O ile w fazie grupowej Intel Extreme Masters Sydney 2019 emocji było jak na lekarstwo, tak play-offy turnieju zdecydowanie wynagradzają fanom wcześniejszą nudę. W drugim półfinale zawodów gracze NRG Esports oraz Fnatic zaprezentowali nam interesujące, trzymapowe widowisko, z którego zwycięsko wyszła ekipa ze Szwecji, meldując się tym samym w wielkim finale.

NRG Esports
1 : 2 Fnatic Fnatic

(IEM Sydney 2019 – półfinał)
11 7 Inferno 8 16
4 8
16 8 Train 7 8
8 1
10 5  Mirage  10 16
5 6

Batalie na Inferno nierzadko należą do tych najbardziej emocjonujących. Dlatego też w dzisiejszym spotkaniu mogliśmy oczekiwać startu z "wysokiego C". Pierwsze słowo w pojedynku należało do graczy Fnatic, którzy zresztą w niedługim czasie zgarnęli jeszcze dwie rundy i naprawdę solidnie otworzyli mecz. Na ucieczkę z wynikiem nie pozwoliło jednak NRG, a międzynarodowa piątka wkrótce wyrównała nawet stan rywalizacji. I tak następne minuty pierwszej połowy przebiegały pod znakiem wyjątkowo równej walki, czego najlepszym dowodem była zaledwie jednopunktowa zaliczka Szwedów przed przejściem do obrony. W pistoletówce po przerwie bohaterem był za to Vincent "Brehze" Cayonte, w imponującym stylu eliminując czterech rywali. To wydarzenie nie załamało jednak europejskiej formacji, bo ta za sprawą niebywałej precyzji Richarda "Xizta" Landströma wygrała force'a i po chwili na dobre przejęła inicjatywę w grze. Fnatic do końca pojedynku miało już rezultat pod kontrolą i po upływie kilkunastu minut mogło cieszyć się z wygranej.

Wczesna faza walki na Trainie była kalką wydarzeń z premierowej mapy. Ponownie trzy pierwsze rundy wpadły na konto skandynawskiej piątki, ale w mgnieniu oka różnicę zniwelował rywal, a nawet wysunął się na minimalne prowadzenie. To oczywiście nie stanowiło wyjątkowego problemu dla graczy Fnatic, bo ci szybko znaleźli receptę na chwilowe problemy. Prowadzenie 7:5 okazało się jednak niewystarczające do zakończenia pierwszej połowy na przedzie wyścigu. Końcówka tej części rywalizacji należała bowiem do NRG, a jeszcze lepiej było zaraz po przejściu na stronę broniącą. To złożyło się na pięć oczek zapasu, dzięki czemu sytuacja formacji zza oceanu była już naprawdę komfortowa. Zadanie zdecydowanie ułatwiali także przeciwnicy, którzy zupełnie nie radzili sobie w ofensywie, zdobywając do końca mapy już tylko jeden punkt, co sprawiło, że porażka stała się już nieunikniona.

Kwestia zwycięstwa musiała rozstrzygnąć się więc na Mirage'u, a tam początek wreszcie przebiegał inaczej niż na dwóch poprzednich mapach. Tym razem pierwsze słowo należało do reprezentantów regionu NA, ale gdy Fnatic tylko zdobyło fundusze na pełne zakupy, sytuacja błyskawicznie uległa zmianie. Szwedzi rozpędzili się na tyle, że przez siedem kolejnych rund mieli powody do świętowania. Dobrych nastrojów nie zepsuł nawet tymczasowy zastój, bo jeszcze przed przerwą dorobek ekipy Ludviga "Brollana" Brolina powiększył się o następne trzy zdobycze. Na domiar złego dla graczy NRG, przeciwnik triumfował w pistoletówce, skrajnie utrudniając konkurentom pościg za wynikiem. Niemniej jednak Cvetelin "CeRq" Dimitrov ani nie myśleli o porzuceniu marzeń o finale, redukując straty do dwóch oczek. Wtedy jednak nastąpił moment zwrotny w całej serii, gdy Fnatic zdołało wygrać rundę 2 na 4, co ostatecznie przesądziło o losach batalii i pozwoliło wkrótce zamknąć pojedynek.

Przed nami już tylko jedno spotkanie w ramach IEM Sydney – wielki finał. Mecz ten zaplanowany jest na godzinę 7 w niedzielny poranek, a jego transmisję będziecie mogli oglądać w ESL.TV Polska. Więcej szczegółów dotyczących rozgrywek w Australii można znaleźć w naszej relacji tekstowej.