Dokładnie 170 dni minęło od ostatniego występu Filipa "NEO" Kubskiego na turnieju lanowym. Ostatni raz miało to miejsce podczas ESEA Season 29: Global Challenge, gdzie Polak i jego Virtus.pro pożegnali się z zawodami, przegrywając w decydującym o wyjściu z grupy pojedynku z Teamem Singularity. Od tamtej pory w esportowej karierze Kubskiego zmieniło się praktycznie wszystko. Nowe barwy, nowi zespołowi koledzy. Zdawać by się mogło, że prawie pół roku to w esporcie wieczność. I w sumie po części tak jest. Mimo wszystko, podobnie jak z jazdą na rowerze, gry w CS-a po prostu się nie zapomina.

Podobnym sformułowaniem posłużył się Olek "vuzzey" Kłos, który w rozmowie ze mną przeprowadzonej podczas warszawskiego Meet Pointu, który stwierdził także, iż "NEO jest jednym z najbardziej inteligentnych zawodników na świecie". I zdecydowanie nie są to słowa rzucane na wiatr. Kubski pokazywał swoją nieprzeciętną umiejętność przewidywania wydarzeń na serwerze, ale również wykazywał się mądrością poza wirtualnym światem. Tak jest także w przypadku przejścia do FaZe. NEO nie próżnował w trakcie rozbratu z zawodowym CS-em – kilkakrotnie pomagał przecież Codewise Unicorns, tworzył także miksy, w których nierzadko zdarzało mu się zagrać z Jarosławem "pashąBicepsem" Jarząbkowskim. Ale co najważniejsze, nie robił żadnych pochopnych ruchów. Wyczekiwał swojej szansy i teraz może pokazać się kibicom z całego świata, biorąc udział w prestiżowych zawodach.

fot. FACEIT

Szansę tę trzeba jednak jeszcze wykorzystać. Do tej pory 31-latek rozegrał w nowych barwach tylko trzy oficjalne spotkania – dwa z nich zakończyły się porażkami, a Polak... co by tu dużo nie mówić – nie zachwycił. Weźmy jednak pod uwagę, że nasz rodak przejął po Nikoli "NiKo" Kovaču rolę in-game leadera, co tym bardziej potęguje trudność zadania, z jakim musi się on zmierzyć. W końcu wkomponowanie w nowy zespół to jedno, ale wzięcie się od razu za dyrygowanie nim to zupełnie inna kwestia. Dlatego też międzynarodowy skład przyleciał do Warszawy na bootcamp i jestem przekonany, że w ciągu tych zaledwie kilku dni spędzonych w Esports Performance Center NEO i koledzy nie mieli okazji się nudzić. A to, jak udało się im spożytkować ten czas, sprawdzimy w Dallas.

Historia NEO po części przypomina mi przejście Janusza "Snaxa" Pogorzelskiego do mousesports. Oczywiście, okoliczności tego ruchu były w obu przypadkach skrajnie inne – Snax przechodził do Myszy jako ciągle młody i głodny sukcesów gracz, który przestał rozumieć się ze swoimi zespołowymi partnerami, NEO natomiast do FaZe wkracza w wieku 31 lat, po kilkumiesięcznym rozbracie z wcześniejszą formacją. Niemniej wspomniany duet to w zasadzie jedyna dwójka polskich graczy, która w ciągu ostatnich lat potrafiła znaleźć swoje miejsce wśród zagranicznych zespołów na tak wysokim, międzynarodowym poziomie.

Początki Snaxa w mouz nie były jednak usłane różami. Pierwszym turniejem lanowym było ESL One Cologne, gdzie przecież popularne Myszy zawsze mogły liczyć na mocne wsparcie od tamtejszej publiki. Tym razem na scenie jednak nie wystąpiły, bo w trakcie fazy grupowej wygrały tylko jedno spotkanie. Nieco później przyszedł londyński Major, podczas którego wielonarodowościowej piątce poszło jeszcze gorzej, bo nie stać było jej choćby na jeden triumf. Nadzieje przywrócił wprawdzie zdobyty puchar na ESL One New York, ale już przy okazji następnego występu znów wróciły demony przeszłości. I tak oto Snax nie wytrwał nawet pełnych czterech miesięcy w aktywnym składzie mousesports.

Dlaczego w przypadku NEO może być lepiej? Przede wszystkim w mouz zdecydowano się odsunąć nie tego zawodnika, co trzeba. Do tego Snax nie było dobrym następcą Martina "STYKO" Styka, bo znacznie różnił się od Słowaka stylem gry – Polak słynął niegdyś z indywidualnych umiejętności, a jego poprzednik był mocno skupiony na pomocy zespołowi, często kosztem własnych wyników.

mousesports Snax
fot. ESL/Helena Kristiansson

W FaZe sytuacja jest zupełnie inna. Kubski zastępuje Daurena "AdreNa" Kystaubayeva, ale przejmuje obowiązki po NiKo. To powoduje, że cała drużyna musi przejść reorganizację, uczyć się taktyk od nowa. W przytoczonym przykładzie Pogorzelskiego odniosłem wrażenie, że jedyną osobą, która chciała przyswoić nową wiedzę był właśnie Snax. A reszta zawodników nie podjęła żadnych kroków w tym kierunku, oczekując że to nowy gracz dostosuje się do nich, a nie oni do niego.

Głęboko wierzę, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca w FaZe. Ta organizacja i tworzący ją gracze mają po prostu za dużo doświadczenia, by tak zlekceważyć przyjście do zespołu nowej osobistości. Do tego ponownie powtórzę za vuzzeyem – NEO jest bardzo inteligentny i osiągnął w esporcie tyle, że mógłby spokojnie obdzielić swoje sukcesy na pięciu innych graczy. Występ w Dallas będzie ogromnym sprawdzianem, ale proszę, nawet jeśli nie ułoży się po myśli naszego rodaka, nie wyciągajmy pochopnych wniosków. FaZe to marka, która nie pozwoli sobie na przeciętność, ale również nie dopuści do pochopnych posunięć.

Dziś wieczorem siądźmy po prostu przed ekranami i kibicujmy. Chciałbym się mylić, ale NEO wydaje się na ten moment jedynym polskim kandydatem do występu na Majorze. A powtórki z Katowic chyba byśmy nie chcieli.


To kolejny felieton z cyklu Zdaniem Suskiego. Wszystkie dotychczasowe możecie znaleźć pod tym linkiem. Następne ukazywać będą się cyklicznie co tydzień, w każdy wtorek.

Śledź autora na Twitterze – Adam Suski