W tym momencie wygląda na to, że jedynym zawodnikiem, którego FaZe powinno rozważać jako pełnoprawnego członka drużyny, jest cromen. Już teraz gra on tak, jakby posiadał o wiele większe doświadczenie niż faktycznie ma. Wyobraźcie sobie, jaką gwiazdę mógłby przy takim talencie zrobić z niego karrigan, gdy tylko dać mu nieco czasu – te słowa w lipcu 2018 wyszły spod palców Henry'ego "Henry'egoG" Greera. A jeżeli ktoś tak sławny, jak brytyjski komentator, mówi o tobie coś takiego, to znaczy, że definitywnie wyglądasz na utalentowanego gościa. A Jørgen "cromen" Robertsen grając pod banderą FaZe Clanu na takiego własnie wyglądał.


Cofnijmy się nieco w czasie. Jest lato 2018 roku i właśnie wtedy Richard "Xizt" Landström, który był tymczasowym zastępcą zmagającego się z problemami zdrowotnymi Olofa "olofmeistera" Kajbjera, decyduje się na transfer do Fnatic. Wobec tego FaZe musiało znaleźć zastępcę zastępcy, a czasu nie było dużo, bo już za chwilę miały odbyć się lanowe finały świętej pamięci Esports Championship Series. I wtedy międzynarodowy skład zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał – postawił na w gruncie rzeczy niemającego specjalnie dużej renomy 23-latka z Norwegii. – Kiedyś wielokrotnie miałem okazję grać z cromenem w różnych miksach, jeszcze w czasach Source'a, wiedziałem więc, kim jest i jak dobrze się prezentuje. Gdy Xizt doszedł, zaczęliśmy myśleć o tym, kogo wziąć, usiedliśmy więc wspólnie, a ja wspomniałem o cromenie z uwagi na to, jak prezentował się z Heroic podczas Pro League. To zupełnie inny typ zawodnika niż Xizt, ale postanowiliśmy spróbować i wszystko wyszło naprawdę dobrze. Wniósł on do naszego zespołu głód wygrywania i był niesamowicie zmotywowany, a dla mnie osobiście ponowna możliwość gry z innym Norwegiem jest czymś świetnym – chwalił swojego rodaka Håvard "rain" Nygaard.

A co Robertsen robił nim trafił do FaZe? Cóż, mówiąc delikatnie, światowych aren nie podbijał. Zamiast tego występował w takich potęgach, jak Deadweight czy też Norse, nie osiągając przy tym większych sukcesów. Chyba że za takie uznamy triumf na norweskim lanie Telenorligaen Winter 2016, którego pula nagród wyniosła aż 10 tysięcy dolarów. Ale nawet jeśli, to jest to osiągnięcie tylko krajowe – o większym rozgłosie mowy nie było. Ten pojawił się dopiero w połowie 2017 roku, gdy Norweg został częścią składu Teamu Dignitas. – cromen to oczywisty talent, który wywoła spore zamieszanie. Nie mogę się już doczekać, by zobaczyć ten zespół na najważniejszych imprezach na świecie – mówił wówczas prezes Dignitas, Michael "ODEE" O’Dell. Szybko okazało się jednak, że były to tylko płonne nadzieje, bo ekipa pół roku później już nie istniała, a gracz ze Skandynawii musiał parać się miksową grą pod banderą NOREG. I tak aż do maja 2018 roku.

Wtedy to kłopoty ze wzrokiem zmusiły Rubena "RUBINO" Villarroela do tymczasowego zawieszenia swojej przygody z CS:GO. Wobec tego Heroic, którego był członkiem, zwróciło się do cromena, by ten wspomógł ekipę na najbliższych imprezach. Efekt? Czołowa ósemka finałów ESL Pro League Season 7 oraz półfinał DreamHack Open Austin 2018. – Jestem pod wrażeniem i przepełniony dumą z uwagi na to, jak cromen rozwinął się od czasu gry w Dignitas. Zawsze wiedziałem, że ma talent, ale dopiero teraz potrafi robić to na równym poziomie – zachwalał swojego rodaka RUBINO. Jeżeli jednak ktoś myślał, że 23-latek zaraz zapracuje sobie na stały angaż, to mocno się pomylił, bo tydzień po powrocie z Austin cromen przywdziewał już barwy FaZe. W sumie zagrał on z zespołem na trzech lanach, każdego z nich kończąc w strefie medalowej. Ponadto z ESL One Belo Horizonte 2018 on i jego byli koledzy wyjeżdżali ze złotym medalem. Dodatkowo sam Robertsen był przy tym pewnym punktem składu, toteż wydawało się, że gdy tylko olofmeister powróci, ustawi się po niego kolejka chętnych.

Od tego czasu minęły dwa lata i już teraz widać, że wyraźnie coś się popsuło i nie było cromena słychać – a raczej nie było słychać o nim. Były za to nieudane próby zahaczenia w Tempo Storm, dążenia do powstania skandynawskiego składu, a nawet plotki o potencjalnym wyjeździe do Stanów Zjednoczonych, by tam zasilić Swole Patrol. – W tym momencie jestem gotowy na wszystko, nawet przenosiny do USA. Chcę po prostu zdobyć tyle doświadczenia, ile tylko się da. Byłbym szczęśliwy, gdybym znowu mógł grać i będę pracować ciężej niż ktokolwiek, by dostać się do czołowej piątki. Wygrana w Belo Horizonte wskazała mi nową drogę i to było świetne doświadczenie, którego nigdy jeszcze nie miałem. Najszczęśliwszy moment w moim życiu, naprawdę – mówił sam zainteresowany. Koniec końców w marcu 2019 roku Norweg wylądował w Nordavind, drużynie, która w swojej historii najwyżej w rankingu HLTV znajdowała się na 39. miejscu i tak naprawdę nigdy nie była czołową siłą nawet w regionie Skandynawii, nie mówiąc już o Europie.

Pół biedy jeszcze, gdyby cromen był tam gwiazdą, która w pojedynkę rozstawia rywali po kątach. Ale Norweg się popsuł. W momencie, gdy piszę te słowa, jego rating wynosi 1,03 i jest najniższym wynikiem w całej drużynie. A przecież mówimy tutaj o 25-letnim strzelcu, który powinien być już ukształtowanym graczem. Trudno nie odnieść wrażenia, że z jakiegoś powodu Robertsen przespał swoją szansę. Trudno powiedzieć, czy to wina jego samego i np. nadmiernego kapryszenia przy wyborze ofert, czy też po prostu kwestia braku propozycji. Chociaż po odejściu z FaZe nazwisko cromena było jednym z najgorętszych na scenie Counter-Strike'a – dziś natomiast jest nazwiskiem wzbudzającym raczej ciekawość. I to ciekawość typu "O, patrzcie, ten gość kiedyś był w FaZe!". I szkoda, że, na co wiele wskazuje, cromen pozostanie już tylko "gościem, który kiedyś był w FaZe".

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn