W piłce nożnej to normalne, że najbardziej wyróżniający się gracze opuszczają bezpieczną ojczyznę i ruszają na podbój zachodu – to, że niewielu faktycznie ten zachód podbija, to zupełnie inna kwestia. Ba, nie musimy nawet odwoływać się do wzorców ze sportu tradycyjnego, bo i w League of Legends znajdziemy wielu polskich stranieri nie tylko w LEC-u, ale i w europejskich ligach regionalnych. W przypadku Counter-Strike'a bardzo długo jednak przykłady Polaków, którzy próbowali sił poza ojczyzną, mogliśmy policzyć na palach jednej ręki u drwala. Na wyższym poziomie rywalizowali w pewnym momencie innocent, Snax, a przez jakiś czas także NEO. I... na dobrą sprawę to tyle, jeśli chodzi o warte wspomnienia przypadki.

Na szczęście w ostatnich miesiącach zaczęło się to zmieniać, a nasi gracze wreszcie odważniej ruszyli na obczyznę. Najświeższym przykładem jest rallen, który po krótkim okresie wspomagania Illuminar Gaming ponownie przywdział strój stand-ina, ale tym razem w wymiarze międzynarodowym. Dla tych, którzy nie wiedzą, przypominam, że były gracz ARCY będzie jednym z dwóch Polaków, którzy wystąpią podczas inauguracyjnej edycji FLASHPOINTA – w Stanach Zjednoczonych wspomoże on c0ntact Gaming. I chciałoby się rzec "bardzo dobrze". Przede wszystkim dlatego, że Karol to zawodnik prezentujący zawsze bardzo równy poziom. Kojarzymy mouza, Vegiego, phr-a czy snatchiego, ale raczej nie dlatego, że są oni zawsze pewnymi punktami swoich ekip, a raczej czasami po prostu im się to zdarza. W przypadku rallena jest nieco inaczej. Jemu też się czasami zdarza, ale zejść poniżej pewnego poziomu, bo z reguły można na niego liczyć. Czy to pod względem statystyk, czy też zwykłego wsparcia na mapie.

Jeszcze kilka lat temu Rodowicz silnie kojarzył mi się ze Snaxem. Ale nie tym obecnym, tylko Snaxem, który wraz z Virtus.pro walczył o najważniejsze trofea, który mówił GuardiaNowi "baj baj". W rallenie widziałem dokładnie tę samą zadziorność, chęć do nieco bardziej aroganckiej gry. Od tego czasu minęło sporo, chłopak dojrzał i jeśli dziś ktoś ponownie wpadłby na szalony pomysł utworzenia polskiego dream teamu, to trudno mi wyobrazić go sobie bez 25-latka. Jeśli więc mamy wysyłać kogoś na zachód jako nasz towar eksportowy, to właśnie zawodników tego typu. A c0ntact wydaje się odpowiednim miejscem do tego, by stawiać pierwszy krok na poziomie international. Już pewna wyrobiona marka, ale tylko do pewnego stopnia. Ciekawi gracze, wsparcie majętnej organizacji, która była w stanie pozwolić sobie na zakup slotów w Overwatch League i Call of Duty League. A do tego FLASHPOINT, czyli liga, która na papierze wygląda jak biedny kuzyn ESL Pro League, ale to dobrze. Pieniądze przecież nadal są duże, a poprzeczka postawiona wcale nie tak wysoko.

Teoretycznie więc ten mariaż rallena z c0ntact powinien wypalić. Teoretycznie, bo w praktyce bywa różnie, a i fakt, że Rodowicz jeszcze w składzie międzynarodowym nie grał i nie komunikował się regularnie po angielsku przy zachowaniu odpowiedniej intensywności i tempa, stawia kilka znaków zapytania. Niemniej na razie nie ma powodów do optymizmu. No, może tylko ta tymczasowość tego transferu nieco razi, bo szkoda byłoby, żeby ta przygoda zakończyła się równie szybko, jak się zaczęła. Ale kto wie, może jeśli międzynarodowy skład Polaka pokaże się z dobrej strony w nowych rozgrywkach, to Rodowicz otrzyma stały angaż? Albo umowę pod nos podsunie mu ktoś inny? Lepsza okazja prawdopodobnie polskiemu Hulkowi trafić się nie mogła, tym bardziej że w kraju trudno byłoby mu znaleźć obecnie zespół skłonny do płacenia godziwego wynagrodzenia, walczący o najwyższe cele i dodatkowo potrzebujący kogoś w typie rallena. Zresztą, która polska ekipa zapewniłaby mu dziś okazję, by mierzyć się z MIBR-em, Dignitas czy też Cloud9?

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn