Dziś światło dzienne ujrzała nieprzyjemna sytuacja dotycząca Marcina "behave'a" Pawlaka i Wisły Płock. Polski dżungler miał dołączyć do Nafciarzy, jednak zarząd ostatecznie zdecydował się na innego zawodnika. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż behave miał być zapewniany przez działaczy Nafciarzy o pewnym miejscu w ich składzie. Szczegóły dotyczące tej sytuacji znajdziecie pod tym adresem.

Dyrektor ds. esportu w Wiśle Płock, Marcin Sieczkowski postanowił nie milczeć w tej sprawie i wystosował komunikat obrazujący całą sytuację z jego perspektywy. Jak wyznał w swoim oświadczeniu dużą winę w zaistniałej sytuacji miał menedżer zespołu, Michał "michu" Turbaczewski, którego zbyt pochopne działania doprowadziły do nieporozumienia na linii gracz-organizacja.

Jako organizacja popełniliśmy błąd w rozmowach z Marcinem Pawlakiem i za to przepraszamy. Po raz pierwszy działania naszego menedżera były zbyt "do przodu" i rzeczywiście gracz mógł się przez to poczuć finalnie oszukany, bo menedżer nie zaznaczył dokładnie, ze jesteśmy w stanie spełnić jego wymagania finansowe, ale decyzja i tak będzie po try-outach. Tutaj nasza wina jest bezsprzeczna i musimy z tego przypadku wyciągnąć wnioski – menedżer nie może obiecywać rzeczy, do których nie jest upoważniony. (...)

Ze swojej [strony] oczywiście przepraszam zarówno Marcina, jak i społeczność i zapewniam, że taka sytuacja się więcej nie powtórzy. W Wiśle wszelkie finalne decyzje kończą się moją decyzją i każdy z zawodników, który z nami był do tej pory może potwierdzić, że nie zdarzyły się tutaj żadne "nieścisłości".

Pełne oświadczenie Sieczkowskiego możecie znaleźć pod tym adresem.