Pierwszy raz nie zawsze bywa udany, ale zawsze pozostaje w naszej pamięci. Pierwsza wizyta w szkole, pierwsza dziewczyna, pierwszy raz, gdy po tygodniu marudzenia wyniesiecie śmieci – wiecie, o co chodzi. W 2018 roku swój pierwszy raz przeżywało także Illuminar Gaming, które po fali sukcesów odnoszonych na scenie League of Legends chciało zdobyć kolejny szczyt, tym razem w Counter-Strike'u.

– Wierzę, że tym składem, przy odpowiednim wsparciu wszystkich zaangażowanych, krok po kroku, bez presji, wyimaginowanych wymogów oraz pseudoeksperckich widzimisię, będziemy walczyć najważniejsze trofea. Nikt jednak nie wygra tych spotkań za samych graczy, nie wygrają ich też zawodnicy w pojedynkę, więc wierzę, że nie będzie to tylko skład, a pełnoprawna drużyna, z której będziemy dumni w Illuminar Gaming – tymi słowami Adam "destru" Gil w lutym 2018 roku zaprezentował światu pierwszy w historii zespół CS:GO pod egidą Illuminar, który miał zapewnić sukcesy.

W tym celu iHG zaangażowało młodych zawodników na dorobku. Średnia wieku ekipy nie wynosiła nawet 20 lat, a najstarszy jej członek miał za sobą zaledwie 22 wiosny. Był nim Temmy "Soren" Tudev, którego przenosiny do Illuminar wywołały spore poruszenie, bo dopiero obwieszczono jego angaż w PACT. Był on też największą gwiazdą ekipy, w której znaleźli się również mający w swoim CV występy dla Pompa Teamu Patryk "Sidney" Korab i Tomasz "exhie" Tuszko oraz związany wcześniej m.in. z ATB Gaming i Venatores Rafał "sany" Pietrzak. Ostatni wolny fotel zgarnął natomiast nieznany szerszej publice Kamil "Sobol" Sobolewski, dla którego była to pierwsza przygoda z profesjonalnym graniem. – Wrzuciliśmy do tego składu Sobola, który nie reprezentował wcześniej wielu organizacji, ale uważam, że jest bardzo mądrym zawodnikiem. Jest gościem, który rozgrywa swoje clutche najpierw w głowie, później na serwerze. Stawiam na niego, bo myślę, że przy tak doświadczonych zawodnikach jak Sidney, sany czy Soren, może się dużo nauczyć – tłumaczył wówczas w rozmowie z naszym serwisem destru, który nadzorował cały projekt.

Nadzieje bez wątpienia były spore. Wszyscy liczyli na nową siłę na rodzimym podwórku, które w tamtym okresie zdominowane było przez ekipy pokroju Teamu Kinguin czy AGO Esport. Ale nowej jakości nie było – był za to słaby występ podczas Pucharu Polski Cybersport i brak awansu na ESL Mistrzostwa Polski. Potem też bywało różnie. Z jednej strony soren i spółka otarli się o promocję do Polskiej Ligi Esportowej i nieźle wyglądali podczas otwartych zmagań o Intel Extreme Masters Sydney 2018, ale z drugiej częściej zawodzili niż zachwycali. A przełom, którym miało być Good Game League 2018 w Poznaniu, przełomem się nie okazał. Wygrana z PRIDE to było za mało, by móc dostać się do play-offów i grać dalej. W międzyczasie doszło też do zmiany w składzie – pożegnano się z wypożyczonym wcześniej do x-kom teamu exhiem, którego miejsce zajął Bartek "fullspeed" Długokęcki. Zajął je zresztą bardzo po cichu, bo jego transferu nigdy oficjalnie nie ogłoszono, co jednak nie przeszkodziło mu we wspieraniu iHG na kolejnych turniejach.

Ta drużyna to nie był aż tak duży niewypał, jakby się niektórym zdawało. Zawodnicy, którzy tam byli, tacy jak Sobol, Sidney czy exhie, cały czas gdzieś grają w tej czołówce, gdzieś w niej są. To pozwala patrzeć na całą sprawę z optymizmem, bo zrobiliśmy wtedy fajną robotę. Chcieliśmy młody skład, niszowy, a mało brakowało nam, by się zakwalifikować do tych najważniejszych rozgrywek. Potem stwierdziliśmy jednak, że jeżeli takiej marki, jak Illuminar, nie ma na ESL Mistrzostwach Polski, nie ma jej w Polskiej Lidze Esportowej w CS:GO, to coś nie gra i coś nie wyszło – przyznał podczas ubiegłorocznej rozmowy z Cybersportem CEO organizacji, Grzegorz Kamiński. I faktycznie tych sukcesów brakowało, więc gdy na początku września 2018 roku, niespełna siedem miesięcy po wejściu na scenę, Illuminar żegnało się z Counter-Strikiem, nikt nie był zaskoczony. Projekt ewidentnie nie spełnił swojego celu, a jakby tego było mało, na horyzoncie majaczyły już problemy finansowe, które o mały włos nie doprowadziły do całkowitego rozwiązania iHG.

Czy mogło być lepiej? Biorąc pod uwagę, że Sobol z powodzeniem występował później w Actinie PACT i był nawet na testach w Virtus.pro, a Sidney przez pewien czas stanowił o sile x-komu AGO, prawdopodobnie tak. Ale czegoś zabrakło – przede wszystkim prawdopodobnie zabrakło czasu, a i współistniejące problemy nie pomagały. – To chyba nie był jeden problem. Zazwyczaj przy braku wyników to wypadkowa kilku czynników. W tamtym przypadku to nierównomierne zaangażowanie zawodników, kwestie personalne, a także sporo czasu i zasobów przeznaczonych na rozwiązywanie takich problemów sprawiły, że finalnie projekt się rozjechał. Do tego doszłyt problemy, z którymi walczyło wtedy IHG. I takim oto sposobem dywizja CSGO przestała istnieć w naturalny sposób. Natomiast prawie każdy z zawodników odnalazł dla siebie miejsce. Oczywiście szkoda, bo na papierze wyglądało to dobrze – przyznał dwa lata później zapytany przez nas destru.

I trudno nie odmówić mu racji, bo na papierze faktycznie wydawało się, że Illuminar ma odpowiednie podstawy, by zadomowić się w krajowej czołówce. Może nie na samym szczycie, bo tam znajdowały się zespoły zwyczajnie lepsze, ale na nieco niższym poziomie? Dlaczego nie? Niemniej wszystko skończyło się inaczej, a iHG na blisko rok zniknęło z Counter-Strike'a. I chociaż ten pierwszy raz faktycznie koniec końców udany nie był, to i tak warto o nim pamiętać. Z jednej strony przedstawił on nam kilku zawodników, którzy później i tak znaleźli się w polskim topie, a z drugiej strony pokazał Illuminar, że budowa ekipy to czasochłonny proces niegwarantujący sukcesów i może lepiej, gdy tego czasu nie ma się zbyt wiele, postawić już na gotowy projekt. Tak zresztą potem zrobiono, ale to już zupełnie inna opowieść.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn