Choć Actina PACT zaledwie pod koniec stycznia dokonał dwóch zmian w swoim składzie, to przyszłość tej drużyny niedawno stanęła pod znakiem zapytania. W ubiegłym tygodniu rodzima formacja zaczęła się bowiem mierzyć z problemami kadrowymi, których źródłem jest Virtus.pro testujące nowych zawodników. Sytuacja związana z wypożyczeniem Kamila "Sobola" Sobolewskiego była tylko jednym z tematów poruszonych w trakcie naszej rozmowy z Dawidem "lunAticiem" Cieślakiem. Lider nadwiślańskiej piątki opowiedział nam także o triumfie w LanTrek, zbliżającym się wyjeździe na drugie lanowe eliminacje do GG League oraz kilku innych ciekawych kwestiach. Serdecznie zapraszamy!


Marcin Gabren: Zacznijmy od styczniowych roszad w waszym składzie. Przez pewien czas testowaliście Sobola i Sidneya; dlaczego ostatecznie zdecydowaliście się postawić na ten duet?

Dawid "lunAtic" Cieślak: Nie testowaliśmy ich długo, gdyż Sidneya testowaliśmy już wcześniej przy zmianie koyota przed lanem w Danii. Potem z naszego punktu widzenia nie musieliśmy już powtarzać tych testów, a Sobol po prostu był człowiekiem w pakiecie z Sidneyem z MIKSTURY. Tam się świetnie pokazywali i ja uwierzyłem w słowa Sidneya mówiącego, że to naprawdę porządny gracz. Jedyne co nas blokowało, żeby zaakceptować ten skład od razu i zacząć grać i trenować, to testy Sobola w Kinguin. Tylko dlatego zwlekaliśmy z zebraniem składu.

Dodając do tej dwójki jeszcze Vegiego otrzymujemy trzech graczy wymienianych wśród tych najlepiej zapowiadających się z, nazwijmy to, nowego polskiego pokolenia. Czy jako lider drużyny czujesz na swoich barkach pewną odpowiedzialność prowadząc takie nieoszlifowane jeszcze w pełni diamenty?

Oczywiście, że czuję, że jestem odpowiedzialny za ich rozwój. Staram się jak najwięcej uwagi poświęcać nie tylko na kwestie drużynowe, gdzie każdy musi po prostu zapamiętać swoją rolę i tajniki gry, ale chcę też czasami pomóc komuś indywidualnie. Wiem, że to ma duże znaczenie dla przyszłości drużyny i może chłopaki kiedyś mi podziękują, będą mi wdzięczni.

Jak wyglądały z twojego punktu widzenia pierwsze tygodnie po zmianach? Czy po skompletowaniu nowego składu gra od razu zaczęła się układać czy może jednak musieliście poświęcić trochę czasu na dopasowanie roli, wyeliminowanie najprostszych błędów?

Zazwyczaj jest tak, że jak polska drużyna się złoży, to pierwsze tygodnie, miesiące są tymi lepszymi dniami, ta gra miksowa lepiej wychodzi. U nas w zespole jest jednak inaczej, ja wolę mieć bardziej ułożoną grę, lubię wiedzieć, co się dzieje na mapie. Nasza gra zaczęła z każdym dniem coraz lepiej wychodzić, po każdym treningu widać było, że robimy krok do przodu. Powiedziałbym, że trzeba było poprawiać te błędy i dogadywać się. Nie kliknęło od razu i powiem nawet szczerze, że początki były naprawdę ciężkie, cięższe niż z poprzednim składem.

Może wynikało to z tego, że Sobol czy Sidney nie są jeszcze bardzo doświadczonymi graczami z długim stażem na scenie?

Na pewno grali wcześniej w drużynach, które może nie przykładały takiej wagi do gry taktycznej czy jakichś szczegółów, a bardziej grały sobie miksowym składem raczej na heady. Jak najbardziej zapoznanie się ze strukturą, którą staram się wprowadzać w grę, mogło mieć na to wpływ.

A jakie cele stawialiście sobie tworząc ten odświeżony skład? Na polskim podwórku zrobiło się znacznie gęściej, wszak możemy wskazać aż pięć czy sześć zespołów na mniej więcej zbliżonym poziomie. O powtórzenie sukcesów z jesieni może być coraz trudniej.

Polska scena od jakiegoś roku czy dwóch jest bardzo wyrównana pod względem drużyn, nawet tych, które w teorii są o wiele mocniejsze, pokazywały się już na największych turniejach. Nawet one potrafią przegrać z ekipami, które nie przebiły się na te większe turnieje. Tworząc ten skład oczywiście celem numer jeden było dostanie się do MDL-a. Sytuacja, która wynikła jeszcze przed eliminacjami do MDL-a, czyli ważnym punktem w życiorysie tego line-upu, postawiła nas w takiej sytuacji, że nie dało się na pewno zagrać na 100% tak jak chcieliśmy. Kolejnym takim celem jest zająć pierwsze miejsce w ESL Mistrzostwach Polski i wydaje mi się, że jesteśmy na jak najlepszej drodze do tego, jeśli oczywiście utrzymamy się w tym składzie.

A co możesz powiedzieć o Sobolu po dwóch miesiącach współpracy? Wcześniej miał być testowany przez zespół TaZa, teraz trafił do Virtus.pro. Czy uważasz, że to materiał na gracza światowej klasy w przyszłości?

Myślę, że jak najbardziej tak. Może to zawdzięczać swojemu charakterowi, bo Sobol jest osobą naprawdę pokorną, spokojną i ułożoną. Można go wyszlifować na naprawdę światowej klasy zawodnika.

Jaka atmosfera panowała w drużynie w poniedziałek przez barażami o awans do MDL-a? Zakładam, że nie było łatwo się skupić na tym spotkaniu.

Tak jak już wspominałem, sytuacja z testami na pewno wprowadziła jakieś mentalne blokady. Nie chcę mówić, że to tylko wina Sobola, chodzi mi o całą drużynę. Po prostu graliśmy nie swojego CS-a i tyle. Ciężko mi powiedzieć, bo to były raczej psychiczne jakieś blokady i niepewność, bo ciężko odnaleźć taką motywację, gdy tutaj testują ci zawodnika, musisz grać ważne eliminacje, a tego zawodnika mogą zaraz ci zabrać. Nie da się grać na 100 procent.

W eliminacjach do LOOT.BET Season 2 do składu wrócił Sobol, natomiast zabrakło w nim Vegiego. Możesz coś zdradzić?

Nie wiem w sumie, czy mogę.

Wróćmy w takim razie do waszej wyprawy na LanTrek. Pierwszy LAN w tym składzie i od razu sukces. Jak smakowała ta wygrana?

Szczerze to byłem nią zdziwiony. Może nie zdziwiony, ale pozytywnie zaskoczony. W internecie z różnych względów mieliśmy czasem problemy, by zagrać na 100% pod względem komunikacyjnym czy decyzyjnym. Wiadomo, każdy tam jakieś swoje życie prowadzi i to może mieć jakiś wpływ. Na lanie po prostu widać było, że to ten poziom wyżej. Każdy jest skupiony, nikomu nic nie przeszkadza z zewnątrz, każdy daje z siebie wszystko i to było widać. Nie byłem pewny jak będziemy grać na lanie, ale okazało się, że ten skład jest bardziej lanowy niż internetowy.

Czy doświadczenia z ubiegłorocznej podróży do Danii na Cross Border Esport okazały się przydatne w Finlandii? Jeśli tak, to w jaki sposób je wykorzystaliście?

Tak, na pewno pomogły od strony logistycznej, gdzie wtedy po turnieju od razu wiedzieliśmy, co było złe. Mieliśmy źle ustalony harmonogram, graliśmy w Danii pierwszy mecz koło południa, a później cały dzień byliśmy na nogach i wieczorem mieliśmy kolejny mecz, który przegraliśmy i odpadliśmy. Tutaj wzięliśmy to pod uwagę. Po wygranym półfinale byliśmy w takiej samej sytuacji, więc jak najszybciej zjedliśmy, wróciliśmy do mieszkania, każdy uciął sobie drzemkę i próbował się zregenerować. Wstaliśmy wypoczęci na finał i zmietliśmy naszego przeciwnika. To na pewno było wyniesione czysto z doświadczeń z tego poprzedniego lana, które się teraz przydały.

W Finlandii mieliście pewnie okazję spotkać się z Codewise Unicorns i Izako Boars. Trzy polskie drużyny wśród ośmiu uczestników zagranicznego turnieju to dość niespotykana sytuacja. Czy przez to czuć było może jakąś inną atmosferę?

W sumie to nawet nie kontaktowaliśmy się za bardzo z innymi ekipami, chyba tylko raz przysiedliśmy razem na trybunach przed jakimś tam meczem. Na pewno gdzieś w głowie siedziało, że jedziemy za granicę, a mamy powtórkę z jakiegoś polskiego lana. Nie czuję, żeby to na nas wpłynęło, bo po pierwszym meczu byliśmy przekonani, że jeśli się zmierzymy, to zagramy na 100% i na pewno wygramy, więc w ogóle się nie przejmowaliśmy, że to były polskie formacje.

A jak oceniasz sam turniej pod względem organizacyjnym?

Jak na tak duży event – bo naprawdę robił wrażenie, cała hala była wypełniona – to muszę przyznać, że nieźle sobie poradzili organizatorzy. Nie można się do niczego przyczepić. Jedyne co pamiętam, to z pierwszego wrażenia monitory nie były takie jak chcieliśmy, ale gdy zaczęliśmy grać, to nikomu one nie przeszkadzały. Mieliśmy swojego opiekuna, z którym bez problemu się dogadywaliśmy. Jak pojawiał się jakiś problem, to nam po prostu pomagano. Nie było też popędzania, że szybko musimy grać, bo harmonogram pędzi, tylko wszystko było zorganizowane pod graczy. Cieszę się właśnie bardzo, że udało się zorganizować taki fajny turniej bez żadnych kłopotów.

Wybiegnijmy już teraz w przyszłość. Za tydzień jedziecie do Swarzędza na drugie lanowe eliminacje do GG League. Czy pojawicie się tam w podstawowym składzie?

Szczerze to na tę chwilę sam nie wiem, w jakim składzie tam pojedziemy. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że pojedziemy tam ze zmiennikiem, pod którego trzeba będzie dostosować styl gry. Nie będziemy go uczyć tego wszystkiego, co mamy, bo nie wiadomo, jakie mapy będziemy grać, więc postaramy się zagrać tak jakby miksem. To jeszcze nie jest pewne, bo nie jest wiadome czy Virtusi się zdecydują na zawodnika.

Zaczęliście już przygotowania pod prawdopodobną utratę któregoś z graczy na stałe czy czekacie na rozwój sytuacji?

Tak, podjęliśmy pewne kroki. Testowaliśmy już morelza i – jak było widać w eliminacjach – EXUSA.

Wracając jeszcze do turnieju w Swarzędzu, na papierze jego obsada wygląda słabiej od tego w Warszawie. Czy mimo zawirowań kadrowych upatrujesz w tym waszą szansę na awans na finały GG League w Poznaniu?

Tak. Moim zdaniem faza grupowa na tym turnieju w stolicy to była wpadka. Biorę za te mecze odpowiedzialność na siebie, bo o ile w meczu na NoChance po prostu uciekł nam mecz spod kontroli, to przegrana na Codewise Unicorns była wpadką już od samego veto. Przed meczami byliśmy bardzo pewni swego i czuję, że powalczylibyśmy z devils.one w finale. Patrząc, że obsada w Swarzędzu jest nieco słabsza, tym bardziej sądzimy, że możemy zdominować naszych przeciwników i może uda nam się dostać na turniej główny.

W grudniu w rozmowie z ESPORT NOW przyznałeś, że posiadanie trenera nie ma słabych stron, a jednak PACT po rozstaniu z kamilem obecnie nie posiada szkoleniowca. Czy po skompletowaniu składu braliście pod uwagę zatrudnienie takiej osoby?

Tak, cały czas o tym myślimy i rozglądamy się za trenerem. Uważam, że trener nawet na naszym obecnym poziomie jest bardzo potrzebny, a doświadczony szkoleniowiec mógłby być przełomowy. Tak jak nasze ostatnie wyniki pokazują, mamy obecnie trochę problemów ze stroną antyterrorystów.

Od pewnego czasu posiadacie swoją własną bazę w Actina House. Jak sprawdza się model pracy w takiej kwaterze?

Możemy tam przyjeżdżać, kiedy tylko chcemy, chyba że dom jest już zajęty. Sam gaming house jest tym, czego potrzeba, żeby się skupić na graniu. Może brakuje tam jakiś innych rozrywek poza grą, bo wiem, że niektórzy twierdzą, że dodatkowe rozrywki są potrzebne, basen czy coś w tym stylu. My jednak jesteśmy typowymi graczami, nerdami i to co tam jest nam wystarcza.

Na koniec zostawiłem pytanie o nową mapę w oficjalnej puli, Vertigo. Co sądzisz o tej arenie, miałeś okazję dłużej na niej pograć?

Dzisiaj rano grałem po raz pierwszy dwa MM-y i muszę przyznać, że nie podoba mi się ta mapa. Wyraziłem to chyba nawet gdzieś na Twitterze, że według mnie jest zbyt mała, zbyt ciasna. Nie wpasowuje się za bardzo w metę obecnego CS-a z kontrolą mapy i używaniem granatów, także mam cały czas nadzieję, że to jakiś prima aprilisowy żart i 1 kwietnia wejdzie nowy odświeżony Cobblestone albo może Tuscan w końcu.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Dzięki wielkie.

Śledź autora na Twitterze – lunatic_CS
Śledź autora na Twitterze – marnyr_