Fani League of Legends European Championship przez ostatnich jedenaście wieczorów mogli tylko wypatrywać powrotu swoich ulubionych rozgrywek. W związku z przerwą po pierwszej połowie fazy zasadniczej na start zmagań musimy poczekać jeszcze do jutra, ale dziś damy Wam rozgrzewkę przed powrotem czołowej europejskiej ligi LoL-a w postaci najlepszych zagrań z poprzedniego tygodnia kolejki. Poprzedniego kolejki, tak.

Artykuł może zawierać (niekoniecznie) śladowe ilości Apheliosa.

5. Infernum w Infernala

Zaczynamy z wysokiego C, a w zasadzie A, bo od – a jakże – Apheliosa (żeby nie było, że nie ostrzegaliśmy). Oj, tak, po raz kolejny możemy być świadkami jego mocy, choć w tym przypadku raczej nieszczęścia rywali. Ale z drugiej strony Martin "Wunder" Hansen mógł nie podchodzić tak blisko, a Marcin "Jankos" Jankowski mógł użyć swojego Porażenia. Żaden z nich jednak nie zastosował się do tego, co powinien i w efekcie śmiertelny cios Smokowi Piekielnemu zadał rozprysk pocisku Infernum z wieżyczki postawionej przez Patrika "Patrika" Jírů. Piekielnie proste.

3. Dżizas Kryze

Na czwartej lokacie znalazł się... nikt. Zamiast tego mamy dwa zagrania ex aequo na najniższym stopniu podium, a jedno z nich w wykonaniu Felixa "Kryze'a" Hellströma. Toplaner Excel Esports w meczu z Teamem Vitality został wyłapany... ale tak naprawdę, to nie. Mimo że na jego plecach pojawiło się kilku wrogów łasych na łatwy kąsek, nie widział w tym problemu, gdyż miał on za zadanie kupić czas swoim kompanom, którzy już niszczyli pierwsze fortyfikacje w bazie rywali. Szwed poszedł jednak krok dalej i nie tylko odciągnął graczy Vitality od swojej bazy, ale też wykorzystując pełnię potencjału Gangplanka uszedł z życiem.

3. Comp-letna anihilacja

Razem z Kryzem wirtualny brązowy medal otrzymuje gracz, który zamiast gonić toplanera Excel, zdecydował się na obronę bazy. Mowa tu o Markosie "Compie" Stamkopoulosie, ale nie chodzi o jego zdolności obronne, a ofensywne, choć wspólnym mianownikiem tych akcji jest czerwona baza. W meczu VIT z Origen grecki strzelec był już – razem z całą swoją drużyną – wyraźnie do przodu, toteż walka w okolicach Nexusa oponentów była w zasadzie formalnością. Comp jednak wszedł na poziom wyżej i mógł cieszyć się nie tylko z wygranej, ale też pierwszego pentakilla w LEC. Przez moment wydawało się, że nie uda się zdobyć piątego zabójstwa, ale tuż przed końcem rozgrywki Vitality wkroczyło na fontannę rywala i pozwoliło swojemu marksmanowi zadać śmiertelny cios osamotnionemu  Mitchellowi "Destiny'emu" Shawowi.

2. 200 lat niech żyje, żyje nam

Pamiętacie żarty z wymianą żarówki? Mam dla Was inną – ilu trzeba graczy G2, żeby pokonać Apheliosa z rangą boskiego? Odpowiedź: na pewno więcej niż czterech. Nie trzech, bo wtedy Czech (wygra). Po wyłapaniu Patrika najpierw przez Jankosa, a później Rasmusa "Capsa" Winthera wydawało się, że czeski zawodnik wreszcie poniesie drugą śmierć w tym spotkaniu. Zamiast tego pokazał, że Bronią Wiernych grać potrafi i mimo multum obrażeń rzuconych w niego, jedyne co było w stanie zdobyć G2, to jego Anioła Stróża. Reszta jest milczeniem, jak na milczącego Apheliosa przystało.

1. Wystarczy sama Syndra. I Hans, też sama

To jednak nie zagranie Patrika zostało wybrane przez nas jako najlepsze w minionej kolejce. Co mogło być lepsze niż taki pogrom albo pentakill Compa? Kradzież. Po przegranej walce przez Rogue w meczu z Origen wydawało się, że Łotrzyki utracą Barona na rzecz podopiecznych hiszpańskiej organizacji. Steven "Hans sama" Liv miał jednak inne plany – teleportując się w okolice Nashora, dał wyraźny sygnał, że zamierza podjąć próbę kradzieży bestii. Sygnał ten widocznie nie był zbyt wyraźny dla graczy OG, którzy zignorowali obecność Francuza... i zapłacili za to srogą cenę.


Kolejna runda LEC 2020 Summer Split rozpocznie się już jutro o godzinie 18:00. Piąty tydzień rywalizacji zainauguruje pojedynek Teamu Vitality z SK Gaming. Po więcej informacji dotyczących letniego splitu League of Legends European Championship zapraszamy do naszej relacji tekstowej: