Przed nami jedno z najbardziej wyczekiwanych starć w historii, bowiem północnoamerykańskie Cloud9 zmierzy się z europejskim Fnatic. Stawka tego spotkania jest niesamowicie wysoka, bowiem wyłoni ono drugiego finalistę Worlds 2018, który dołączy do Invictus Gaming, zwycięzcy starcia z G2 Esports.

Cloud9 vs
9:00
Fnatic Fnatic

Cloud9

Jeśli nie teraz, to kiedy?

Jak powszechnie wiadomo Cloud9, podobnie jak ich jutrzejszy rywal, nie było faworytem do zdobycia tytułu Mistrza Świata. O ile przejście przez fazę play-in w żaden sposób nie pomogło stwierdzić jak duże szanse ma reprezentant Ameryki Północnej w kolejnym etapie, tak faza grupowa zweryfikowała potencjał ekipy Nicolaia "Jensena" Jensena. Trafienie do tak zwanej "grupy śmierci" spowodowało, że ambicje zawodników C9 miały prawo osiągnąć wyższy poziom. Walka z takimi markami jak Gen.G i Royal Never Give Up zakończyła się sukcesem, dzięki czemu jutro możemy oczekiwać tego niesamowitego pojedynku, jakim będzie starcie pomiędzy Cloud9 a Fnatic. Przejście przez tak trudnych rywali musi być zastrzykiem motywacji dla drużyny Jensena, gdyż niecodziennie na naszych oczach zespół, który jeszcze nie tak dawno martwił się o możliwość wejścia do czołowej piątki NA LCS wyrasta na faworyta całych Mistrzostw Świata. I mimo że do spełnienia największego marzenia wszystkich Amerykanów trzeba wykonać jeszcze dwa kroki, to entuzjazm związany z potencjalnym awansem C9 do finału może wciąż trwać.

Siła górnej alei

Eric "Licorice" Ritchie wydaje się być najsilniejszym ogniwem w drużynie Cloud9 podczas ostatnich miesięcy. Kanadyjczyk zarówno w trakcie sezonu regularnego, jak i na Mistrzostwach Świata, prezentuje światowy poziom. Jest on swego rodzaju motorem napędowym dla drużyny i bez niego C9 zabrakłoby polotu. To właśnie świetna dyspozycja Licorice'a jest jednym z głównych powodów, dla którego jego ekipa znalazła się w półfinale.

I choć nie zawsze wszystko wychodziło po myśli Kanadyjczyka, to zazwyczaj bronił on honoru swoich kolegów, tworząc okazje do powrotu w nawet najtrudniejszych momentach. To on w krytycznym momencie zdecydował się zagrać Hecarimem, nawet choć nie jest to postać stworzona do gry na górnej alei, a o jego Aatroxie wypowiadać się można w samych superlatywach. Jeśli jest ktoś w drużynie Cloud9, kto miałby wziąć stery zespołu w najważniejszym momencie, to byłby to właśnie Licorice. Nie bez powodu też jest jedynym graczem, który nie ucierpiał w trakcie rewolucji w składzie. W trakcie całego sezonu miał największy wpływ na grę Cloud9, doprowadzając swoją drużynę do gry na najważniejszym turnieju w roku.

Botlane do wymiany?

Choć brzmi to dość kontrowersyjnie, to wydaje się, że najgorszym elementem w Cloud9 są zawodnicy dolnej alei. Zarówno Zachary "Sneaky" Schuderi, jak i Tristan "Zeyzal" Stidam nie prezentują poziomu, który można nazwać światowym. Wydaje się, że strzelec północnoamerykańskiej formacji wielokrotnie zawodził, nie potrafiąc wyjść z krytycznych sytuacji. Choć powinien być tym, który prowadzi zespół, cały czas nie potrafi do siebie przekonać. Owszem, dla wielu jest legendą i jest to teza niepodważalna, jednak nie ma on w sobie charakteru lidera, kogoś, kto wziąłby odpowiedzialność za drużynę.

Nieco inaczej sytuacja wygląda jeśli chodzi o wspierającego. Zeyzal może być jedną z największych rotacji w historii Cloud9, gdyż zastąpił on Andy'ego "Smoothiego" Ta, który wydawał się być o kilka klas lepszy od obecnego gracza pierwszego składu. Support awansował z akademii jako nadzieja na lepsze jutro, a wcale nie prezentuje się tak, jakby miał stanowić o sile C9. Często daje się bezsensownie wyłapać, tworząc przewagę dla przeciwnika, a w starciu z Fnatic o wyniku mogą zadecydują właśnie takie małe błędy. Naprzeciwko botlane’u Cloud9 stanie dwóch świetnych graczy, którzy wielokrotnie udowadniali już swoją wartość.

Fnatic

Fnatic

Łatka faworyta

Nie od dziś wiadomo, że Fnatic jest marką samą w sobie – niezliczona ilość tytułów na koncie tej formacji mówi sama przez siebie. Choć przed startem tegorocznych Mistrzostw Świata po raz kolejny stawiano na jedną z koreańskich lub chińskich drużyn, to Mistrzostwie Europy noszą obecnie miano zespołu, który ma największe szanse na podniesienie pucharu. I choć oznaczałoby to, że historia zatoczy koło, gdyż jak wiadomo, Fnatic jest triumfatorem Worldsów z pierwszego sezonu, to w "nowych" czasach esportowej sceny League of Legends żadna europejska drużyna nie była tak blisko tego, aby zwyciężyć. Droga do półfinału nie była aż tak trudna, jak można było się spodziewać, więc nic dziwnego, że dziś wszyscy fani europejskich formacji trzymają kciuki za jedyną pozostałą formację z tego regionu. Wydaje się, że sami gracze lubią grać pod presją, a łatka faworyta wcale im nie przeszkadza.

Dobra zmiana

Czym byłoby Fnatic bez swojego najważniejszego elementu, jakim jest Martin "Rekkles" Larsson? Choć przez niemal cały letni split EU LCS najbardziej utytułowana drużyna w Europie musiała radzić sobie bez swojej gwiazdy, to nikt nie zaprzeczy, że wyszło to na dobre nie tylko zespołowi, ale także samemu zawodnikowi. Decyzja o spędzeniu około dziewięciu tygodni na ławce rezerwowych była bardzo kontrowersyjna, lecz nie ukrywajmy, że tego wymagała obecna meta.

Zmiennik strzelca, Gabriel "Bwipo" Rau, który jest nominalnie zawodnikiem górnej alei, doskonale potrafił wypełnić swoje zadanie, pozwalając Szwedowi na przygotowanie się do najważniejszego momentu sezonu. I choć od ostatniej kolejki EU LCS Rekkles nie oddał miejsca w wyjściowej piątce, to zarówno on jak i Belg mogą cieszyć się zaufaniem szkoleniowca. Jak oczywiście wiadomo, to na Larssonie spoczywać będzie odpowiedzialność za zespół i to on będzie musiał pociągnąć jego grę tak, aby doprowadzić do zwycięstwa.

Najlepszy midlaner świata?

Owszem, stwierdzenie że Rasmus "Caps" Winther jest najlepszym midlanerem świata jest dość odważne, lecz można śmiało powiedzieć, że jest on najlepszym graczem środkowej alei pozostałym na turnieju. Wydaje się, że jego wizja gry jest o wiele lepsza niż ta, którą posiadają zarówno Jensen jak i Song "Rookie" Eui-jin. Nie bez powodu Duńczyk został nazwany najlepszym graczem letniego splitu EU LCS, a także znalazł się jako jedyny zawodnik z zachodu wśród dziesięciu najlepszych na liście stworzonej przez ekspertów Riot Games. Z meczu na mecz wzbija się on na jeszcze wyższy poziom, który pomaga mu stać się kluczową postacią w swoim zespole. Niekonwencjonalne podejście do gry także jest elementem, który należy pochwalić u Capsa – nie boi się on sięgnąć po ryzykowne wybory w trakcie draftu i nie stroni od niespodziewanych zagrywek podczas gry. I choć to na Rekklesie spoczywać będzie obowiązek poprowadzenia Fnatic do zdobycia tytułu, to Caps na pewno będzie jedną z kluczowych postaci w potencjalnym sukcesie.

Typy redakcji

Daniel "Uspek" Kasprzycki  Jarek "JaroThe3rd" Piłat Dawid "Dawer" Pątko
3:0 Fnatic 1:3 Fnatic 0:3 Fnatic
Bartosz "Sol" Burchardt Mikołaj "rekd" Bryła
1:3 Fnatic 3:2 Fnatic

Jak widać, redakcja Cybersport.pl jest podzielona w kwestii przedmeczowych predykcji. Większość jednak stawia na pewne zwycięstwo Mistrzów Europy, gdyż wydaje się, że to oni są faworytami tego starcia. Choć sam ryzykownie stawiam na Cloud9, to uważam, że czeka nas pięciomapowy mecz.

Statystyki graczy z fazy grupowej Worlds 2018

VS Fnatic
DS GD KP KDA Cloud9 Pozycja Fnatic KDA KP GD DS
18,6% -169 56,4% 3,7 Licorice sOAZ 4,3 69,8% 87 27,7%
Bwipo 3 59,9% 222 25,9%
18,8% 352 68% 4,2 Svenskeren Broxah 9,9 73,9% 425 14,9%
13,5% -440 100% 0,7 Blaber
28,1% 299 76,4% 5 Jensen Caps 4 68,9% -66 20,2%
27,6% -180 56,1% 4,5 Sneaky Rekkles 10,9 70,1% 165 30,2%
7,5% 68 64,2% 3,9 Zeyzal Hylissang 4,3 71,7% 153 8,3%
Legenda:
- DS - Procentowy udział w obrażeniach drużyny
- GD - różnica w złocie w 15. minucie
- KP - Procentowy udział w zabójstwach drużyny
- KDA - Współczynnik zabójstw/śmierci/asyst

Spotkanie pomiędzy Cloud9 a Fnatic będziecie mogli obejrzeć w tym miejscu. Mistrzostwa Świata 2018 możecie także śledzić w naszej relacji tekstowej.