To, co wielu osobom wydawało się niemożliwe, stało się prawdą! SKT melduje się na Worldsach po fenomenalnym triumfie 3:0 nad Dawmon Gaming. Drużyna, która nie była nawet pewna gry w play-offach, po przejściu całej drabinki gwarantuje sobie slot na Mistrzostwach Świata!

SK Telecom T1 3:0 DAMWON Gaming

To BO5 miało być ostatnią przeszkodą na drodze SKT do finału. Jego przeciwnikiem było jednak DAMWON Gaming, które zaprezentowało się bardzo solidnie w trakcie letniego sezonu. Jednak już pierwsza mapa pokazała, że Lee "Faker" Sang-hyeok i spółka są bardzo zmotywowani, aby wygrać ten mecz. Zaskoczyli także bardzo niestandardowym wyborem bohatera – na górnej alei w rękach Kima "Khana" Dong-ha pojawiła się Quinn. Choć DWG stawiało zacięty opór, to SKT w 23. minucie nareszcie udało się przełamać obronę rywala i zdobyć Barona Nashora, który stał się przepustką do przyspieszenia tempa gry. Przeciwnicy jednak nie dawali za wygraną i raz za razem starali się odpowiadać na zagrywki SKT. Nie utrzymali jednak presji w 43. minucie i sprowokowani do kolejnej walki w leżu Barona zostawili niebronioną bazę, do której przebił się wcześniej wspomniany Khan. Tym samym SKT udało się wygrać pierwszą mapę.

Oglądając całą serię miało się wrażenie, że z każdą batalią DAMWON Gaming gra coraz mniej zdecydowanie. Druga potyczka stała pod znakiem powolnego budowania oraz pomnażania przewagi przez SKT. Choć nie obyło się bez problemów – od 22. do 32. minuty obie strony "tańczyły" wokół Barona Nashora, jednak żadna z nich nie była w stanie go zdobyć. Przełom nastąpił dopiero minutę później, kiedy to SKT po świetnie rozegranej akcji zgarnęło fioletowe wzmocnienie, a już w 36. minucie mogło cieszyć się kolejnym. Tym razem na konto formacji Fakera wpadł Starszy Smok. Wtedy DWG na dobre utraciło kontrolę nad grą, a jego przeciwnicy skończyli mecz w dokładnie taki sam sposób, jak kilkadziesiąt minut wcześniej. Sforsowana walka z dala od odkrytej bazy DAMWON była świetnym celem do teleportacji dla Khana, który niewiele myśląc zakończył pojedynek.

Wszystko totalnie posypało się na ostatniej mapie – rywale SK Telecom T1 byli w kompletnej rozsypce. Przez pierwsze dwie minuty aż trzy zabójstwa zainkasowała ekipa Fakera, a kolejne minuty były istną równią pochyłą pod kątem dysproporcji między drużynami w eliminacjach. Do 9. minuty na tablicy wyników widniał już rezultat 11-1 dla SKT. Trzy Piekielne Smoki, Baron Nashor oraz struktury na mapie raz za razem padały łupem tej piątki. DAMWON Gaming nie miało żadnego pomysłu na totalną ofensywę przeciwnika, która skończyła się tak szybko, jak się zaczęła. Już w 27. minucie spotkanie było rozstrzygnięte – ostatnia walka drużynowa przypieczętowała awans SKT do finału LCK.

To samo zwycięstwo sprawiło, że SKT stało się szóstym potwierdzonym uczestnikiem Worldsów. Zapewniając sobie udział w finale LCK zespół zebrał liczbę Championship Points gwarantującą udział w Mistrzostwach Świata. SK Telecom T1 wraz z Fakerem stanie tym samym przed szansą zdobycia czwartego pucharu w historii.

Na uwagę zasługuje fakt, w jaki SKT dostało się na Worldsy. Do końca fazy grupowej nie było pewne, czy w ogóle weźmie udział w play-offach. Do ostatniej rundy balansowało na krawędzi między miejscem zapewniającym play-offy z pozycji Wildcard, a pozycją zapewniającą po prostu pozostanie w lidze na następny sezon. Rzutem na taśmę zespół dostał się dalej, po kolei pokonując Afreeca Freecs (2-1), SANDBOX Gaming (3-0) oraz wspomniane wcześniej DAMWON Gaming.

W nadchodzącą sobotę SKT czeka ostatni egzamin – zespół zmierzy się z najgroźniejszą drużyną w tym sezonie LCK. Griffin także zapewniło już sobie awans na mistrzostwa świata. Zwycięstwo zadecyduje o tym, z którego seeda wystartują obie drużyny, więc nie będzie to mecz o pietruszkę. Niemniej przeciwko sobie staną dwie zupełnie różne formacje. Griffin to zespół, który po raz pierwszy pojawi się na Worldsach. Natomiast SK Telecom T1 to piątka złożona z doświadczonych zawodników, do których dołączyli debiutanci, którzy po raz pierwszy zagrają na światowym czempionacie. Jaki będzie efekt – przekonamy się 31 sierpnia.