Wczorajsze występy 7more7 Pompa Team w European Masters dość mocno pobudziły esportową część polskiego internetu. Stało się bowiem to, czego większość kibiców spodziewała się po nieudanym pierwszym tygodniu fazy grupowej – utracenie szans na awans do play-offów i koniec turnieju dla organizacji Sergiusza "TheNitroZyniaka" Górskiego.

Na Twitterze i wszelkiej maści facebookowych grupkach rozgoryczeni kibice zaczęli wylewać swoje żale. Pompa była besztana za wynik, za styl, za drafty, a niektórzy postulowali nawet, że zamiast niej na EU Masters powinno pojawić się Gentlemen's Gaming.

Oczywiście pojawiały się też głosy z drugiej strony barykady, twierdzące, że i tak po trzecim slocie z Ultraligi nie można było się spodziewać wielkich sukcesów, a sam awans z fazy play-in jest spełnieniem celu minimum. Przeglądając tak różne od siebie opinie, łatwo można było popaść w pewne zakłopotanie – czy ta Pompa właściwie coś gra, czy jednak awansowała na to EU Masters drogą Nikodema Dyzmy?

Krajobraz po bitwie

Na początku zawsze wypada spojrzeć na fakty. A fakty są takie, że Mateusz "Czajek" Czajka i spółka trafili do naprawdę ciężkiej grupy w turnieju głównym. Ich rywalami byli bowiem: wicemistrz Hiszpanii (Vodafone Giants), trzecie miejsce z Francji (Misfits Premier) i mistrzowie Grecji (WLGaming). Hiszpanie i Francuzi praktycznie od zawsze byli groźni na międzynarodowych turniejach lig regionalnych, a to, że Grecy Pompie nie leżą, pokazała już faza play-in, gdzie w trzech spotkaniach z Interpid Fox Gaming (drugi slot z Greek Legends League) drużyna prowadzona przez Adriana "Zeturala" Dziadkowca wygrała tylko jeden mecz. Mimo to Pompa zdołała zakończyć grupowe zmagania w turnieju głównym na trzecim miejscu z wynikiem 2-4, rzutem na taśmę wyprzedzając WLG.

Jakie więc wnioski i spostrzeżenia możemy wysnuć z tych kilkunastu gier, które Pompa rozegrała w turnieju głównym i play-inach? Ano takie, że z występów najpopularniejszych vlogerów w polskim LoL-u możemy być co najmniej usatysfakcjonowani.

Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz

Im dłużej przyglądam się turniejowym statystykom, tym mocniej czuję, że od początku turnieju Pompa nie do końca zasłużenie dostawała po nosie. Oczywiście, niektóre głosy krytyki nie były pozbawione sensu, wszak porażka w meczu z litewskim Five Kings śmiało mogła być nazwana blamażem, ale był to odosobniony przypadek. W całych play-inach Pompa oddała tylko trzy gry, triumfując w sześciu pozostałych, a w bezpośrednim meczu o wejście do  fazy głównej nie dała szans wicemistrzom Włoch z Racoon, którzy w grupie pokazali się z naprawdę przyzwoitej strony.

Jak pokazują liczne przykłady, kibic jest kapryśny i szybko zapomina. Ultraligę Pompa opuszczała przy akompaniamencie wsparcia i dobrej energii wysyłanej na każdym kroku przez fanów, ale kiedy tylko pojawiły się pierwsze problemy w EUM, nagle cała ta dobra energia przerodziła się w szyderę i nieprzyjemne komentarze. Nie zasłużyli na awans, przynoszą wstyd Ultralidze, nie potrafią wziąć smoka... Kojarzycie?

Nie chce mi się wierzyć, że nie przełożyło się to choć trochę na formę drużyny. To specyfika esportu – funkcjonując w środowisku internetowym, nie sposób odciąć się od presji i komentarzy postronnych obserwatorów, wygłaszanych właśnie w świecie wirtualnym. Do tego wszystkiego doszedł brak doświadczenia, daremne próby redefinicji tożsamości zespołu w trakcie turnieju i, prawdopodobnie, poczucie, że zawiodło się oczekiwania własne i kibiców. Spójrzcie, jak diametralnie zmieniła się gra Pompy, kiedy szans na awans już nie było – więcej luzu, podkręcone drafty, pewność siebie – to wszystko gdzieś siedziało w tych chłopakach, szkoda tylko, że tak późno zostało wydobyte.

Szklanka do połowy pełna, nie pusta

Jakie są wszystkie składowe finalnej porażki Pompy, pewnie nigdy się nie dowiemy, ale obawiam się, że jako kibice dorzuciliśmy do niej swoje trzy grosze. Mam jedynie nadzieję, że nie czeka nas teraz wielkie rozliczanie graczy, trenerów czy komentatorów i szukanie winnych. Przerabialiśmy to już w zeszłym roku i nikomu nie przysporzyło to korzyści.

Najważniejsze jest to, że trzecia siła Ultraligi odchodzi z EU Masters z podniesioną głową. Zdobyte doświadczenie jest bezcenne, a dobre występy poszczególnych graczy z pewnością przykuły uwagę kilku zagranicznych obserwatorów. Chyba jest jednak lepiej, niż mogło nam się wydawać na pierwszy rzut oka.