Dla wielu może to się wydawać zaskakujące, ale BIG obecne jest na scenie Counter-Strike'a już od ponad trzech lat. W tym czasie niemiecka organizacja przeżywała liczne upadki, ale też wzloty, po których pojawiały się nadzieje, że to może ten moment, ten czas, by na stałe przebić się do światowej czołówki. Zwykle na nadziejach się kończyło, a zespół kolejny raz odgrywał swój cykl, ale po niedzielnym triumfie podczas DreamHack Masters Spring trudno nie zapytać ponownie "A może tym razem?".

Pierwszy raz, gdy na BIG zaczęto patrzeć z nieco większą estymą, miał miejsce jeszcze w 2017 roku, gdy formacja na pierwszym w swojej karierze Majorze od razu wywalczyła status legendy. Ba, podczas fazy grupowej podopieczni ekipy znad Renu nie przegrali ani razu, pokonując kolejno FaZe Clan, Cloud9 i SK Gaming. Zatrzymali ich dopiero późniejszy wicemistrzowie z Immortals, ale i tak wynik ten rozniecił nadzieje na przyszłość. Niemniej drużynie nie udało się pójść za ciosem, a kilka miesięcy później pojawiły się przetasowania personalne, a co za tym idzie także i brak stabilizacji. W efekcie z 10. miejsca w rankingu HLTV, które Berlin International Gaming zajmowało jeszcze pod koniec sierpnia 2017, skład spadł na 29., które było jego udziałem w kwietniu 2018. Był to długi okres przeciętniactwa przeplatanego tylko pojedynczymi wyskokami, takimi jak wicemistrzostwo DreamHack Open Denver 2017.

Niemniej jesień 2018 na nowo rozgrzała serca fanów niemieckiej formacji, ale nie mogło być inaczej. Przecież na własnym terenie w Kolonii zawodnicy zaskoczyli świat i sięgnęli po wicemistrzostwo ESL One Cologne, wcześniej rozprawiając się m.in. z Teamem Liquid, FaZe Clanem czy też G2 Esports. Przeszkodą nie do przejścia okazało się Natus Vincere, które kilka tygodni później wyeliminowało BIG także z Majora w Londynie. Wcześniej jednak drużyna ponownie wywalczyła sobie status legendy, chociaż dokonała tego w kontrowersyjnych okolicznościach. Ale byłoby sporym niedopowiedzeniem uznać, że Johannes "tabseN" Wodarz i spółka dostali się do top 8 tylko dzięki crouch jumpingowi, bo poza tym prezentowali się naprawdę korzystnie. Sam Owen "smooya" Butterfield był przecież jednym z najlepszych uczestników turnieju, a jego koledzy często przychodzili mu w sukurs.

Ale to było prawie dwa lata temu. W tym czasie zespół znowu obniżył loty, znowu wymienił kilku graczy i w 2020 roku wszedł w odmienionej formie. Formie, która zaczęła przynosić wymierne efekty. Najnowszym z nich jest zwycięstwo w finale europejskiej dywizji DreamHack Masters Spring 2020, w którym BIG okazało się lepsze od aktualnych wiceliderów rankingu HLTV z G2 Esports. Powtórzył się scenariusz z ogrywaniem teoretycznie lepszych ekip. W ostatnich tygodniach przeżywaliśmy swoiste déjà vu – były niespodziewane zwycięstwa, pokazy niepohamowanej radości oraz nadzieje związane z kolejnymi turniejami. Dostaliśmy pełny zestaw, który pozwala domniemywać, że już niedługo wydarzyć się może tylko jedno, tj. skład znowu spuści z tonu i kolejny raz zaliczy podróż na peryferia CS-owej czołówki.

A może wcale nie? No bo ile można powtarzać te same błędy. Można odnieść wrażenie, że tym razem jest to dopiero pierwsza jaskółka, która wcale nie musi czynić wiosny. Wszak gramy tylko online, wszak cała europejska czołówka znajduje się obecnie w ogromnym dołku, wszak czas pandemii już kilkukrotnie sprzyjał nieoczekiwanym rozstrzygnięciom. Trudno obecnie wyciągać specjalnie daleko idące wnioski, ale bez wątpienia sukces taki jak ten może być nawozem sukcesów kolejnych. Zwłaszcza że każdy z dokonanych pół roku temu transferów okazał się udany, a i İsmailcan "XANTARES" Dörtkardeş, który w początkowych miesiącach swojej obecności w drużynie rozczarowywał, zaczął w końcu spisywać się na miarę oczekiwań. A czy był to tylko jednorazowy wyskok? Pewną odpowiedź da nam nadchodzące cs_summit 6, która dla podopiecznych niemieckiej organizacji będzie mieć ogromne znaczenie, bo przecież na ten moment znajdują się oni poza brazylijskim Majorem.

To jak, będzie kolejna BIG niespodzianka, czy też może powrócą BIG rozczarowania?

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn