Przez wiele lat NEO i TaZ wydawali się nierozłączni. Obaj weterani światowych serwerów spędzili ze sobą kilkanaście lat, wspólnie wkraczając w erę CS:GO, wcześniej jednak tworząc trzon Złotej Piątki. W pewnym momencie trudno było sobie w ogóle wyobrazić jednego bez drugiego, ale i na ten żelazny duet przyszła pora – w lutym 2018 roku piękna historia dobiegła końca, bo Wojtas został odsunięty od składu Virtus.pro. Zapowiadało się, że jeżeli już dane nam będzie zobaczyć obu 30-latków podczas jednego meczu, to raczej w przeciwnych drużynach. Ale los lubi płatać figle.

Bo oto w grudniu 2019, niemal dwa lata od czasu ostatniego wspólnego starcia, NEO i TaZ jeszcze raz połączyli siły. Co prawda tylko "na chwilę", bo Kubski został ściągnięty do ARCY awaryjnie w miejsce Pawła "dychy" Dychy, ale i tak łezka zakręciła się w oku. Oto bowiem historia zatoczyła koło, dwaj tytani myszki i klawiatury spotkali się ponownie – trudno nie podchodzić tutaj do tematu bez uderzania w patetyczne tony. Bo przecież zarówno Wojtas, jak i Kubski to kawał historii polskiego esportu. I dodajmy, że pięknej historii, bo licznych sukcesów z lat 1.6 i nieco mniej licznych, ale nadal ważnych z ery Global Offensive nie sposób nie docenić. I chociaż tym razem 2/5 Złotej Piątki nie spotkały się podczas Majora, ESL Pro League czy IEM-a, a "tylko" podczas krajowych eliminacji do WESG 2019-2020, to nadal warto się z tego cieszyć, bo dzięki temu jeszcze raz możemy odkurzyć zapomniane nieco wspomnienia, gdy było lepiej, a nas cieszyły występy na najbardziej prestiżowych arenach świata.

Niemniej życie to nie film i w tym wypadku nie było happyendu. Dwaj gracze po długiej rozłące nie osiągnęli upragnionego celu i nie awansowali na chiński turniej, ale nie mają też powodów do wstydu. Kubski nie miał zbyt wiele czasu na wspólne przygotowania, a mimo to wraz z tymczasowymi kolegami zdołał postawić się Illuminar i stoczyć wyrównany pojedynek, który zakończył się dopiero po trzech mapach. Co prawda potem z AGO już tak pięknie nie było, bo do rozstrzygnięcia starcia na korzyść Jastrzębi potrzebne były tylko dwie mapy, ale i tak nie wyglądało to wszystko tak źle, jak mógłby wskazywać wynik. A i nawet sam NEO, zdaje się, zapomniał już o słabych chwilach w FaZe Clanie i w niczym nie ustępował swoim towarzyszom. – Spróbowaliśmy, ale nie poszło tak, jakbyśmy chcieli. Szkoda, że nie było czasu na przygotowanie się. Chciałbym chłopakom podziękować za wspólną walkę, miło było być znów na serwerze – przyznał sam 32-latek w mediach społecznościowych. Cóż, Filip, i Ciebie było miło znowu zobaczyć.

Co dalej, chciałoby się zapytać. Trudno powiedzieć, bo nikt w żadnym momencie nie sugerował nawet, że współpraca z NEO miałaby być czymś innym niż tylko przelotną przygodą wynikającą z potrzeby chwili. A jednak starcie z iHG daje iskierkę nadziei, że taki reunion faktycznie miałby sens i mógłby wzbogacić nasze podwórko. Miło byłoby, gdyby kolejny doświadczony zawodnik powrócił na rodzimą scenę, by przekazać swoją wiedzę, swoje przeżycia i szkolić pod swoim okiem nowe pokolenia. Nawet jeśli taki powrót miałby nam dać tylko jednego gracza, to chyba byłoby warto – spójrzmy na dychę, który pod wodzą TaZa znacznie okrzepł i teraz z powodzeniem możemy zaliczyć go do krajowego topu. A może nie o wspieranie nowych talentów by chodziło, a o to, by znowu poczuć się jak za starych dobrych czasów. Gdy trawa była zieleńsza, niebo bardziej przejrzyste, a polski CS osiągał największe sukcesy.

Tak czy inaczej – NEO, czekamy na kolejny ruch.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn