W ostatnich miesiącach problemy z terminowym płaceniem podatków kojarzyły nam się raczej ze światem piłki nożnej. Leo Messi, Cristiano Ronaldo, Alexis Sánchez – wszyscy ci gracze swego czasu byli nagabywani przez fiskus. Okazuje się jednak, że i w esporcie mamy się czym pod tym względem "pochwalić".

W 2016 i 2017 roku Fnatic nie przekazało szwedzkiemu urzędowi podatkowemu odpowiednich składek odprowadzonych od wypłat swoich pracowników. Brytyjska organizacja utrzymywała wówczas, że skoro jej siedziba znajduje się w Londynie i to właśnie stamtąd przychodzą pieniądze, to nie zamierza ona podporządkowywać się stosowanemu w Szwecji prawu. Inną opinię wyraził jednak sąd administracyjny, który przyznał rację skandynawskim urzędnikom i nakazał organizacji wypłatę nie tylko zaległych należności, ale również i wszystkich dodatkowych opłat. W sumie chodzi o kwotę rzędu kilku milionów koron.

Niewykluczone jednak, że to jeszcze nie koniec ciągnącej się już od jakiegoś czasu sprawy. Teraz Fnatic ma bowiem dwa miesiące na to, by odwołać się od niekorzystnego dla siebie wyroku i niewykluczone, że postara się dochodzić swoich racji w wyższej instancji.