Drużyna, która od początku istnienia League of Legends do 2017 roku bez przerwy pojawiała się na Mistrzostwach Świata, kolejny raz się na nie nie zakwalifikowała. W ubiegłym roku marzenia TSM-u o wyjeździe na MŚ zostały zniszczone przez Cloud9, a tym razem pogromcami sześciokrotnych mistrzów LCS było Clutch Gaming, które po pięknym reverse sweepie w finale LCS Regional Qualifier wywalczyło sobie bilet na Stary Kontynent. Dzięki zwycięstwu nad TSM-em CG już na początku października będzie reprezentować Amerykę Północną w fazie play-in Worlds 2019.

TSM
2:3 Clutch Gaming

Na pierwszą krew w inauguracyjnym starciu serii musieliśmy poczekać aż do jedenastej minuty potyczki. To właśnie wtedy Clutch Gaming postanowiło podjąć próbę zabicia Herolda Riftu, jednakże zdecydowanie nie należała ona do najbardziej udanych. Nie dość, że TSM zgarnął kilka zabójstw, to na dodatek zadał ostateczny cios Heroldowi, dzięki czemu mógł rozpocząć natarcie na wieże przeciwnika. Niemniej, kiedy wydawało się, że Soren "Bjergsen" Bjerg i spółka zaczną dyktować warunki na mapie, CG raz jeszcze odpowiedziało i na Summoner's Rift zapanował kompletny chaos. Koniec końców w całym tym zgiełku niezrozumiałych walk lepiej odnajdywał się TSM i to właśnie on wpisał pierwszy punkt na swoje konto.

Po krótkiej przerwie podopieczni Tony'ego "Zikza" Graya wrócili na scenę z jeszcze bardziej bojowym nastawieniem. TSM od samego początku pojedynku narzucił niesamowicie szybkie tempo swoim rywalom, które okazało się zbyt wymagające dla Clutch Gaming. Heo "Huni" Seung-hoon i jego kompani ewidentnie nie byli przygotowani na tak wielką agresję ze strony TSM-u, przez co po kilkunastu minutach popadli w spory deficyt złota. Na szczególne wyróżnienie w tym meczu bez dwóch zdań zasłużył Bjergsen, który pojawiał się na każdej linii i przez większą część gry posiadał stuprocentowy udział w zabójstwach swojej ekipy. I chociaż po upływie 30 minut CG zdobyło się na jeszcze jeden zryw, to ostatecznie TSM zdołał doprowadzić starcie do końca.

Mimo że Clutch Gaming było już o włos od pożegnania się ze swoimi marzeniami o wyjeździe na Mistrzostwa Świata, to wbrew wszystkiemu nawet na chwilę nie przestało wierzyć w swój sukces. Zespół Cody'ego "Cody'ego Suna" Suna świetnie poradził sobie w trzeciej odsłonie serii, konsekwentnie powiększając przewagę w złocie. TSM starał się co prawda odwrócić losy spotkania, jednakże z każdą kolejną upływającą minutą coraz bardziej odstawał pod względem przedmiotów i tracił kontrolę nad najważniejszymi punktami na mapie. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie CG z łatwością przygotowało wizję wokół Nashora i zgładziło go w zasadzie bez walki.

Czwartą potyczkę bez dwóch zdań lepiej rozpoczęło Clutch Gaming, które już w początkowym etapie wypracowało sobie parę tysięcy sztuk złota przewagi nad oponentem. TSM co prawda odpłacił rywalom pięknym za nadobne, ale mimo wszystko i tak CG mogło cieszyć się z lepszego wyposażenia. W środkowej fazie rozgrywki obie formacje walczyły ze sobą jak równy z równym, lecz później podopieczni Andy'ego "Reginalda" Dinha zdecydowali się postawić wszystko na jedną kartę i podjąć Barona. Problemem okazał się jednak sam dżungler TSM-u, Mingy "Spica" Lu, który pozwolił się obić praktycznie do zera, a następnie został wyłapany przez Skarnera i wyeliminowany. Od tamtego momentu to CG grało pierwsze skrzypce na Rifcie i doprowadziło do remisu.

Atmosfera w szatni TSM-u przed piątą rozgrywką z całą pewnością musiała być napięta, czego efekty mogliśmy zauważyć w decydującym meczu. Jesper "Zven" Svenningsen i reszta pokazali się z dobrej strony tylko na początku starcia, aby później popełniać masę niezrozumiałych błędów. Clutch nie zamierzało pobłażać oponentom i skrzętnie wykorzystywało każdą nadarzającą się okazję do zdobycia dodatkowego złota. Najważniejsza walka drużynowa miała jednak miejsce dopiero w 32. minucie gry, kiedy to TSM postanowił ruszyć w kierunku Barona ze względu na nieobecność Huniego w okolicy. Mimo wszystko koreański toplaner zdążył użyć swojego teleportu na czas i wraz ze swoją ekipą wykluczył każdego rywala, dzięki czemu kilka chwil później CG świętowało triumf w walce o wyjazd na Worldsy.