W ubiegłym roku piratesports skradło serca polskich fanów League of Legends. Jednym z podbijających nadwiślańską scenę Piratów był Damian "Wysek" Adamczyk, który przyczynił się do świetnego rezultatu w drugim sezonie Ultraligi, jakim bez wątpienia było zajęcie czwartego miejsca w fazie pucharowej. W zainaugurowanej już trzeciej odsłonie zmagań od Polsat Games Adamczyk reprezentuje jednak barwy PRIDE, wobec czego postanowiliśmy porozmawiać z nim między innymi na temat wydarzeń związanych z poprzednim zespołem oraz procesie budowania nowego składu.


Daniel Kasprzycki: Jeszcze przed letnią rundą ubiegłego sezonu mówiłeś, że chcesz w niej zagrać w jednej z lig prowadzonych przez Riot, czyli LCL lub TCL. Myślałeś nawet nad dołączeniem do akademii LEC. Takie oferty faktycznie się pojawiły?

Damian "Wysek" Adamczyk: Jeżeli chodzi o akademie LEC, to byłem bliski dołączenia do rywalizującego na brytyjskiej scenie składu Excel, ale ostatecznie po wstępnych rozmowach nie otrzymałem konkretnej oferty. Generalnie przed letnim splitem 2019 miałem nadzieję na ofertę z akademii Rogue, Excel albo Fnatic, bo te zespoły były mi najbliższe głównie ze względu na to, że na co dzień mieszkam w Londynie. Fnatic oraz Excel mają siedziby właśnie w stolicy Anglii, a w Polsce jedyną akademią jest Rogue, więc właśnie te trzy zespoły najbardziej mnie interesowały. Ostatecznie nie udało się znaleźć miejsca w żadnej z tych ekip, gdyż najwidoczniej nie byłem wystarczająco dobry, żeby stać się ich częścią. Tak czy inaczej, będę dążył do tego, by pojawić się w topowych organizacjach.

Ostatecznie skończyłeś w Piratach. Dla ciebie był to jakiś zawód, skoro marzyłeś o czymś więcej niż polska scena?

Najbardziej żałuję tego, że zgodziłem się grać dla Enclave w Anglii. Tak naprawdę ta liga nie dała mi żadnej rozpoznawalności i nie pozwoliła mi na rozwój mojej kariery. Nie otrzymałem w zamian tego, czego oczekiwałem, a miałem cichą nadzieję, że po zagraniu w angielskiej lidze, gdzie są dwie akademie z LEC, ludzie ze świata esportu będą mnie bardziej kojarzyć. Podczas mojej przygody w Enclave bez najmniejszego trudu wygrywaliśmy z Warszim wszystkie 2v2 na środku mapy i nie było w całych rozgrywkach duetu, który mógłby nas łatwo skontrować. Spodziewałem się więc, że po tym splicie dostanę jakieś lepsze oferty, ale szczerze mówiąc ostatecznie otrzymałem tylko jakieś śmieciowe propozycje, których nie chciałem przyjmować. Stwierdziłem zatem, że wolę dostać się do zespołu z niższej półki, ale w bardziej rozpoznawalnej lidze niż brytyjska. Wiedziałem, że mam jeszcze sporo do udowodnienia w Polsce, bo wcześniej nie szło mi nadzwyczajnie. Z taką organizacją jak piratesports i składem, który na papierze był co najmniej dobry, z pewnością mogłem coś osiągnąć i dlatego koniec końców wylądowałem w Piratach.

Co w takim razie zaciekawiło cię wtedy na tyle, żeby podjąć tę współpracę? Chodziło tylko o skład?

Ultraliga. To był dla mnie najważniejszy czynnik. Wcześniej nie myślałem, że polskie rozgrywki będą aż tak rozpoznawalne i uważałem, że będzie to liga prezentująca średni poziom, bo występowała w niej tylko jedna akademia z LEC. Z sezonu na sezon wyglądało to jednak coraz lepiej i zaciekawiłem się tym tematem, a z biegiem czasu zapragnąłem tam w końcu zagrać. Zauważyłem, że Ultraliga robi świetne liczby pod względem oglądalności i mediów społecznościowych, a także umożliwia wybicie się wszelkim graczom, bo jest rozpoznawalna nie tylko w Polsce. Nagle do naszego kraju zaczęli wracać tacy zawodnicy, jak Kashtelan, który wcześniej grał w Giants, czy chociażby Inspired, którego zakontraktowało Rogue. Polacy zaczęli wracać do rodzimych rozgrywek, a więc naturalnie składy zespołów stawały się coraz silniejsze, dzięki czemu sam dałem się wciągnąć i zainteresowałem się tym na tyle, by dołączyć do jednej z drużyn.

Czy w momencie podpisywania kontraktu z piratesports wiedziałeś już, jaki kierunek organizacja ma zamiar obrać, jeśli chodzi o komunikację i wizerunek w mediach społecznościowych? Podobał ci się ten pomysł?

Każdy chyba doskonale wie, że ja sam jestem lekkim zadymiarzem, podobnie jak piratesports. Organizacja już na początku przedstawiła nam zarys tego, jak chce prezentować się w mediach. Od pierwszych dni wiedzieliśmy więc, że zarząd chce, żebyśmy byli widziani jako współcześni piraci, którzy mogą się utożsamiać zarówno z tymi piratami z dawnych lat, jak i z tymi teraźniejszymi. Mieliśmy znaleźć coś pomiędzy. Ta idea bardzo mi się spodobała i zacząłem utożsamiać się z tym, co pojawiało się w komunikacji Piratów. Muszę przyznać, że pod względem prowadzenia mediów społecznościowych piratesports absolutnie zdominowało minione półrocze w Polsce i fajnie było w tym uczestniczyć.

Początkowo w składzie był też Snoower, który po kilku meczach opuścił zespół na rzecz niQa. Dlaczego zdecydowaliście się odsunąć Snoowera? Co nie działało w zespole?

Nie chcę mówić, że Snoower był złym graczem, bo według mnie dawał z siebie 150% i był dobry, ale to nie wystarczało. Potrzebowaliśmy modyfikacji, bo nasza gra wyglądała bardzo źle... Propozycja zmiany w składzie padła jakby odgórnie, więc rozpoczęliśmy testy wolnych midlanerów. Nie byliśmy zadowoleni z wyników naszych oficjalnych spotkań i wiedzieliśmy, że potrzebujemy kogoś bardziej doświadczonego niż Snoower, dlatego też ostatecznie po testach zdecydowaliśmy, że najlepszym wyborem będzie niQ.

Co w takim razie wprowadzał do zespołu niQ, który jest uważany za najbardziej doświadczonego midlanera na polskiej scenie?

Powszechnie wiadomo, że ja często grałem duo queue z niQiem. Obaj mamy dosyć trudne charaktery, bo staramy się dawać z siebie 150% w każdej z rozgrywanych gier, zupełnie jakby stawką każdej z nich było przetrwanie. Mimo to uważałem, że w tym przypadku nie będzie to wada, a raczej zaleta, więc jak najbardziej byłem przychylny, by organizacja zakontraktowała właśnie niQa. Sebastian wprowadzał do drużyny stabilność, której naprawdę potrzebowaliśmy, zwłaszcza na środkowej alejce. Osobiście jestem typem gracza, który jest narwany podczas meczu i ma milion pomysłów na minutę, przez co czasami zdarza mi się odwalić coś dziwnego. niQ był zatem swego rodzaju hamulcem, który powstrzymywał mnie, gdy się zapędzałem lub dawałem się ponieść emocjom. Tego mi wcześniej brakowało, więc kiedy przyszedł niQ, to automatycznie moja gra również wyglądała nieco lepiej.

Mimo że z niQ również zdarzało wam się zaliczać wpadki, to i tak znaleźliście się w play-offach Ultraligi, gdzie pokonaliście faworyzowane AVEZ. Co było czynnikiem, który pozwolił wam odczytać ich zamiary i rozbić ich zarówno w draftach, jak i na rifcie?

Zacznijmy od tego, że mieliśmy potężne problemy z draftami w tamtym sezonie Ultraligi. Wszystko oczywiście było spowodowane tym, że nie mieliśmy trenera, czyli osoby, która mogłaby jakkolwiek pomóc nam podejmować decyzje w fazie picków i banów. Wszystkie drafty robiliśmy więc drużynowo, a w szczególności zajmowałem się tym ja wraz z Kackosem i później konsultowaliśmy to z pozostałymi. W takim wypadku potrafiliśmy jedynie odnaleźć się w panującej w danym patchu mecie, ale nie byliśmy w stanie ograć doświadczonego trenera w draftach. Scrimy również były dla nas trudne, bo nie potrafiliśmy jasno określić, co jest dla nas dobre, a największym problemem w tej kwestii była meta na dolnej alei. Później rozgryźliśmy już, co opłaca się wybierać, żeby w grze było nam łatwiej i faktycznie nie mieliśmy już takich problemów, jak dawniej. Mimo wszystko w fazie zasadniczej brakowało nam kogoś takiego, jak Flash, który pojawił się w drużynie dopiero na czas play-offów. Flash pokazał nam, jak efektywnie analizować gry, aby nie marnować czasu na wyciąganie niepotrzebnych wniosków.

A co do samego AVEZ, to każdy doskonale wie, że ich głównym fundamentem jest bucu i to on jest tym inicjatorem wszystkich najważniejszych akcji, chociaż muszę przyznać, że Czaru również pokazywał się dobrze i świetnie wykorzystywał teleport. Trzeba jednak powiedzieć, że bucu jest znakomity mechanicznie, a jego champion pool składający się głównie z agresywnych picków na polskiej scenie działał wręcz kapitalnie. Teraz jednak meta się zmieniła. Gry są bardziej powolne, jeżeli chodzi o kwestie itemizacji, bo smoki są o wiele przydatniejsze, a zawodnicy nie dają się już tak łatwo wyłapać przez roamującego Talona, dlatego uważam, że każdy już doskonale wie, jak grać przeciwko takiemu midlanerowi. Już w play-offach ubiegłego sezonu Ultraligi wiedzieliśmy, że bucu gra w zasadzie trzema postaciami i jeśli wybieramy lub banujemy Akali, banujemy Talona lub Zeda, to wtedy już draft przeciwko AVEZ wygląda dla nas zdecydowanie korzystniej. W takich przypadkach AVEZ wyglądało na nieco zdezorientowane, bo przecież zostało pozbawione swojego fundamentu, bez którego ewentualna wygrana graniczyła z cudem. Szczerze mówiąc, w play-offach Ultraligi triumfowaliśmy nad AVEZ tylko dlatego, że dobrze draftowaliśmy. Przygotowaliśmy się i kontrolowaliśmy sytuację w każdym przypadku.

Jak to się stało, że podczas play-offów Ultraligi pomagał wam Flash z PACTU? Co możesz powiedzieć na temat jego pracy?

Flash często przesiadywał z nami na TeamSpeaku i czasem wspominał o swojej pracy dla chłopaków z PACTU, dlatego postanowiliśmy dać mu szansę i sprawdzić, czy jest nam w stanie pomóc. Flash sam sugerował, że mógłby wspomóc nas przynajmniej na czas play-offów, a my wspólnie zdecydowaliśmy, że dodatkowe spojrzenie na grę na pewno się przyda. Podobało mi się też to, że był taką osobą, która potrafi powiedzieć w krytycznym momencie, żebyśmy się zamknęli i ustawić nas do pionu, ale też były momenty, w których gadał brednie i rzeczy sprzed kilku lat, co było irytujące.

Po porażce z Illuminar czułeś jakiś niedosyt? Czwarte miejsce w Ultralidze było dla ciebie zadowalające?

Przed spotkaniem z Illuminar przygotowaliśmy pewne taktyki, ale nie do końca byliśmy pewni tego, co sobie założyliśmy. Wciąż mieliśmy w głowie to, co robiliśmy w draftach z AVEZ i nie do końca umieliśmy odnaleźć się w serii z innym przeciwnikiem. Illuminar z drugiej strony stwierdziło, że wykluczy większość moich postaci, ale ja nie należę do ograniczonych pod tym względem zawodników, więc nie poczułem ogromnej presji przez mniejszy wybór dostępnych bohaterów. Mimo to przeszkadzało nam to w draftach i mieliśmy straszne trudności ze znalezieniem luk w przygotowaniu Illuminar. Byliśmy ogrywani już przed wejściem na Summoner's Rift, a co dopiero w samej grze. Co tu dużo mówić, chłopaki z iHG w tamtym momencie byli od nas po prostu lepsi i należała im się ta wygrana.

Czwarte miejsce oczywiście nie było dla mnie zadowalające i czułem pewien niedosyt. Cały czas wierzyłem, że w takim składzie jak najbardziej mogliśmy awansować na EU Masters. Niemniej nie włożyliśmy wiele pracy w przygotowanie się do meczu z Illuminar i nie udało nam się wygrać. Po meczu z AVEZ każdy wrócił do swojego domu i nie mieliśmy żadnego bootcampu, na którym moglibyśmy o wiele lepiej popracować nad pewnymi kulejącymi aspektami naszej gry. Ja wówczas grałem z Wrocławia, miałem pewne problemy z internetem, a co za tym idzie także z wysokim pingiem, wobec czego te treningi wcale nie były najłatwiejsze. Zawiedliśmy, jeśli chodzi o przygotowanie do tego pojedynku i tyle.

Byliśmy świeżą drużyną, która powstała zaledwie kilka tygodni przed play-offami, więc z drugiej strony to czwarte miejsce było dla nas dobrym wynikiem. Jednakże uważam, że zajęcie przynajmniej trzeciej lokaty było w naszym zasięgu, jeśli tylko w dniu meczu prezentowalibyśmy nieco lepszą dyspozycję i przygotowalibyśmy się chociażby w zadowalającym stopniu.

Skoro poradziliście sobie naprawdę dobrze, to dlaczego nie chcieliście zostać w tym samym składzie na kolejny sezon tak, jak zrobiło to AVEZ?

Koniec końców zostałem z Dambajem, a do naszego duetu dołączył dobrze nam znany Warszi, więc nie traktuję tego, jako wielkie rozstanie, bo wciąż czuje, że jestem otoczony przez znanych mi zawodników. Chcieliśmy, żeby Kackos także trzymał się z nami, ale w pewnym momencie otrzymał ofertę od x6tence i postawiliśmy sprawę jasno, namawiając go, żeby przyjął tę propozycję, skoro jest o wiele lepsza od tego, co może dostać w Polsce. Na szczęście Kackos posłuchał naszych rad i podejrzewam, że nie będzie tego żałować. Życzę mu powodzenia w LVP i mam nadzieję, że się tam odnajdzie.

Osobiście też nie wiedziałem, czy będę kontynuować profesjonalne granie w tym splicie, bo jestem teraz na drugim roku studiów i mam aktualnie tak napięty grafik, że często nie wyrabiam. Oprócz tego, że mam szkołę trzy razy w tygodniu, to mam jeszcze treningi niemalże codziennie, staram się chodzić regularnie na siłownię, a trzeba przecież wcisnąć gdzieś naukę w domu. Mogłem grać w Hiszpanii, bo otrzymałem kilka ofert z LVP SLO po tym splicie w Ultralidze, jednakże nie mogłem na to pozwolić. Nie były to na tyle dobre transfery i kontrakty, żeby rzucać lub zawieszać studia. Dlatego też odrzuciłem wszystkie oferty z Hiszpanii i czekałem na propozycje od organizacji z Polski lub Anglii, bo w ich przypadku jestem w stanie połączyć granie z uczelnią. Ostatecznie znalazłem się w PRIDE i jestem z tego zadowolony, mimo że ten skład został dopięty w zasadzie w ostatnim dniu zgłaszania zespołów do Ultraligi.

Zostańmy jeszcze na chwilę w ubiegłym roku. Podczas przerwy udało ci się załapać na wycieczkę Piratów do Korei. Jaki był cel tej podróży? Udało Ci się zagrać jakieś solo queue w Korei?

Jeśli chodzi o solo queue to niestety nie mogłem rozegrać chociażby jednej gry, bo nie dostaliśmy kont od Riotu i w sumie nawet nie było na to czasu... Mimo to spróbowałem swoich sił na zachodnim europejskim serwerze, żeby poczuć klimacik koreańskich kafejek internetowych, ale przy pingu rzędu 300 ms było to trochę śmieszne. Natomiast cała wyprawa Piratów ogółem była czysto marketingowa, aby nabrać świeżości przed nadchodzącym splitem. To naprawdę ciekawe przeżycie, by wybrać się w końcu do kolebki League of Legends oraz pozwiedzać różne interesujące miejsca. W tamtym okresie temat mojego przedłużenia kontraktu z piratesports wciąż był aktualny, a ja sam chciałem zostać w tej organizacji, bo bardzo mi się tam podobało. Nie chciałem zmieniać drużyny, ale wyszło jak wyszło i wylądowałem w PRIDE. Nie mówię tutaj, że jest to krok w tył lub naprzód. PRIDE to dobra organizacja, a nam i tak zależy na tym samym, czyli wygraniu Ultraligi. I nie ma dla mnie znaczenia, w jakich barwach gram, bo wiem, jaki mam cel i nie mam zamiaru zmieniać się zależnie od otoczenia – staram się pokazywać z jak najlepszej strony zarówno w grze, jak i pod względem wizerunkowym.

Wspominałeś, że sam chciałeś zostać w piratesports, ale organizacja w pewnym momencie ogłosiła nowy testowany skład, a ciebie nie było na liście zawodników. Dostałeś jakąś konkretną ofertę od Piratów? Przechodziłeś jakieś testy?

Co prawda w piratesports zorganizowano testy i pokazałem się na nich naprawdę dobrze, ale koniec końców decyzja należała do organizacji. Włodarze stwierdzili, że chcą wymienić zawodników i spróbować czegoś innego, więc nie miałem na to szczególnie dużego wpływu niezależnie od tego, jak dobrze zaprezentowałbym się na testach. Ja zostałem zatem zmuszony szukać czegoś nowego i zacząłem się rozglądać za innymi opcjami.

Po drodze było także PLE, w którym nie było Rogue, ale był za to ROŁG SKŁAD. Ten zespół był wyłącznie sklejką na PLE, czy jeśli udałoby wam się wygrać, to spróbowalibyście dostać się wspólnie do jakiejś organizacji na Ultraligę?

Tak naprawdę od dłuższego czasu chciałem przetestować ten skład i przekonać się na własne oczy, czy miałby jakikolwiek sens. Szło nam całkiem dobrze, ale po listopadowej odsłonie PLE dostałem ofertę wyjazdu do Korei z Piratami, który miał miejsce w trakcie przygotowań do finałów PLE. Powiedziałem więc chłopakom, że wyjeżdżam i nie będę dostępny w danych dniach, bo nie chciałem stracić takiego wyjazdu, gdyż wycieczka do Korei była moim marzeniem. Poinformowałem ich o tym i doszliśmy do wniosku, że nie ma problemu. Mimo to chłopaki dość szybko znaleźli zastępstwo na moje miejsce, bo na horyzoncie pojawił się Shlatan, a on jakby nie patrzeć był wzmocnieniem dla tego składu. Był przecież świeżo upieczonym zwycięzcą Iberian Cup, a ja przez wyjazd do Korei nie byłem w stanie trenować i utrzymać formy. Cieszyłem się jednak, gdy udało im się wygrać PLE, a spora w tym zasługa świetnej dyspozycji całej drużyny, a w szczególności Renifera i Shlatana. A przy tak doświadczonym Mystiquesie, który jest fantastycznym graczem, to nie mogło być innego rezultatu. Szkoda, że mi nie udało się zagrać u jego boku, bo może mógłbym nauczyć się od niego czegoś więcej. Tak czy inaczej, nie żałowałem mojego wyboru, bo od zawsze marzyłem o takim wyjeździe i nie mogłem nie skorzystać z takiej okazji. Zagrałem bardzo dobry split i chętnie pokazywałem się w mediach społecznościowych, więc była to świetna nagroda za moją postawę. Kto wie, może jeszcze kiedyś będę miał okazję wybrać się z Piratami na tego typu wyprawę.

W tym zespole debiut w roli trenera zaliczył Mystiques. Doświadczony gracz z przeszłością w LEC. Widać było, że znacznie bardziej rozumie grę?

Ta drużyna została stworzona z myślą o tym, żeby się dobrze bawić i zarobić. To był nasz główny cel. Mystiques również podzielał nasze podejście i stawiał na dobrą atmosferę w zespole. Dało się zauważyć, że chciał dla nas jak najlepiej, ale nie był przy tym nazbyt rygorystyczny. Mystiques dawał nam wolną rękę, ale też starał się dopilnować, żebyśmy zwracali uwagę na różne rzeczy i przede wszystkim rozmawiali ze sobą na temat powstałych problemów. Był takim mędrcem, dobrym pasterzem, który po prostu nas prowadził. Jeśli chodzi o rozumienie makro, to z całą pewnością zauważał nieco więcej niuansów niż my i dawał nam bardzo przydatne opinie na temat samej gry. Przykro mi jednak, że nie miałem okazji z nim zagrać, kiedy podwinął rękawy i wszedł do ekipy w roli supporta.

W tym sezonie Ultraligi reprezentujesz barwy PRIDE. Kto tak naprawdę był pomysłodawcą tego składu?

Chciałem grać od początku z Warszim i Dambajem niezależnie od tego, gdzie się znajdziemy, bo uważam ich za dobrych graczy. Nawet będąc w Piratach chcieliśmy przetestować Warsziego, ale niestety był wtedy związany z PRIDE i nie mógł się sprawdzić w naszej drużynie. W zasadzie to jeszcze przed startem Ultraligi próbowaliśmy przeforsować transfer Warsziego do naszego zespołu, ale zgodnie z wymaganiami ligi musieliśmy grać przynajmniej z trójką zawodników z kwalifikacji, więc musieliśmy pozostać przy Snoowerze, a Warszi dołączył do PRIDE. W Enclave wypracowaliśmy sobie świetną synergię i chciałem, żebyśmy kontynuowali wspólną przygodę, zwłaszcza że w brytyjskiej lidze zdążyliśmy się do siebie przyzwyczaić i znaliśmy swoje możliwości. Świetnie się rozumieliśmy, a atmosfera między nami była w porządku, dlatego żałowałem, że nie udało się wspólnie dołączyć do Piratów. Mimo wszystko przed startem trzeciego sezonu Ultraligi negocjacje Dambaja, Warsziego oraz moje z różnymi organizacjami spaliły na panewce, więc stwierdziliśmy, że to najwyższa pora, aby stworzyć coś razem.

Jak już wspominałem, widzieliśmy w tej ekipie również Kackosa, ale on był już zakontraktowany przez x6tence, więc rozpoczęliśmy poszukiwania zarówno toplanera, jak i supporta. Wspierającego do zespołu ostatecznie wybierał Dambaj, bo to on musi czuć się pewnie nie tylko na linii, ale i w teamfightach. Padło na Syrpy'ego, z którym na razie gra mu się bardzo dobrze, dlatego jesteśmy zadowoleni z tego, jak obecnie wygląda PRIDE. Co prawda organizacja prowadziła tryouty, ale nie były one jakoś szczególnie owocne, przez co zdecydowała się postawić na możliwie najlepszy skład i po prostu zakontraktowała wybranych zawodników.

Po raz pierwszy jesteś w PRIDE, dlatego chcę zapytać i rozwiać wszelkie wątpliwości. Co przekonało cię do podpisania kontraktu z tą organizacją? Sama możliwość gry w Ultralidze czy było coś jeszcze?

Od jakiegoś czasu pojawiały się pogłoski na temat PRIDE i słabych warunków kontraktowych, ale ja chcę każdemu dać szansę i tak samo było w tym przypadku. Nie patrząc na to, co mówili ludzie, postanowiłem przyjrzeć się temu, co mają do zaoferowania. Jeśli chodzi o kontrakt, to oczywiście nie mogę zdradzić konkretnych szczegółów, ale jak dla mnie jest to zadowalająca umowa. Jak na Ultraligę i polskie realia, mogę z czystym sercem określić warunki jako co najmniej dobre. Da się grać.

W przypadku innych kwestii związanych z PRIDE, to w ubiegłym sezonie można było zauważyć, że ich kanały w mediach społecznościowych leżały, ale w tym roku jest o niebo lepiej i widać, że chcą zaistnieć w społeczności LoL-a. Mamy dobry zespół pracujący nad wizerunkiem organizacji w social media, dlatego my jako gracze również nie chcemy zawieść szefostwa i mamy zamiar zrobić wszystko, by społeczność doceniła wysiłek zarówno nasz, jak i organizacji. Każdy mniej więcej orientuje się jak działają organizacje esportowe, więc zdaje sobie sprawę, że większe liczby w mediach społecznościowych mogą owocować w lepsze umowy sponsorskie, a to pomoże nie tylko PRIDE, ale i całej scenie. Podsumowując, cieszę się z gry w barwach PRIDE i mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna i jeśli będzie nam dobrze szło, to jak najbardziej chciałbym ją przedłużyć.

Jak to możliwe, że scouting graczy działa w PRIDE tak dobrze, mimo że sama organizacja nie potrafi przekuć talentu wyszukanych zawodników w sukces? Wielu graczy w PRIDE nie radziło sobie dobrze, a później znalazło się w o wiele lepszych zespołach i pokazywało świetną dyspozycję.

Patrząc w tym przypadku na Colora i Trymbiego, trzeba zauważyć, że oni sporo czasu poświęcali na trening indywidualny, więc ich etyka pracy była na wysokim poziomie. To nie jest tak, że PRIDE nie jest kuźnią talentów – na pewno jest organizacją, która daje możliwości młodym zawodnikom. Niezbyt znani gracze mają szansę pokazać się i nabrać doświadczenie w oficjalnych meczach i scrimach. Jeśli dany gracz ma potencjał, to naturalne jest, że kiedy później znajdzie się w lepszym środowisku, to zacznie prezentować się jeszcze lepiej. Przynajmniej ja tak to widzę.

W PRIDE znalazł się także twój dobry znajomy z Enclave, Warszi. Synergia między dżunglą, a midem nadal działa tak, jak dawniej? Ta synergia pomogła wam szybciej przygotować się do nowego sezonu? Sam wspominałeś, że ten zespół w zasadzie został złożony na ostatnią chwilę.

Tak naprawdę w ogóle nie zdążyliśmy przygotować się do tego sezonu. Kiedy zaczął się media day do Ultraligi, to my rozegraliśmy dopiero pierwsze scrimy. Inne drużyny miały jakieś bootcampy przed lub po media dayu, ale my niestety nie możemy sobie na to pozwolić. I oczywiście nie dlatego, że PRIDE nam tego nie umożliwia, ale dlatego, że ja fizycznie nie mogę przenieść się do Polski na tydzień lub dwa, bo mam za dużo obowiązków poza grą. Pozostali gracze PRIDE zajmują się esportem na pełny etat, ale ja obrałem nieco inny kierunek. Co prawda nasza synergia z Warszim czy Dambajem trochę pomaga w nadrobieniu strat względem pozostałych ekip, ale nadal potrzebujemy czasu, by to wszystko doszlifować. Natomiast jeśli chodzi o przygotowania i treningi do Ultraligi, to dopiero teraz zaczęliśmy efektywniej pracować nad naszymi błędami, jednakże jestem dobrej myśli przed kolejnymi spotkaniami.

W takim razie jak wygląda regularność waszych treningów, zwłaszcza że często musisz poświęcić się innym sprawom?

Chodzę na uniwersytet w poniedziałki wieczorem, więc ewentualne scrimy w ten dzień nie wchodzą w grę, chyba że zdarzy mi się odpuścić zajęcia, które czasami wydają się zbędne. Zazwyczaj nasze treningi mają miejsce we wtorki, środy, czwartki i weekendy. Przy czym środy i czwartki są nieco ograniczone czasowo, bo wracam z uniwersytetu dopiero po godzinie 17:00 czasu polskiego. Oprócz tego staram się chodzić na siłownię przynajmniej te trzy lub cztery razy w tygodniu, ale poświęcam na to późne wieczory, więc nieszczególnie przeszkadza to w drużynowych treningach. Nie chcę jednak odpuszczać siłowni i aktywności fizycznej, bo nie można żyć samą grą. Uważam, że jeśli chcemy być dobrze przygotowani do rywalizacji, to musimy trenować zarówno drużynowo, jak i indywidualnie, a dla mnie siłownia i wychodzenie z domu są bardzo ważne, aby utrzymać świeży umysł i stabilną formę w grze. Trzeba robić inne rzeczy, żeby nie ogłupieć od tego grania w komputer po dwanaście godzin.

Czy ten fizyczny wysiłek faktycznie wpływa jakoś na twoją dyspozycję w grze?

Wysiłek fizyczny na pewno sprawia, że jestem bardziej skupiony. Od dłuższego czasu nie miewam żadnych problemów ze skupieniem albo ze stresem i myślę, że to właśnie dzięki regularnym treningom. W sporcie ważna jest kontrola oddechu i tętna, co przekłada się na lepszą dynamikę, jak i odpowiednie zarządzanie stresem. Poza tym na siłowni odpoczywasz psychicznie od gry i jesteś w stanie wyżyć się na czymś. Kiedy mam zły dzień na przykład w solo queue, bo trafiam na gości, którzy, mówiąc delikatnie, nie prezentują najwyższej formy, to po prostu wychodzę na siłownię. Po zrobieniu zestawu ćwiczeń zapominam o tym, co działo się wcześniej i mogę wrócić do trenowania z lepszym nastawieniem.

W PRIDE pojawia się także Kiao, czyli zawodnik i trener związany wcześniej z brytyjską sceną. Jak porównałbyś go do Mystiquesa, Flasha czy innych trenerów, z którymi miałeś wcześniej okazję pracować?

Zacznijmy od tego, że Mystiques i Flash to nie są trenerzy. Mystiq chciał sprawdzić, jak to działa, natomiast Flash wciąż się uczy i co prawda ma aspiracje na zostanie szkoleniowcem, ale nadal brakuje mu pewnego rodzaju doświadczenia. Mimo to teraz Flash ma świetną okazję do zdobycia tego cennego doświadczenia, bo współpracuje z Jesizem, którzy przez wiele miesięcy pełnił funkcję trenera i z całą pewnością nauczy go wielu rzeczy.

Kiedy grałem w Turcji lub na Węgrzech w turnieju V4, to miałem do czynienia z trenerami, którzy mieli ogromne doświadczenie. W RIFT grałem pod okiem Daisyxa, czyli gościa, który wcześniej był szkoleniowcem brazylijskiego paiN Gaming. W Turcji z kolei moją drużynę trenował Nalu, który poprowadził zespół gwiazd z Origen do triumfu podczas pierwszego EU Masters. Starałem się nauczyć od niego najwięcej, jak tylko mogłem, bo jeśli ktoś prowadzi drużynę Froggena, inSeca i FORG1VENA, to na pewno wie, co robi. Nalu wyjaśnił mi sporo kwestii dotyczących dżunglowania, ale największe wrażenie zrobił na mnie Enatron, który prowadził RIFT podczas kwalifikacji do V4. To był najmądrzejszy trener, z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia, ale niestety nie mógł z nami współpracować na dłuższą metę, bo był związany z KlikTech. Z tym samym KlikTech, które w EBL miało bilans 17-0, a potem świetnie pokazało się na EU Masters.

Wobec tego mam już pewne opinie na temat trenerów i wiem, czego od nich oczekiwać i jak powinni wykonywać swoją pracę. Kiao jest jednym ze szkoleniowców, którzy wykonują swoją robotę dobrze. Wie, co mamy robić, jak przygotować trening i ułożyć zadania, które musimy wykonać, aby doszlifować pewne aspekty gry. Co prawda nie jest aż tak doświadczonym trenerem, ale kiedy sam grał w Diabolus Esports, to współpracował z całkiem dobrym szkoleniowcem, Hansenem, i wyciągnął z tego sporo wniosków. Warto też wspomnieć, że Kiao miał okazję przez jakiś czas pomagać w przygotowaniu mousesports. Ma więc doświadczenie jako gracz, ale także świetnie rozumie makro i teraz po prostu musi poprowadzić zespół od podstaw. Musi pokazać, że potrafi wychować sobie drużynę tak, jak chce i pokazać jej, jak ma grać i do czego powinna dążyć. Aktualnie uważam, że bez niego nie powinniśmy nawet grać treningów, bo te przygotowania będą bez sensu i nie wyciągniemy z nich zbyt wiele. Po każdym scrimie dostajemy pełną analizę naszych błędów, otrzymujemy screeny i szczegółowe wytłumaczenie danej sytuacji. Oprócz tego Kiao dobrze odnajduje się w draftowaniu i nie mam żadnych zastrzeżeń co do jego pracy. I jeśli ten sezon Ultraligi pójdzie nam dobrze, to albo zostaniemy w tym samym składzie, albo on zostanie zakontraktowany przez jakąś organizację z zagranicy.

Kto w tym momencie prowadzi całą grę w PRIDE? Widać, że znacząco do kontroli wizji przyczynia się Syrpy, więc domniemam, że to on się tym zajmuje.

Syrpy jest dobrym supportem i pokazuje się naprawdę świetnie zarówno podczas gry na linii, jak i w późniejszych etapach meczu. Nie pokazaliśmy jednak jeszcze naszego pełnego potencjału, więc na pewno zobaczycie jeszcze, że to nie szczyt jego możliwości. Natomiast jeżeli chodzi o prowadzenie gry, to ja jestem głównym shotcallerem w PRIDE. Założyliśmy, że jeśli mamy podejmować jakąś decyzję w trakcie gry, to najważniejszy głos w teorii mam ja. Oczywiście nie jest tak, że wyłącznie ja prowadzę, bo ustaliliśmy wspólnie, że kiedy dana osoba mocno dominuje swoją linię, to ona automatycznie powinna przejąć tę pałeczkę. W takich chwilach ten dominujący i najbardziej nafeedowany gracz rzuca pomysłami, bo to właśnie on wie, czego potrzebuje, aby możliwie jak najszybciej wykończyć rywala. Generalnie przed meczem podaję reszcie mój pomysł na początkową fazę starcia, a jeśli ktoś wpadnie na coś innego, to wspólnie decydujemy, co lepiej zadziała.

Szkoda tylko, że nie daliśmy sobie rady w meczu z K1ck, ale to głównie moja wina. Mieliśmy takie postacie, że uznałem, że kiedy zagram pod bota i mida, to łatwo wyjdę na spore prowadzenie i potem już jakoś pójdzie. Problem jednak pojawił się, kiedy warunki w grze zmusiły mnie do skupienia się na górnej alejce, a potem zacząłem kompletnie trollować i po prostu przegraliśmy grę. Mimo to wiem doskonale, że za drugim razem K1ck nie będzie miało już tak łatwej przeprawy.

Reszta zawodników niezbyt często udziela się w mediach społecznościowych. Ty robisz to regularnie. Czujesz się swoistą gwiazdą tej drużyny czy pałeczkę po media dayu Ultraligi przejął LeQu?

To nie jest tak, że ja jestem jakąś gwiazdą. Jednakże jestem już na scenie dobre kilka lat i większość osób kojarzy mój nick czy to z tego, że czasami zagram kelnera, czy też z tego, że lubię wypowiadać się na każdy temat i niczego przed nikim nie ukrywam. Niektórzy pewnie znają mnie też z grania duo z Overpowem, Kubonem czy niQiem. A jeśli chodzi o media społecznościowe, to w tym momencie chyba mam największe zasięgi względem pozostałych graczy PRIDE, bo często się udzielam, a na dodatek regularnie prowadzę transmisje na Twitchu. Lubię wejść w dyskusję na przeróżne tematy i często wdaje się w jakieś rozmowy.

Jeśli chłopaki również zaczną więcej postować i częściej wypowiadać się na różne tematy, to najpewniej szybko podgonią z liczbami. Mimo wszystko to Warszi powinien być uważany za gwiazdę PRIDE, bo to on gra w tych barwach kolejny sezon i to on jest bardziej kojarzony z tą organizacją. Ja jestem tutaj nowy i nie chciałbym wchodzić mu w drogę pod tym względem, mimo że mało się udziela.

Pierwszy tydzień Ultraligi za wami. Wspominałeś, że nie mieliście wiele czasu do przygotowań, ale jakie masz odczucia po inauguracyjnej kolejce i co nie zagrało w meczu z K1ck oprócz twojego błędu?

Mam wrażenie, że dopiero od drugiego tygodnia Ultraligi zaczniemy grać dobrze. Myślę, że doszlifujemy naszą grę do tego stopnia, że chociaż będzie się dało ją oglądać, a eksperci faktycznie będą mogli doszukać się pozytywów w tym, co robimy na mapie. W pierwszym tygodniu zagraliśmy słabo, ale i tak udało nam się zgarnąć punkty w meczu z Diablo Chairs, więc teoretycznie nie było aż tak tragicznie, jednakże zawsze mogło być lepiej. K1ck natomiast było swoistym sprawdzianem naszych umiejętności. To nie był pojedynek, który musieliśmy wygrać, bo naprawdę nie uważam, że byliśmy dobrze przygotowani, ale zdecydowanie chcieliśmy zdobyć kolejne punkty. Ostatecznie się nie udało, bo trollowałem w tym spotkaniu i pokazałem, że kompletnie nie nadaje się do gry. Jeśli miałbym ocenić swoje występy w inauguracyjnym tygodniu, to powiedziałbym, że nie były zadowalające. Niemniej myślę, że jeśli w końcu uporam się ze stresującymi sprawami życia codziennego, to z tygodnia na tydzień będzie coraz lepiej i będziemy pokazywać dobre League of Legends. Na treningach gramy z naprawdę mocnymi przeciwnikami, bo są to drużyny z Francji czy Niemiec, i nie idzie nam źle na tych sparingach. Musimy jednak przenieść te rezultaty na oficjalne mecze.

W najbliższych meczach czeka was AVEZ i devils.one. Myślisz, że są to przeciwnicy, których jesteście w stanie już teraz pokonać?

Szykujemy się na tydzień zakończony dwoma zwycięstwami. devils.one nie będzie łatwym przeciwnikiem i z pewnością trochę się spocimy w tym pojedynku, ale nie jest to zespół nie do pokonania. Wydaje mi się, że jesteśmy indywidualnie lepszymi graczami i powinniśmy sobie poradzić. Wszystkim oglądającym ten mecz polecam zerknąć na górną alejkę, bo LeQu i Sinmivak są bardzo utalentowani i oboje dobrze się znają, więc będzie ciekawie. Jeśli chodzi o AVEZ, to naprawdę nie wyobrażam sobie, żebyśmy byli na przegranej pozycji. Rozpoczynamy ten tydzień z bilansem 1-1, ale jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, to skończymy go, mając trzy zwycięstwa na koncie. Trzeba pamiętać, że każda wygrana jest na wagę złota, a lepsze rozstawienie w play-offach jest niesamowicie ważne.

Awans do play-offów będzie dla was wystarczający w pierwszym wspólnym sezonie czy raczej wypatrujesz już Wyska na EU Masters?

Na ten moment nie celuję w EU Masters, bo w Ultralidze jest sporo murowanych faworytów do awansu już w pierwszym splicie. Mamy super mocne drużyny w tym sezonie, ale nie wykluczam, że awans PRIDE na EU Masters nie może mieć miejsca. Jak najbardziej mamy szanse na dokonanie czegoś takiego, jednakże, dopóki studiuję, może być nieco trudniej. Nie oznacza to jednak, że nie dam z siebie 150% w każdym z meczów. Ujmę to więc tak: jeśli uda nam się awansować, to świetnie, ale jeśli się nie uda, to nie będę bardzo zawiedziony. W tym splicie razem z chłopakami z PRIDE postawiliśmy sobie cel minimum, którym jest awans do play-offów. Jeśli damy radę zająć przynajmniej czwarte miejsce, to będzie to jak najbardziej zadowalający wynik. I nie chciałbym, żeby ktokolwiek pomyślał, że nie będziemy się starać o pierwsze miejsce, bo oczywiście będziemy, ale podchodzimy do tego tematu z pewnym dystansem, żeby później nie załamywać się, gdy nam się nie uda.

Oprócz tego chcemy dobrze pokazywać się w solo queue, żeby ludzie zaczęli nas rozpoznawać jako graczy z potencjałem na następny split. A ten będzie dla mnie o wiele ważniejszy, bo wtedy będę mógł poświęcić się grze jeszcze bardziej ze względu na przerwę na studiach.


Śledź autora wywiadu na Twitterze – Daniel Kasprzycki
Śledź rozmówcę na Twitterze – Damian "Wysek" Adamczyk