Reprezentacja Polski w piłkę nożną miała spotkać się towarzysko z Ukrainą na Stadionie Śląskim 31 marca. Z wiadomych powodów do meczu jednak nie doszło, ale jak to mówią – co się odwlecze, to nie uciecze. I tak oto polscy piłkarze, a konkretnie Maciej Rybus i Mateusz Klich podjęli dzisiejszego wieczoru duet z Ukrainy w osobach Jevhena Konoplanki oraz Ołeksandra Zinczenki w wirtualnym boju. Niestety, nasi rodacy polegli ostatecznie 6:8.

Przed kilkoma tygodniami Krystian Bieli i Krzysztof Piątek sprostali wyzwaniu i rozprawili się w identycznej formule z reprezentantami Finlandii. Rybus i Klich nie zamierzali rzecz jasna narazić się na szyderę ze strony swoich kolegów z kadry i mieli zamiar pójść w ich ślady. Niemniej tym razem tyle szczęścia Biało-Czerwoni już nie mieli.

CZYTAJ TEŻ:
Grad goli w wirtualnym meczu Polski z Finlandią. Bielik i Piątek górą!

Wszystko zaczęło się bowiem od nie najlepszego występu Klicha, który przez długi czas nie był w stanie nawiązać do gry Konoplanki, który co chwilę pakował bramki do naszej siatki i to nawet kontrolując swojego odpowiednika w grze. Ukraiński piłkarz miał w pewnym momencie nawet pięciobramkową przewagę, przez co na wirtualnej murawie zaczynało pachnieć pogromem. Koniec końców nasz rodak strzelił dwa honorowe gole i wynik nie wyglądał już tak tragicznie. Trudno powiedzieć jednak, by Rybus, który jako drugi zasiadł z padem w ręce, był w wyjątkowo komfortowej sytuacji. Zawodnikowi Lokomotiwu Moskwa nie można jednak niczego zarzucić, bo ten wygrał swój pojedynek wynikiem 4:3. Problem w tym, że finalny rezultat tego dwumeczu to 8:6 na korzyść naszych wschodnich sąsiadów.

Oczywiście samo spotkanie miało przede wszystkim formę zabawy i promocji esportu. Zapis transmisji z komentarzem Dariusza Szpakowskiego jest dostępny pod tym adresem.