Ostatnie wyniki Virtus.pro nie napawały optymizmem, stąd w dzisiejszym pojedynku przeciwko FaZe Clanowi w ramach Esports Championship Series Season 7 Polacy na pewno nie byli faworytami. Mimo tego formacja znad Wisły postawiła wysoko poprzeczkę rywalom, urywając piątce, która jeszcze niedawno grała w ćwierćfinale Majora, jedną mapę.

FaZe Clan 2 : 1 Virtus.pro

(ECS S7 W1 – ćwierćfinał)
5 5 Train 10 16
0 6
16 10 Inferno 5 9
6 4
16 7 Cache 8 12
9 4

Start spotkania nie przyniósł niczego niespodziewanego. Obie ekipy rozkręcały się dość powoli i przez kilka początkowych minut żadna ze stron nie dawała oznak bycia lepiej przygotowaną od drugiej. Sygnał do ataku dał jednak Michał "MICHU" Müller, który błysnął kunsztem strzeleckim i zapoczątkował serię wygranych Virtus.pro. Polakom udało się zwyciężyć w pięciu potyczkach z rzędu, a dzięki całkiem niezłej końcówce, przerwę spędzili z dwukrotnie pokaźniejszym dorobkiem od rywali. Taki obrót spraw wyraźnie pozwolił złapać naszym rodakom wiatru w żagle. Nic dziwnego, że napędzeni sukcesami w pierwszej połowie gracze znad Wisły znakomicie rozpoczęli też drugą część batalii. FaZe zostało postawione pod ścianą, a kłopoty ekonomiczne, z jakimi zmagał się międzynarodowy skład, jeszcze pogorszyły sprawę. Kropkę nad "i" postawił Michał "snatchie" Rudzki, który w ostatniej rundzie zachował zimną krew, uniemożliwiając rywalom zdefowanie bomby.

We wspaniałym stylu Inferno otworzył MICHU, eliminując aż czwórkę rywali na bananie. Niestety, już po chwili odpowiedziało FaZe, by w ciągu następnych kilku minut na dobre przejąć inicjatywę w pojedynku. Polacy zostali sprowadzeni do roli statystów, czego dowodem była seria aż ośmiu porażek z rzędu. Podopieczni Jakuba "kubena" Gurczyńskiego na szczęście w porę zdołali wydostać się z dołka i po niezłym finiszu przed przerwą tracili do rywali pięć oczek. Nadzieje na wygraną wzrosły w momencie triumfu VP w pistoletówce. Paweł "byali" Bieliński i kompani nie potrafili jednak wykorzystać tego faktu na dłuższą metę. Ćwierćfinaliści katowickiego Majora niebawem wyprowadzili mocny cios, który zwalił Polaków na dobre z nóg. Końcówka mapy przebiegała pod znakiem rywalizacji punkt za punkt, a ta, rzecz jasna, sprzyjała FaZe, które w ten sposób doprowadziło do trzeciej mapy.

Po krótkim odpoczynku gracze przenieśli się na Cache'a. Tam z początku lepiej spisywała się wielonarodowościowa formacja, która dość łatwo wyszła na kilkupunktowe prowadzenie. Na odpowiedź Polaków nie musieliśmy jednak długo czekać. Virtusi wrzucili piąty bieg i wykorzystując ewidentne rozluźnienie konkurentów w mgnieniu oka odrobili straty. To zresztą nie był koniec dobrych wiadomości. Nasi rodacy w szczytowym momencie mieli nawet trzy oczka zapasu, jednak po kiepskiej końcówce pierwszej i starcie drugiej połowy cała zaliczka wyparowała. W miarę upływu czasu sytuacja Janusza "Snaxa" Pogorzelskiego i partnerów tylko się pogarszała. W porę przyszło jednak przełamanie. Polacy wygrali jedną z kluczowych rund i znowu zmusili przeciwnika do wytężenia wszystkich sił. Wtedy niesamowitym clutchem popisał się Nikola "NiKo" Kovač, który w pojedynkę wyeliminował czwórkę rywali. To wydarzenie przesądziło o losach meczu.

Kolejne spotkanie w siódmym sezonie ECS już jutro. Zobaczymy w nim graczy Astralis oraz AVANGAR. Transmisja z tego wydarzenia w języku angielskim prowadzona jest na kanale FACEITA na Twitchu, z kolei pojedynki z polskim komentarzem można oglądać na kanale Piotra "izaka" Skowyrskiego. Po więcej informacji na temat całej imprezy zapraszamy do naszej relacji tekstowej.