Fnatic pozazdrościło Astralis udanego startu w ESL Pro League Season 10 i również wygrało swój pierwszy mecz. Szwedzka formacja w poniedziałkowy wieczór rozprawiła się z North i chociaż tablica wyników dwukrotnie wskazała 16:11, to można spokojnie przyznać, że triumf podopiecznych Andreasa "Samuelssona" Samuelssona ani przez moment nie był zagrożony.

Fnatic 2 : 0 North
Nuke 16:11 Inferno 16:11  Overpass 

Wszystko zaczęło się na Nuke'u, który był wyborem North. Z tego powodu Duńczycy zaczęli zmagania po teoretycznie trudniejszej stronie, ale dzięki wygranej pistoletówce nie odczuli tego zbytnio i przez pierwsze rundy walczyli z Fnatic jak równy z równym. Dopiero na krótko przed przerwą opadli oni nieco z sił, co też Szwedzi skrzętnie wykorzystali, wychodząc na trzypunktowe prowadzenie. Wówczas można było mieć jeszcze nadzieje, że czekają nas spore emocje, ale tych nie było, bo Robin "flusha" Rönnquist i spółka w piorunujący sposób zaczęli grę w ataku, błyskawicznie dochodząc do wyniku 15:7! Wygrana mistrzów DH Masters w Malmö była więc tylko kwestią czasu i ostatecznie doszło do niej, gdy scoreboard wskazywał 16:11.

Wzmocnione tym sukcesem Fnatic ruszyło ostro z kopyta na Inferno, na które zresztą samo się zdecydowało. Mimo gry w natarciu zawodnicy Samuelssona robili tak naprawdę co tylko chcieli, i tylko okazjonalnie pozwalali oponentom na powiększenie ich i tak skromnego dorobku. W efekcie szwedzka piątka pierwszą połowę kończyła z aż siedmiopunktową przewagą, która pozwalała z optymizmem patrzeć w przyszłość. Co prawda potem optymizm ten został nieco zmącony, bo North podjęło jeszcze próbę comebacku, ale na próbie się skończyło. Ostatnie słowo należało do zespołu flushy, który ponownie zatriumfował w stosunku 16:11.


Po więcej informacji na temat europejskiej dywizji ESL Pro League Season 10 zapraszamy do naszej relacji, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.