Lanowe finały ESL Pro League nie będą turniejem zbyt miło wspominanym przez graczy NRG Esports. Do zawodów przystąpili oni jako czwarty zespół Ameryki Północnej, ale już w drugiej serii spotkań musieli oni uznać wyższość MIBR. Dziś natomiast doznali kolejnej porażki, tym razem z Ghost Gaming, przez co definitywnie pożegnali się z duńską imprezą.

Ghost Gaming 2 : 1 NRG Esports

(finały EPL S8 – 2. runda LB grupy B)
14 7 Inferno 8 16
7 8
16 10 Cache 5 10
6 5
16 4 Mirage 11 14
12 3

Bez wątpienia faworytem tego pojedynku było NRG Esports, które na dłużej zadomowiło się w najlepszej dziesiątce świata. Podopieczni Cheta „ImAPeta” Singha w pewnym momencie prowadzili już nawet 6:1, ale wtedy w ich grze nastąpiło swojego rodzaju załamanie. A to skrzętnie wykorzystało Ghost Gaming, które zakasało rękawy i ostro wzięło się za odrabianie strat. I chociaż nie odrobiło wszystkich, to i tak miało spore powody do zadowolenia – kilka udanych rund w wykonaniu m.in. Matthew "WARDELLA" Yu i Kennetha "koosty" Suena sprawiło, że tuż przed przerwą oba zespoły dzieliło już tylko jedno oczko. Co więcej, po przejściu do defensywy gracze Ghost kontynuowali udaną serię i nagle znaleźli się blisko wygranej. W tamtym okresie tablica wyników wskazywała już 14:9 na korzyść GG i wszystko wydawało się być już jasne. A jednak nie! Mimo tak niekorzystnych okoliczności NRG zdobyło się jeszcze na kontrofensywę, kompletnie zaskakując tym rywali. W ciągu kilkunastu kolejnych minut Vincent "Brehze" Cayonte i spółka wpisali na swoje konto aż siedem punktów z rzędu i ostatecznie to oni zatriumfowali w stosunku 16:14!

Niezrażone tamtym niepowodzeniem Ghost na wybranym przez siebie Cache'u podjęło próbę dokonania tego, co nie udało mu się na Inferno – wygrania mapy. I trzeba przyznać, że do pewnego momentu wyglądało to naprawdę dobrze, bo złożony m.in. z trzech Kanadyjczyków skład całkiem sprawnie radził sobie z odpieraniem przeciwników, raz po raz powiększając swój dorobek o kolejne oczka. Niemniej jeszcze przed zmianą stron NRG dwukrotnie ukuło oponentów i na przerwę schodziło z pięcio-, a nie aż siedmiopunktową stratą. A to z kolei stanowiło dobrą bazę wypadową do comebacku, który w pierwszych minutach drugiej połowy stał się niezwykle realną opcją. Ale było to wrażenie złudne, bo tym razem podopieczni Jamesa "JamezIRL" Macaulaya ani myśleli wypuścić korzystny wynik z rąk i po początkowych problemach szybko wrócili na właściwe tory, dzięki czemu mogli na koniec cieszyć się ze zwycięstwa 16:10.

Rozpędzone GG także na decydującym Mirage'u zaczęli z wysokiego C, ale tylko po to, by w czwartej rundzie pozwolić zepchnąć się na absolutny margines. Wszak dziesięć rund, które NRG zdobyło z rzędu, nie wzięło się znikąd, a po drodze wpadł jeszcze ace ustrzelony przez Brehze'a. W efekcie zawodnicy ImAPeta pierwszą połowę kończyli z przewagą aż siedmiu punktów, co w teorii dawało im przynajmniej kilka minut spokoju. Był to jednak spokój pozorny, bo po przerwie role nagle się odwróciły – to Ghost zaczęło seriami wpisywać na swoje konto kolejne oczka, pozwalając rywalom tylko na bezradne oczekiwanie na przyjście najgorszego. I to najgorsze rzeczywiście przyszło, bo chociaż NRG dzielnie walczyło do samego końca, to finalnie nie doprowadziło choćby do dogrywki i poległo wynikiem 14:16.

Już za chwilę kolejne dzisiejsze mecze – Astralis podejmie Team Liquid, zaś Renegades zmierzy się z G2 Esports. Po więcej informacji na temat lanowych finałów ósmego sezonu ESL Pro League zapraszamy do naszej relacji tekstowej.