę, by napięty harmonogram był jakimś powodem, dla którego przegraliśmy w Poznaniu. Od dłuższego czasu nam nie idzie i jest to zauważalne. Można powiedzieć, że nasza forma jest strasznie losowa, potrafimy zagrać naprawdę dobrze na jednej mapie, a na drugiej gramy tak, jakbyśmy nigdy nie mieli do czynienia z CS-em. Brakuje stabilności w naszych poczynaniach.

Przez większość tego weekendu mieliście spore kłopoty z grą po stronie terrorystów, choć zdarzały się pojedyncze udane mapy. Co sprawiało wam największe problemy i z czego one wynikały?

Wydaje mi się, że największe problemy po stronie terrorystów wynikały z braku wiary w decyzje prowadzącego. Często było tak, że IGL mówił co robimy, a niektórzy uważali, że powinniśmy zagrać coś innego, przez co nie było wiary w te decyzje. Również agresja przeciwników, szczególnie w meczu z LDLC na Overpassie. Jeśli grasz defensywny standard, który ma za zadanie wyczekać agresję rywala i zająć jakiś teren, a przeciwnik tak czy siak gra agresywnie i cię zabija, to znaczy, że coś jest nie tak. Wydaje mi się, że większość rzeczy wynikała z zapomnienia, jak powinny wyglądać ustawienia; jak je graliśmy na treningach; zdarzało się, że ktoś z nas się pomylił. Zagraliśmy też bardzo słabo skillowo, w Mistrzostwach Polski zabrakło Furlana, który jest entry i jak mu "siada", to robi dużą robotę.

Rezultat finałowego spotkania z LDLC na papierze wygląda słabo, ale warto pamiętać, że zespół ten ostatnio prezentował świetną dyspozycję w meczach internetowych i wygrywał z najlepszymi na świecie. Nie można więc powiedzieć, że ponieśliście jakąś dotkliwą klęskę, tylko ulegliście po prostu niezwykle wymagającemu rywalowi.

LDLC od około miesiąca prezentuje naprawdę dobre wyniki, potrafią rywalizować z drużynami z tier 1 w lidze ECS, a nawet wygrywać z nimi spotkania. Przez długi okres nie było o nich głośno, ale widać, że nagle coś zmienili i naprawdę grają dobrze. Chłopaki byli dobrze przygotowani na każdej mapie, wiedzieliśmy, że jak przegramy Traina, to będzie ciężko na pozostałych mapach. Mieliśmy mapę przewagi, ale i tak nie potrafiliśmy tego wykorzystać i zostaliśmy zniszczeni 3:2.

SZPERO powiedział nam, że po powrocie z Poznania do następnych dni podejdziecie nieco luźniej. Jakie cele sobie teraz stawiacie?

Nie zgodzę się, że luźniej. Na pewno musimy porozmawiać i może mniej skupić się na treningu z innymi drużynami, a pozmieniać jakieś schematy czy chociażby pozycje i dłużej posiedzieć na pustym serwerze. Na pewno mamy do dogrania ESL Pro League i inne ligi, musimy się także przygotować do turnieju w Bangkoku.


Po powrocie ze stolicy Wielkopolski reprezentanci AGO nie mieli zbyt dużo czasu na odpoczynek. Wczoraj rozegrali dwa spotkania w ESL Pro League Season 8 z BIG, ale oba przegrali. Dziś natomiast rozpoczną zmagania w trzeciej kolejce Polskiej Ligi Esportowej, w której podejmą Izako Boars oraz PRIDE.