Kiedy rozpoczęła się letnia odsłona wszystkich najważniejszych europejskich lig regionalnych, a w składzie żadnej z uczestniczących w nich drużyn nie widniało nazwisko Marcin "iBo" Lebuda, większość polskich fanów profesjonalnych zmagań w League of Legends była w szoku. Utalentowany toplaner z wieloletnim doświadczeniem, który dominował polską scenę razem z Illuminar Gaming, a potem został zakontraktowany przez poważane Movistar Riders, nie otrzymał żadnej wystarczająco dobrej oferty. Teraz jednak iBo najwidoczniej podpisał kontrakt z uczestniczącym w LEC oraz Ultralidze Rogue.

Pod koniec czerwca w rozmowie z naszym serwisem Lebuda postawił sprawę jasno i stwierdził, że nie chce grać w zespołach, które nie pozwolą mu na znalezienie się w League of Legends European Championship: – Ja nadal chcę się rozwijać i w końcu wystąpić w LEC. Z tego powodu nie mam zamiaru przyjmować ofert, które nie przybliżą mnie w żaden sposób do gry w Berlinie. I taka decyzja nie powinna nikogo dziwić, wszak iBo od zawsze znajdował się w absolutnej czołówce polskich toplanerów i bez większego trudu radził sobie także w hiszpańskiej lidze. Teraz Lebuda najprawdopodobniej wróci do gry, gdyż zgodnie z oficjalną bazą kontraktów Riot Games polski toplaner podpisał umowę z Rogue do końca sezonu 2019. Nie wiemy natomiast, z którą drużyną amerykańskiej organizacji współpracować na co dzień będzie iBo. Oczywiście najrozważniej jest założyć, że będzie to zespół występujący w Ultralidze, zwłaszcza że Kim "Profit" Jun-hyung radzi sobie całkiem dobrze w LEC.

Co ciekawe, okienko transferowe w Ultralidze dobiegło już końca, dlatego też wprowadzenie polskiego toplanera do składu akademii w teorii jest zabronione przez regulamin rozgrywek. W zaistniałej sytuacji iBo mógłby wystąpić w zmaganiach organizowanych przez Polsat Games dopiero po szóstej kolejce fazy zasadniczej.