Niewątpliwie najlepsza formacja globu, jaką jest Astralis, przyzwyczaiła CS-ową społeczność do seryjnie wygrywanych imprez, zaś gorsze turnieje w wykonaniu Duńczyków można było policzyć na palcach jednej ręki. Po ostatnich trzech spotkaniach skandynawskiej piątki w ramach BLAST Pro Series Miami możemy do tego grona doliczyć właśnie amerykańskie zawody, choć początkowo nic nie wskazywało na taką ewentualność.

Pierwszy dzień rozgrywek w Miami nie pozwalał bowiem nawet myśleć o scenariuszu, w którym Astralis miałoby nie znaleźć się w ich wielkim finale. Po dwóch wygranych spotkaniach, odpowiednio z Cloud9 oraz Natus Vincere, sytuację Nicolaia "dev1ce'a" Reedtza i kompanów można było określać w kategoriach komfortowej. Tymczasem już w pierwszym niedzielnym starciu duńska ekipa otrzymała srogą lekcję od MIBR-u, ulegając Brazylijczykom aż 2:16. Potem nadeszło znacznie lepsze, aczkolwiek przegrane wynikiem 14:16 spotkanie z Teamem Liquid. W pojedynku o wszystko Astralis nie sprostało FaZe Clanowi, zdobywając tylko pięć punktów.

Niedługo po zakończeniu potyczki z FaZe, Duńczycy zabrali głos w mediach społecznościowych. Drugi najlepszy gracz 2018 roku, dev1ce, wziął na swoje barki odpowiedzialność za szokujące wyniki swojej ekipy – Gówniany turniej w moim wykonaniu. Jak najszybciej wracam do domu, by pograć nieco więcej w CS-a. Indywidualnie byłem całkowicie wyłączony. Przepraszam fanów! GG dla każdego z zespołów, wszyscy zagraliście świetnie – zakończył 23-letni zawodnik. W podobnym tonie wypowiedział się zespołowy kolega snajpera, Peter "dupreeh" Rasmussen. 26-latek również upatrywał winy w swojej indywidualnej postawie na serwerze. 2-3, to by było na tyle dla nas. Indywidualnie poszło mi bardzo słabo, współpraca również nie funkcjonowała tak jak należy. Te dwie rzeczy miały duży wpływ na nasze wyniki, ale nasi rywale byli dzisiaj po prostu lepsi – wyjaśnił Rasmussen.

Swojego rozczarowania nie krył także MVP katowickiego Majora, Emil "Magisk" Reif. – Zwyczajnie nie byliśmy dzisiaj wystarczająco dobrzy. Jestem bardzo zawiedziony, ale tak to właśnie jest. Nie możemy nic z tym zrobić, ale są za to elementy, nad którymi będziemy pracować po powrocie do domu – zapewnił były reprezentant OpTic Gaming.

Czasu na trening i poprawę mankamentów w grze nie będzie za wiele, gdyż już 23 kwietnia Astralis stanie do walki w ramach 9. sezonu ESL Pro League. Rywalami Duńczyków w grupie D będą ex-3DMAX, BIG oraz HellRaisers.