Po fantastycznym, pięciogodzinnym finale pierwszego sezonu Ultraligi pomiędzy devils.one oraz Rogue Esports Club z niecierpliwością czekaliśmy na występ tych dwóch formacji podczas European Masters Spring 2019. Wielu uważało obydwie polskie drużyny za faworytów tych rozgrywek, a celem absolutnie minimalnym było wyjście z grupy głównego turnieju. Jak się jednak okazuje, jedna z tych ekip odpadła zanim zabawa rozpoczęła się na dobre i balonik pękł.

Rozczarowanie

Jeszcze w środę nic nie wskazywało na to, że Diabły będą miały taki problem z awansem do fazy grupowej. Wtorkowa porażka z MAD Lions wydawała się być tylko wypadkiem przy pracy, ponieważ w pozostałych spotkaniach devils.one radziło sobie całkiem dobrze. Kolejna porażka z SK Gaming Prime sprawiła, że Polacy po raz kolejny musieli zmierzyć się z hiszpańskimi Lwami. Tym razem był to jednak mecz ostatniej szansy w formacie najlepszy z trzech. Mecz, który został przez podopiecznych Adriana "hatchy'ego" Widery przegrany 0-2 mimo ogromnej przewagi siedmiu tysięcy sztuk złota podczas drugiej rozgrywki. Zawodnicy MAD Lions okazali się po prostu znacznie, znacznie lepsi od swoich wczorajszych rywali i pokazali, że znaleźli patent na Polaków. Dla wszystkich fanów rodzimej sceny porażka Diabłów była ogromnym rozczarowaniem, którego nikt jeszcze 24 godziny wcześniej się nie spodziewał.

devils.one nie zaprezentowało się na miarę swoich możliwości i to raczej jest oczywiste. Czy jednak nie napompowaliśmy zbytnio balonika przed rozpoczęciem samego turnieju? Większość zgodzi się ze stwierdzeniem, że finał Ultraligi był najlepszym meczem w historii polskiej sceny. Jeżeli jednak przyjrzymy się spotkaniu pomiędzy Rogue a devils.one tydzień wcześniej, to ujrzymy pewne zwycięstwo akademii zespołu z LEC. Nieco słabsza dyspozycja Oskara "Vandera" Bogdana i spółki podczas finałowego starcia mogła nam odrobinę zamazać obraz poziomu Diabłów. Niektórzy eksperci twierdzili, że różnica między tymi dwiema ekipami jest bardzo niewielka, tymczasem ja nadal uważam, że jest ona całkiem spora.

Nie dramatyzujmy

Okej, wynik devils.one jest po prostu fatalny, jednak mimo to nie należy popadać w panikę. Poziom polskiej sceny wcale nie jest na tak dramatycznym poziomie, jak mogłoby się wydawać. Podopieczni hatchy'ego pokazali przecież, że są w stanie zdeklasować drużynę, która zdołała wejść do fazy grupowej. Spotkanie Polaków z Misfits Premier było przecież istną dominacją i bezbłędnym starciem ze strony Mateusza "Matisława" Zagórskiego i spółki. Być może inny przeciwnik w decydującej serii obróciłby losy awansu o 180 stopni, jednakże takie gdybanie nie ma zbytniego sensu, bo przecież chcąc wygrać turniej trzeba triumfować nad każdym rywalem. Wydaje mi się jednak, że właśnie starcia z MAD Lions pokazały niektórym, że Polska wcale nie przerosła poziomem Hiszpanii.

Bardzo możliwe, że z powodu fantastycznej dyspozycji Rogue i przez tak równy finał Ultraligi utraciliśmy trochę pokory i wymagaliśmy od devils.one za dużo. Mimo wszystko, odpadnięcie w tak wczesnym etapie rozgrywek jest rozczarowaniem nawet dla tych, którzy pesymistycznie oceniali dyspozycję Polaków. Jak się okazało, Europa nie stoi w miejscu, a rozgrywka także jest całkiem inna. Za czasów dominacji Korei ten, kto grał najbardziej ułożoną i wspaniałą schematycznie Ligę Legend wygrywał. Teraz nie jest to już tak oczywiste.

Rogue – pewniak czy znak zapytania?

Zobaczymy jak w perspektywie minionych wydarzeń zaprezentuje się Rogue. Na tle innych ekip biorących udział w European Masters Vander z kolegami wyglądają bardzo solidnie. Warto jednak pamiętać, że nigdy wcześniej nie widzieliśmy ich w starciu z drużynami z innych europejskich lig i nie należy całkowicie wykluczać kolejnego negatywnego zaskoczenia. Do występów REC powinniśmy podejść z mniej optymistycznym nastawieniem i nie plasować tej ekipy w finale przed rozpoczęciem rozgrywek. Warto wspomnieć także o tym, że rywale Vandera i spółki nie są z niskiego pułapu. Akademie Misfits oraz Fnatic to formacje, z którymi należy się liczyć.

Rogue w Ultralidze prezentowało się wręcz wyśmienicie. W porównaniu do innych polskich drużyn akademia organizacji z LEC prezentowała wyśmienity poziom i pokazała, że jej głównym celem jest triumf w European Masters. Emil "Larssen" Larsson po losowaniu wspomniał, że żaden przeciwnik nie jest dla niego straszny i jedynie zwycięstwo go usatysfakcjonuje. Nie zapominajmy jednak o tym, że devils.one także było traktowane jako faworyt rozgrywek. devils.one, które doprowadziło Rogue do piątej mapy, wyprowadziło tę formację całkowicie z równowagi i zakwestionowało jej potęgę. Jeżeli Diabłom udało się to zrobić, to dlaczego Splyce Vipers, MAD Lions, Fnatic Vipers czy Misfits Premier miałoby się to nie udać? Tutaj jeden mecz może zadecydować o wszystkim i słabsza dyspozycja dnia jednych, a lepsza drugich może całkowicie odmienić losy spotkania.

Podsumowując, rezultat devils.one jest fatalny, a przed hatchym i jego podopiecznymi dużo pracy. Nie należy jednak przesadzać z dramatyzowaniem na temat poziomu polskiej ligi i stawiać Rogue na przegranej pozycji, jednakże nie możemy przesadzić także w drugą stronę. Poziom w Europie jest w tym momencie całkiem wyrównany i są formacje, które mogą ekipie występującej w Ultralidze zagrozić.


Był to kolejny tekst z serii Pątko w piątki. Artykuły pojawiają się co tydzień w godzinach wieczornych, a autora możecie śledzić na Twitterze oraz Facebooku.