Dwa tygodnie play-offów League of Legends European Championship 2020 Summer to dwa drastycznie różne oblicza Rogue. Łotrzyki na inaugurację swojej kampanii w pucharowej drabince zostały powstrzymane przez Fnatic, ale niepowodzenie to nie zniechęciło najlepszej drużyny letniej fazy zasadniczej. W niedzielne popołudnie drużyna Kacpra "Inspireda" Słomy oraz Oskara "Vandera" Bogdana nie dała żadnych szans MAD Lions, dzięki czemu wciąż liczy się w walce o mistrzostwo Europy, a także uniknie występu w play-inach Worlds 2020.

CZYTAJ TEŻ:
Co za seria w wykonaniu Rogue! Drużyna Inspireda i Vandera zagra o finał LEC z G2

Bohaterem ostatniej sierpniowej serii w LEC bez wątpienia był wspomniany przed momentem polski leśnik, który wreszcie miał okazję pokazać się na agresywnych bohaterach. To w pewnym sensie efekt oświecenia, które spadło na Rogue po klęsce w boju z Pomarańczowo-Czarnymi: – Myślę, że tydzień temu nie znaliśmy zbyt dobrze obecnej mety. Graliśmy tak jak wcześniej, nie zdawaliśmy sobie sprawy, że Hecarim i Evelynn są naprawdę mocne. Nie zmieniliśmy zbyt wiele w porównaniu do sezonu zasadniczego, bo chcieliśmy zagrać w stylu, który dawał nam już zwycięstwa – wspominał w pomeczowym wywiadzie na anglojęzycznej transmisji sam Inspired. – Po meczu z Fnatic zorientowaliśmy się jednak, że inne postaci radzą sobie teraz świetnie i też zaczęliśmy nimi grać. Uważam, że wyciągnięcie ich nie jest bardzo trudne, przyzwyczailiśmy się w ciągu ledwie kilku dni – dodał.

Spodziewałem się, że wygramy – nie krył zadowolenia Słoma. – Myślałem, że MAD Lions zdoła wyrwać grę czy dwie, ale czułem, że to my jesteśmy faworytami, mimo że po naszym 0-3 przeciwko Fnatic praktycznie każdy myślał, że to nasz rywal jest mocniejszy. Sądzę jednak, że tydzień temu to my zawiedliśmy, a Fnatic nie zagrało wcale rewelacyjnie. Musieliśmy po prostu stanąć dziś na wysokości zadania, więc daliśmy z siebie wszystko – stwierdził rodzimy dżungler.

W ostatnich dniach społeczność żyła dyskusją na temat potencjału Rogue w kontekście i LEC, i mistrzostw świata. Głośno wybrzmiewały opinie krytyków Łotrzyków, którzy twierdzili, iż ekipa nie zdoła osiągnąć już nic wartego uwagi. Jak się jednak okazało, obawy te były całkowicie nieuzasadnione: – Szczerze mówiąc, kompletnie nie obchodzi mnie, co mówią ludzie. Zachowanie kibiców było jednak nieco irytujące, bo jako fan nie masz pojęcia, jak tak naprawdę grają zespoły. Przed tygodniem przydarzył nam się po prostu gorszy dzień. Każda z drużyn jest świetna w Ligę Legend, więc przez gorszą dyspozycję dnia wygląda się naprawdę słabo na tle rywala, który gra w porządku. Gdybym był kibicem, to nie wyciągałbym wniosków na podstawie jednego nieudanego meczu – komentuje Inspired.

Wygrana Rogue z MAD Lions oznacza, iż polski LoL po raz czwarty z rzędu świętować będzie tytuł mistrza Europy. W grze o trofeum pozostają już bowiem jedynie Fnatic Oskara "Selfmade'a" Boderka, G2 Esports Marcina "Jankosa" Jankowskiego oraz właśnie skład Vandera i Inspireda. Finałowy tydzień LEC otworzy w sobotę batalia dwóch ostatnich wymienionych drużyn. Pewni występu w finale są już natomiast Pomarańczowo-Czarni, którzy wczoraj wreszcie przełamali swą niemoc w boju z Samurajami. Po więcej informacji dotyczących rozgrywek zapraszamy do naszej relacji tekstowej, do której traficie klikając w poniższy baner.