Kuba "KubiK" Kubiak to prawdziwy człowiek orkiestra. Jest wszak nie tylko głosem, który słyszymy przy okazji najważniejszych transmisji ESL Polska, ale pracuje też szkoleniowo. W tamtym roku współpracował przecież z Virtus.pro, a w przeszłości pomagał też tworzyć akademię PRIDE. Od kilku tygodni współpracuje natomiast ze szczecińską organizacją piratesport, wraz z którą próbuje znaleźć nowe, nieodkryte jeszcze talenty CS:GO. Co przekonało go do związania się z Piratami? Ile lat ma najstarszy uczestnik projektu #ARRMY? I dlatego organizacja nie zamierza tworzyć tylko jednego składu? O tym w poniższym wywiadzie.


Maciej Petryszyn: Spotykamy się na targach Poznań Game Arena. Co cię tutaj sprowadza?

Kuba "Kubik" Kubiak: Sprowadza mnie turniej dla drużyn amatorskich Łomża Zero Esports Tour, który miałem już okazję wielokrotnie komentować w ramach przystanków w Poznaniu, Warszawie oraz Gdańsku. Tym razem jesteśmy na targach PGA, gdzie zawodnicy muszą trochę zmierzyć się z hałasem, ale tym charakteryzują się targi, tym charakteryzują się spotkania na lanie – trzeba w takich warunkach sobie radzić. Niestety spędzam tu tylko jeden dzień, bo sobota i niedziela to są już moje sprawy prywatne. Wesele w rodzinie, więc przyjechałem, skomentuję, posiedzę trochę z chłopakami i wracam do siebie.

Czyli domyślam się, że będziesz miał tu okazję przyjrzeć się potencjalnym kandydatom do projektu, który prowadzisz wspólnie z piratesports.

Jak najbardziej. Mamy tutaj najlepszych z najlepszych i na pewno fajnie byłoby ich też zobaczyć w ramach projektu #ARRMY.

Właśnie, projekt ten odpalono z wielką pompą — porwano cię, byłeś przetrzymywany. W końcu jednak udało ci się uwolnić i projekt ruszył. Dużo osób się wówczas zgłosiło?

Już pierwszego dnia trochę eksplodowały nam serwery, bo otrzymaliśmy ponad 200 zgłoszeń. Jak na jeden dzień to jest bardzo, bardzo dużo. Teraz nie śledzę listy graczy na bieżąco, ale wydaje mi się, że na naszej platformie, którą już miesiąc przed projektem ogarnialiśmy razem z programistami, jest około 700 osób. Faktycznie więc dzieje się, jest ta pompa i to nie tylko socialowo, jak to Piraci mają w zwyczaju. Jest też ciężka praca całej ekipy. Po raz pierwszy mam szansę współpracować z tyloma osobami nad jedynym projektem, co jest dla mnie dużym wyzwaniem, ale też ogromną przyjemnością.

Spodziewaliście się aż tak dużego zainteresowania? Bo na dobrą sprawę tego typu projektów wcześniej na naszym podwórku nie było wcale tak dużo.

Słyszałem wcześniej o projektach innych organizacji, bo jeśli chodzi o szkolenie młodzieży czy pracę w szkole, to zajmuję się tym od dawna, czy to jako nauczyciel w klasie esportowej, czy też wcześniej z uwagi na projekt PRIDE Academy. Nie jestem jednak pewny, czy wcześniej ktoś mógł się dostać tak kompletnie z ulicy. Wiadomo, były testy w AGO, wcześniej były też testy u Koxów w ramach projektu GO GO CSGO, Pompa też miała akademię, do której można było zapisywać się całym składem. Niemniej jeśli chodzi o projekty indywidualne, to jest pewien brak i chcemy tę dziurę załatać.

To właśnie ten rozmach, fakt, że działa w tym tak wiele osób, przekonał cię, by wejść w ten projekt? Bo jakby nie patrzeć piratesport to nadal młoda organizacja, która weszła na rynek niedawno. W CS-ie, poza krótkim epizodem, jej nie było, więc to mogło być pewne ryzyko.

Na pewno, ale jeżeli chodzi o dobór osób – jestem tutaj koordynatorem całego projektu i jeżeli chodzi o ocenę graczy czy dobór sztabu szkoleniowego i to nie tylko w grze, ale i poza nią, to dostałem możliwość samodzielnego ściągania osób. Wziąłem więc ludzi, z którymi już kiedyś współpracowałem, wiązałem też kilka nowych osób. Dostałem też zapewnienie od szefa piratesport, że jeżeli są jacyś ludzie, którzy moim zdaniem są warci zatrudnienia, to dostaję zgodę na ich zatrudnienie. To był więc argument, który przesadził o tym, że dołączyłem do Piratów.

Macie kilkaset osób, czyli też sporo materiału do analizy. Jaki dajcie sobie termin końcowy, jeśli chodzi o zamknięcie tego wszystkiego?

Na pewno wakacje. Wakacje dlatego, że po pierwsze mamy tutaj możliwość balansu, czyli możemy skończyć równie dobrze w czerwcu, jak i pod koniec sierpnia. Wiadomo też, że długość tego terminu będzie zależeć od tego, ile osób ostatecznie się zgłosi. My tam jakieś swoje moce przerobowe mamy, jest to wszytko mniej więcej obliczone, jeśli chodzi o zarys terminu, ale jest on dość ruchomy. Wakacje też dlatego, że zgłosiło się sporo młodych osób, które chodzą do szkoły i nie chcemy, żeby ktoś brał wolne od lekcji i przyjechał do nas na bootcamp, bo to nie o to chodzi. Chcemy bardzo korzystać z tego, że mamy własny gaming house z noclegiem i całym zapleczem, więc warto, by ludzie do nas przyjeżdżali, chcemy tego. A ci młodzi ludzie będą mieć czas właśnie w wakacje, rodziców też będzie wtedy łatwiej przekonać, sprawdzić się, poznać fajne osoby. To będzie właśnie ten moment, w którym będziemy chcieli zrobić masę spotkań u nas w gaming housie. To nie będzie tylko lanowy finał, jak to miało miejsce przy okazji mojego poprzedniego projektu. Chcemy zrobić też testy na lanie z innymi ekspertami z wielu dziedzin. To już bardziej kwestia do włodarzy piratesport, bo mają oni spore plany. Chcą zatrudnić fizjoterapeutów, też psychologów, by pomogli mi w profilowaniu zawodników.

Wspomniałeś o socialach Piratów. Bez wątpienia są one niezwykle swobodne, bardzo młodzieżowe – tu jakieś memy, tu jakieś banterki. To mogło zachęcić tych młodych ludzi.

Zdecydowanie coś takiego na pewno przekonuje młode osoby. Jak mówię, piratesport ma swoją filozofię. Z tego, co ostatnio czytałem w wywiadzie z szefem sociali organizacji, to jego zdaniem te granice w polskim esporcie były za małe i dlatego chcieli oni je przesunąć. To ma być przecież zabawa. To jest esport. Wiadomo, że trzeba też łączyć esport z profesjonalizmem, ale dyscyplina powstała raczej sama z siebie na zajawce, bo ktoś nagle zaczął organizować turnieje. Wspomniałeś też o tych młodych zawodnikach – na pewno jest ich sporo, ale patrząc na projekt i na bazę danych użytkowników, mam jedną osobę, która ma 37 lat i zapisała się do projektu #ARRMY.

Czyli rozumiem, że nie macie żadnych granic wiekowych.

Najmłodsi uczestnicy muszą mieć 13 lat, ale górnych granic w ogóle nie mamy. Jak ktoś więc chce przebić 37 lat, to zapraszam.

Zakładając, że za rok na PGA esport znowu będzie tak wyraźnie obecny, jak w tym roku, to możemy liczyć, że Piraci pokażą nam się w Poznaniu?

Tak. Jeżeli chodzi o cele składu, to szefostwo na pewno jakieś ma, ale na razie koncentrujemy się bardziej na usprawnieniu tego, co już mamy, niż na wybieganiu tak daleko w przyszłość. Tworzymy drużynę po to, by powstała pewna ekipa, rozwijała się, ale chcemy też złożyć najmocniejszą piątkę, która będzie rywalizować z czołowymi ekipami w Polsce. To jest nasz główny plan, a plan poboczny to też pomoc w rozwoju osób i nie chcemy całej naszej koncentracji kierować w stronę jednej piątki, bo chcemy mieć też drugą piątkę, może trzecią. Po to też zatrudniliśmy tylu trenerów i chcemy poszerzać nasz sztab trenerski – chcemy mieć sztab z prawdziwego zdarzenia, a nie tylko jednego trenera. Są już oczywiście organizacje, które mają sztab szkoleniowy, ale trener CS:GO, a dookoła są fizjoterapeuci, performance coach, a my chcemy mieć kilku in game trenerów. Nie wiem, czy ktoś już tak miał, czy będziemy pierwsi w Polsce. Taki jest nasz plan po to, by mieć jak najwięcej składów CS:GO.

Czyli nie zamykacie się na wyłonienie tylko jednego składu?

Na pewno będzie skład główny. Brakuje jednak pomocy dla tych graczy, którzy potrzebują się rozwijać. Mam taką koncepcję, mam nadzieję, że uda mi się ją zrealizować – w ramach projektu #ARRMY staramy się też pomóc tym osobom, które grają troszkę gorzej, stworzyć chociaż drużynę, żeby one mogły się rozwijać. I wtedy jeden z naszych trenerów całkowicie nieodpłatnie, już w ramach tego, że ci gracze są w projekcie, raz na dwa tygodnie przyjdzie do takiej ekipy na trening i powie "Panowie, tu fajnie się rozwijacie, tutaj czegoś brakuje". Jeżeli więc chodzi o mnogość tych składów, chcemy naprawdę działać na wielu frontach jednocześnie, bo młody gracz nie ma zbytnio okazji sięgnąć po pomoc kogoś doświadczonego, nie jest w stanie. A my mamy młodszych graczy, którzy faktycznie mogą mieć problem, by przejść do kolejnego etapu i wtedy te osoby, które nie przeszłyby dalej, mogłoby usłyszeć "Słuchaj, ty grasz fajnie, naszym zdaniem powinieneś sparować się z tym, tym i tym, złóżcie sobie drużynę i raz na dwa tygodnie ktoś od nas wpadnie, powie, czy dobrze wam to idzie, poprowadzi dla was trening itd.

To będzie też pewnie dobra motywacja dla tych, którzy gorzej sobie radzą, by nadal się rozwijali.

To jest dla nas główna rzecz. My mamy taki system stworzony dla osób, które odpadną, i przede wszystkim jest to ciągłe wsparcie trenerów, a nie jak w przypadku sprzedawców samochodów, że znamy się tylko do bramy. Tak to nie działa. Ktoś odpada, ale ciągle ma z nami kontakt, może oczekiwać od nas wsparcia, my mu podrzucamy po meczu kompletną analizę i dowiaduje się, na czym naszym zdaniem powinien się skoncentrować w kontekście dalszego rozwoju. Taka osoba dostaje od nas pomoc przy skompletowaniu drużyny i potem wsparcie trenera, jak już tę drużynę uda się skompletować.

Wygląda więc na to, że przed tobą naprawdę dużo pracy w związku z tymi wszystkimi planami.

Dużo pracy przede mną i dużo pracy przed sztabem. Bo po to właśnie jest ten sztab, byśmy mogli pomóc jak największej liczbie osób.

Na pewno będziemy śledzić i jeszcze będzie okazja porozmawiać, bo na pewno będzie o czym, a na razie pozostaje mi życzyć powodzenia.

Dziękuję bardzo!