Mało kto wierzył w to, że w jednym z półfinałów Mistrzostw Świata zobaczymy starcie Cloud9 z Fnatic, ale jednak już w następną niedzielę jedna z tych drużyn awansuje do wielkiego finału najważniejszego turnieju w League of Legends. Mimo porażki na pierwszej mapie Fnatic zdołało pokonać reprezentantów EDward Gaming, odsyłając tym samym kolejną azjatycką formację do domu.

Fnatic Fnatic 3:1 EDward Gaming

Mimo że entuzjaści profesjonalnych rozgrywek LoL-a od początku stawiali Fnatic w roli faworyta, to EDward Gaming postanowiło zweryfikować te założenia. W pierwszej potyczce to EDG o wiele lepiej rozgrywało początkowy etap starcia, wychodząc na spore prowadzenie w złocie. Z każdą kolejną minutą Fnatic pogrążało się coraz bardziej, podczas gdy EDG robiło na Summoner's Rift co mu się żywnie podobało. Reprezentanci EU LCS zostali kompletnie zdeklasowani w pierwszym pojedynku, przegrywając już w 28. minucie z deficytem rzędu piętnastu tysięcy sztuk złota.

Po krótkiej przerwie gracze z LPL znów świetnie rozgrywali pierwsze minuty starcia, narzucając szybkie tempo swoim rywalom. Tym razem Fnatic zdołało jednak dorównać kroku swoim oponentom i odpowiedzieć im pięknym za nadobne. Mimo niezbyt dobrego początku, Fnatic postawiło się i w późniejszych walkach zdecydowanie dominowało. Już w 22. minucie gry ekipa Martina "Rekklesa" Larssona zgarnęła Nashora, dzięki fantastycznej postawie Gabriëla "Bwipo" Rau, który zgładził dżunglera EDG. Od tamtej pory koreańsko-chiński skład nie istniał na mapie i koniec końców musiał pogodzić się z porażką.

Trzecia batalia należała już do tych niesamowicie wyrównanych, w których wygraną mogła zgarnąć każda z ekip. Mimo że początkowo to EDG wydawało się być w pozycji kontrolującej sytuację drużyny, to fatalne wejście Hu "iBoy'a" Xian-Zhao pozwoliło Fnatic utrzymać nadzieje na zwycięstwo przy życiu. Grający na co dzień w EU LCS zawodnicy od razu ruszyli w kierunku Nashora, dzięki któremu nadal liczyli się w walce o drugi punkt w serii. Następnie przez niemalże 20 minut oglądaliśmy nieprawdopodobnie zacięte batalie, po których żadna z drużyn nie potrafiła przejąć kontroli na mapie. Ostatecznie, w 46. minucie rozgrywki, Fnatic zdołało ograć swoich rywali, ale Baron i tak wpadł w ręce graczy EDward Gaming. Mimo wszystko utrata dwóch zawodników w tak późnym etapie starcia uniemożliwiła EDG utrzymanie swojego Nexusa.

W ostatnim starciu EDG raz jeszcze narzuciło szybkie tempo zawodnikom Fnatic, zdobywając kilka zabójstw już w jego początkowym etapie. Niemniej jednak formacja Bwipo zdołała utrzymać wysoki poziom makro, dzięki czemu nie odstawała w złocie. Gdy doszło do bezpośrednich walk drużynowych, EDG zaczęło się gubić, przez co Fnatic na dobre przejęło kontrolę na mapie. Podopieczni Dylana Falco zabierali wszystkie smoki powietrza, a więc nie mieli absolutnie żadnych problemów z szybkimi rotacjami na SR. Po upływie nieco ponad pół godziny gry Fnatic dopisało na swoje konto także fioletowe wzmocnienie, na co odpowiedzieć nie mogli już gracze EDG.

Półfinały Mistrzostw Świata rozpoczną się już w najbliższy weekend. Najpierw, w sobotę o 10:00, G2 Esports z Marcinem "Jankosem" Jankowskim w składzie podejmie Invictus Gaming, a następnie, w niedzielę o 9:00, Cloud9 zmierzy się z Fnatic. Transmisja z Mistrzostw Świata dostępna jest pod tym adresem. Pełny harmonogram zawodów oraz inne informacje znajdziecie w naszej relacji tekstowej.