Pod koniec ubiegłego roku na scenie CS:GO pojawił się Team Vitality, który niósł nowe nadzieje francuskim kibicom. W końcu mogli oni liczyć, że po wielu miesiącach upokorzeń, dostaną wreszcie zespół zdolny do walki z najlepszymi. I, jak wiemy po czasie, faktycznie tak się stało.

Nie wszyscy jednak doczekali momentu, w którym ekipa wskoczyła do światowej czołówki. Po niespełna trzech miesiącach swoją przygodę z formacja zakończył bowiem Vincent "Happy" Schopenhauer, który w rozmowie z serwisem 1PV przyznał, iż wyrzucenie ze składu było dla niego sporą niespodzianką. – Nie wiedziałem, że coś takiego się zbliża, i byłem tym ogromnie rozczarowany. To właśnie dlatego zostałem na ławce przez kilka kolejnych miesięcy. Nie mam jednak żadnego żalu o tę decyzję. Nie mógłbym powiedzieć nic złego na ich temat, bo nadal wierzę w ich projekt oraz siłę i podczas cs_summit, DH Dallas i ECS widać, że to działa. Wierzę w ten projekt z ZywOo i w to, jak ten zespół został zbudowany – stwierdził Francuz.

W ogólnym rozrachunku trudno nie zauważyć, że ostatnie lata nie były dla Schopenhauera zbyt udane. Mówimy przecież o graczu, który swego czasu wznosił w górę mistrzowskie trofeum Majora. Niemniej sam 27-latek wierzy, że jest mądrzejszy o te wszystkie przeżycia i m.in. dzięki temu powróci jeszcze na szczyt. – Nie przemyślałem tego wszystkiego w odpowiedni sposób, bo czasami nie zdajesz sobie sprawy z tego, że wszystko toczy się tak szybko. Nawet w Envy ze ScreaMem i RpK nadal udawało nam się awansować na turnieje i odnotowywać dobre występy przeciwko czołówce, takiej jak MIBR, Liquid, Fnatic czy G2. Czegoś jednak brakowało i dziś często się nad tym zastanawiam. Zawsze jednak traktowałem CS-a jak swego rodzaju cykl. Wydaje mi się, że jeżeli będzie robił to, co trzeba, zadawał sobie odpowiednie pytania i znajdował  odpowiedzi, to w pewnym momencie powrócę. Chodzi też o pewną ilość sukcesów i chemii między graczami dookoła ciebie. Nie twierdzę, że jestem pewny co do przyszłości, ale jestem jednocześnie pozytywnie nastawiony – zapewnił Happy.

Doświadczony gracz podzielił się także swoimi przemyśleniami dotyczącymi rodzimego podwórka. Nie da się ukryć, że w ostatnim czasie francuski Counter-Strike wyraźnie odżył, co zauważył sam zawodnik Teamu LDLC, dodając jednocześnie, że jest to efekt wielu czynników, m.in. pojawienia się nowych talentów, ale nie tylko. – We francuską scenę tchnięto sporo życia dzięki G2 i Vitality. Wydaje mi się, że była to tylko kwestia czasu. Na scenie zawsze korzystano z tych samych zawodników, co nastręczało tych samych problemów i prowokowało do tych samych rozwiązań. Nie chodzi o to, że wszystko ma związek z nowymi graczami, jak Lucky, JaCkz, AmaNEk i ZywOo, ale to część całości, która spowodowała głębsze przemyślenia i wprowadziła proste rzeczy, takie jak praca, która przywróciła nas na dobrą ścieżkę. W szerszej perspektywie możemy pokładać w Vitality spore nadzieje. Moim zdaniem większe niż w G2. Możemy powiedzieć, że będziemy mieć zespół zdolny do tego, by na Majorze zajść daleko. Taki, który nie będzie miał problemów ze słabszymi drużynami. Wydaje mi się, że Francję czeka interesująca przyszłość – zakończył swój wywód były członek Teamu Envy.

Pełny zapis rozmowy z Vincentem "Happym" Schopenhauerem znaleźć można pod tym adresem.