Esportowe rozgrywki w Counter-Strike’a: Global Offensive toczą się już od wielu lat, w związku z czym sporo drużyn zdołało ustanowić wiele własnych imponujących rekordów. Dziś wspólnie przyjrzymy się tym najciekawszym. Tym, które prawdopodobnie długo nie zostaną pobite!

Najdłuższe mecze

Na znanych turniejach poziom gry biorących w nich drużyn jest często bardzo wyrównany, skutkiem czego są przez jednych lubiane, przez innych znienawidzone dogrywki. Nieco ponad miesiąc temu w Belgii odbył się mały lan, w którego półfinale naprzeciw siebie stanęły chebran i Sector One. Po wyrównanych dwóch pierwszych mapach żadna z wymienionych ekip nie chciała pozwolić drugiej na kolejne zwycięstwo. Na decydującym Inferno w regulaminowym czasie gry obie drużyny szły ze sobą łeb w łeb, przez co do rozstrzygnięcia spotkania było potrzebnych w sumie aż osiemdziesiąt rund! Koniec końców to Sector One pokonał swoich rywali 41:39. Tegoroczny mecz zdołał pobić poprzedni rekord o zaledwie jedno oczko.

Wcześniejszy najbardziej wyrównany pojedynek miał miejsce podczas europejskiego Minora na początku 2016, kiedy PixelFire zakończyło swoje starcie z DenDD na Mirage'u rezultatem 41:38. Przy profesjonalnych rozgrywkach online najwięcej rund mogliśmy zobaczyć w pierwszym sezonie ESL UK Premiership. Cztery lata temu XENEX okazał się lepszy od exceL, między innymi dzięki triumfowi na Inferno 46:42. Gracze z Wielkiej Brytanii w tym spotkaniu walczyli niemal trzykrotnie tyle ile podczas przeciętnego meczu!

fot. ESL/Adam Łakomy

Na naszym krajowym podwórku również mamy własny rekord liczby rozegranych rund. Ten został pobity w starciu Virtus.pro z x-kom teamem w LOOT.BET Season 2. Początkowo na Nuke’u nic nie zapowiadało, że potrzebna będzie dogrywka, a x-kom po pierwszej połówce prowadził 11:4. Ekipa Janusza „Snaxa” Pogorzelskiego jednak nie miała zamiarów odpuścić rywalom, dzięki czemu już wkrótce na tablicy pojawił się wynik 15:15. Dalej walka była bardzo zaciekła i ostatecznie po kolejnych dwudziestu rundach VP w końcu pokonało swoich rywali 31:29.

Rekordowe kontrakty

W ubiegłym tygodniu świat obiegła informacja o podpisaniu nowych rekordów przez reprezentantów FURII Esports. Brazylijczycy rzekomo zarabiający dotychczas zaledwie 1400 dolarów miesięcznie i otrzymujący tylko 40% wygranych pieniędzy z turniejów zdecydowali się na podpisanie nowych umów, na lepszych warunkach, które będą zobowiązywać obie strony aż przez pięć lat! Mimo krytyki poprzednich zobowiązań współwłaściciel FURII, André Akkari, obalił jednak kilka mitów. Dzięki niemu wiemy, że kwoty wykupu pozostały takie same jak w poprzednich wersjach kontaktów, ale jednocześnie zostały proporcjonalnie dostosowane do większych wynagrodzeń oraz świadczeń. Ponadto, gdy gracz zostanie przeniesiony na ławkę rezerwowych, organizacja znacząco pomniejszy kwotę jego wykupu.

 

 

Nie można zapomnieć jednak również o innej umowie o rekordowej długości, zawartej przez... Virtus.pro. Rosyjska organizacja podpisała czteroletnie kontrakty z Polakami w grudniu 2016 roku, kiedy Jarosław "pashaBiceps" Jarząbkowski i jego kompani byli jeszcze w szczytowej formie. Samo VP przyznało, że zarówno całkowita wartość porozumienia, jak i jego długość były w tamtym czasie rekordowe. Po kilku latach widzimy, decyzja ta była niezbyt trafna, a skład ze względu na marne wyniki zaczął się rozpadać już po niecałych dwóch latach. Pozostaje więc wysunąć pytanie, czy tak długie kontrakty powinny mieć miejsce na scenie esportowej?

Imponujące passy NiP-u i Astralis

fot. DreamHack

Przenieśmy się teraz jednak w jeszcze wcześniejsze lata. W sierpniu 2012 Ninjas in Pyjamas rozpoczęło swoją sławną passę wygranych na lanach. Drużyna Patrika "f0resta" Lindberga przez dłuższy czas wygrywała wszystkie możliwe mecze offline, bijąc co chwilę kolejne rekordy. Przełomowym momentem był StarLadder StarSeries V, podczas którego NiP przegrał dwukrotnie z Virtus.pro grającym jeszcze we wschodnioeuropejskim składzie, co zakończyło jego passę na 87 wygranych mapach.

fot. ESL/Helena Kristiansson

Dawny NiP w najlepszym czasie miał na swoim koncie serię piętnastu zwycięstw z rzędu na Inferno, dwudziestu czterech na Duście2 i aż trzydziestu dwóch na Nuke'u. Najbliżej pokonania tego ostatniego rekordu byli zawodnicy Astralis. Ci przed finałowym spotkaniem BLAST Pro Series Madrid 2019 mieli na swoim koncie aż 31 zwycięstw na ostatniej z wymienionych map, jednak ostatecznie nie wyrównali osiągnięcia formacji Christophera "GeT_RiGhTa" Alesunda, gdyż niespodziewanie zostali pokonani przez ENCE 0:2.

Po trzy wygrane Majory

fot. ESL/Helena Kristiansson

Nicolai "dev1ce" Reedtz i spółka mają jednak jeszcze inne powody do radości. Od 2013 roku odbyło się łącznie piętnaście Majorów CS:GO, a tylko dwie ekipy zdołały zgromadzić więcej niż jeden puchar z Mistrzostw Świata w CS:GO – były to Fnatic oraz... właśnie Astralis. Pierwsza drużyna swoją drogę ku wygranym rozpoczęła już podczas DreamHack Winter 2013, którego zwyciężyła, pokonując w wielkim finale Ninjas in Pyjmas. Do kolejnej wygranej Szwedzi musieli jednak poczekać do 2015, kiedy po dwóch zmianach w składzie zdołali zatriumfować podczas ESL One Katowice 2015. Kolejny Major – ESL One Cologne 2015 – również poszedł po myśli Fnatic, ale od tego czasu zawodnikom tej organizacji nie udało się już ani razu znaleźć w wielkim finale żadnego z turniejów wspieranych przez Valve. Astralis z kolei pierwszą wygraną odnotowało w Stanach Zjednoczonych, podczas ELEAGUE Major Atlanta 2017. Duńczycy w ostatnim meczu imprezy stanęli naprzeciw Virtus.pro, które mimo wyrównanej gry nie zdołało pokonać przeciwników. Po roku oczekiwania i znaczących zmianach w formacie zawodów Skandynawowie wygrali FACEIT Major London 2018, a pół roku później również Intel Extreme Masters Katowice Major 2019.

Rekordowe liczby

fot. ESL/Patrick Strack

Wróćmy jeszcze do Polaków, których niegdysiejsza legendarna gra do dzisiaj nie została zapomniana. Wielu byłych i obecnych członków Virtus.pro do dzisiaj znajduje się w czołówkach różnorakich statystyk sceny CS:GO. Aktualnie rekordzistą pod względem liczby eliminacji jest Kenny "kennyS" Schrub mający na swoim koncie ponad 30 tysięcy fragów. Na czwartym miejscu w tej samej kategorii znajduje się Wiktor "TaZ" Wojtas, którego od pierwszego miejsca dzieli tylko około 800 eliminacji. W historii gry najwięcej asyst na swoim koncie miał natomiast Filip "NEO" Kubski, który grając w VP, zgromadził ich aż siedem tysięcy, czyli nieco ponad sto więcej od zajmującego drugą lokatę Kirilla "ANGE1A" Karasiowa.

Topowym clutcherem ciągle jest Richard "shox" Papillon, który aż 593 razy wygrał rundę, pozostając jako jedyny ze swojej drużyny przy życiu. W tej kategorii na trzecim miejscu ciągle znajdziemy Janusza "Snaxa" Pogorzelskiego, a dwa oczka niżej znalazła się inna polska legenda – NEO. Nie można zapomnieć też o innym dokonaniu TaZa – w całej swojej karierze aż 15 380 razy strzelił rywalowi w głowę. Sporo brakuje mu jednak do Adila "ScreaMa" Benrlitoma, który nie ma konkurentów w tej dziedzinie, a na koncie ma łącznie 18 242 headshotów. Nie możemy również zapomnieć o Jarosławie "pashyBicepsie" Jarząbkowskim znajdującym się na trzeciej pozycji na liście zabić otwierających rundzie oraz o Grzegorzu "SZPERO" Dziamałku, który jest na piątym miejscu na świecie w liczbie fragów z AWP.


Więcej podobnych artykułów dostępnych będzie pod tym linkiem.