Komplet zwycięstw w pierwszej fazie Majora i komplet porażek w drugiej. Drogę z nieba do piekła przeszło w Katowicach NRG Esports. Międzynarodowy skład wczoraj pożegnał się z szansą na zagranie w Spodku. Dzień później na nasze pytania odpowiedział Cvetelin "CeRq" Dimitrov. Bułgar wyjaśnił nam, skąd wzięły się tak duże problemy w trakcie Fazy Nowych Legend i jak kształtować będą się następne miesiące w wykonaniu ekipy wywodzącej się z Ameryki Północnej.

Adam Suski: Na początek porozmawiajmy o waszym występie w Fazie Nowych Legend. Po zdominowaniu poprzedniego etapu, przegraliście wszystkie spotkania. Co więc było głównym problemem w trakcie drugiego tygodnia?

Cvetelin "CeRq" Dimitrov: Czuję, że mieliśmy po prostu dwa złe dni. Oczywiście powinniśmy wygrać te spotkania. Wydaje mi się jednak, że brakowało nam szczęścia. Wszystkie mecze były naprawdę bliskie.  Nasza gra w terro pierwszego dnia była zwyczajnie słaba – wygraliśmy po cztery rundy w obu meczach. To była dla nas kiepska sytuacja, biorąc pod uwagę, że czuliśmy się mocni w ataku. Także myślę, że to właśnie było to, czego zabrakło. Nie mieliśmy farta, byliśmy nie w formie i nie trafialiśmy strzałów. To wszystko razem złożyło się na porażkę.

Czy format BO1, w jakim rozgrywane były pierwsze dwa mecze, mógł się do tego przyczynić?

Oczywiście, format BO1 ssie, szczególnie w naszym wypadku, gdy mamy przyzwoity map pool. Jednak nie uważam, że to był problem. Przegraliśmy również mecz BO3, bo byliśmy po prostu w słabej dyspozycji i trochę pechowi.

Nie czujecie się trochę przemęczeni po tylu tygodniach spędzonych w Katowicach? Przebyliście bardzo długą drogę tutaj.

Nie sądzę, żeby ludzie męczyli się Katowicami. Jesteśmy tu praktycznie dwa miesiące, więc niektórzy mówią, że to prawie jakbyśmy tu mieszkali. Nie mogę jednak powiedzieć, że jesteśmy zmęczeni. Mieliśmy pięć dni przerwy pomiędzy pierwszą a drugą fazą Majora, więc uważam, że mogliśmy spokojnie odpocząć. Nie ma wymówek od zrobienia 0:3.

Teraz straciliście także szansę na bezpośrednią przepustkę na Majora i przy okazji następnego będziecie musieli walczyć od zamkniętych kwalifikacji. Stawiam, że chcieliście za wszelką cenę tego uniknąć.

Naszym celem na tego Majora było znalezienie się w najlepszej ósemce, ale nawet jeśli to by się nie powiodło, to przynajmniej wygranie jednego spotkania, by uniknąć Minora. Mimo wszystko nie sądzę, że ktokolwiek przesadnie martwi się, że będziemy musieli zagrać na Minorze. Nie chcę mówić, że ponownie go wygramy, ale zdecydowanie powinniśmy nie mieć żadnych problemów, by przejść dalej.

W maju do waszej drużyny dołączył ImAPet i od tego momentu mieliście naprawdę dobry okres, wskoczyliście do czołówki rankingu HLTV. Co zmieniło się wraz z jego przybyciem?

Na pewno ImAPet wprowadził do zespołu dużo gry drużynowej, ale także trochę dyscypliny w trakcie treningów czy podczas meczów. Daje także naprawdę niezwykle cenne sugestie podczas przerw taktycznych. Czuję, że za każdym razem, gdy bierzemy pauzę, to potem wygrywamy kolejną rundę. Jest naprawdę dobrym trenerem.

To był dla wasz pierwszy Major jako NRG, a dla części z was w ogóle debiut na tego typu imprezie. Czuliście się mniej doświadczeni w porównaniu do innych drużyn?

Nie uważam tak. Oczywiście, jest to nasz pierwszy Major i faktycznie, może byliśmy nieco zestresowani i może dlatego słabo się pokazaliśmy. Ale to żaden argument i na pewno doświadczenie nie było tutaj problemem.

Jaki jest wasz plan na najbliższe tygodnie po powrocie do domu?

Przede wszystkim trenowanie, włożenie więcej godzin w pracę nad indywidualnymi umiejętnościami. Musimy przygotować się także przed StarLadderem, ponieważ jakoś za miesiąc lecimy do Szanghaju i chcemy być pewni, że będziemy tam w topowej kondycji.


IEM Katowice 2019 potrwa do 3 marca. W pul nagród wydarzenia znalazł się okrągły milion dolarów, z czego połowa tej kwoty trafi do triumfatorów całych zmagań. Więcej szczegółowych informacji na temat katowickiej imprezy znaleźć można w naszej relacji tekstowej: