Wiosna 2019 roku. Międzynarodowy turniej, w którym udział biorą takie firmy, jak Fnatic, G2 Esports, MIBR czy też OpTic Gaming. Wygląda więc na to, że obsada podium owej imprezy jest mniej więcej znana. A tutaj niespodzianka, bo nagle, zupełnie niespodziewanie, z tylnych rzędów wyskakuje Windigo Gaming. Bułgarska formacja rozdaje kilka ciosów, nie ponosi ani jednej porażki i zgarnia dla siebie czek na pół miliona dolarów. Był to jeden z największych, o ile nie największy sukces dla CS:GO w Bułgarii, niemniej dla samego Windigo paradoksalnie był to początek końca.

Początek roku pańskiego 2019 w wykonaniu Windigo nie wyglądał jednak zbyt zachęcająco. Przeciętna postawa na europejskim Minorze, a potem podobna przy okazji otwartych eliminacji do Intel Extreme Masters Sydney. Do tego wszystkiego dochodzi też zakończone poza podium LOOT.BET/CS Season 1 – jedynym promykiem nadziei w tych nie najlepszych miesiącach była postawa Bułgarów w online'owej fazie United Masters League Season 1, ale to było trochę mało, by w perspektywie WESG ktokolwiek traktował podopiecznych Shockwave'a jako choćby potencjalnych faworytów. Nawet sami zawodnicy ze sporą świadomością podchodzili do oczekiwań związanych z chińską imprezą. – Naszym pierwszym celem było przebrnięcie przez fazę grupową, pokazanie wszystkiego, co potrafimy, oraz dotarcie jak najdalej. Drużyna, której boimy się najbardziej, to MIBR, bo oni obecnie grają Nuke'a i mają naprawdę dobrze przygotowane mapy. Ćwiczyliśmy przeciwko nim na Overpassie i osiągali przeciwko nam naprawdę niesamowite wyniki, jeżeli więc trafimy na nich, to będzie przerażające – mówił bubble w rozmowie z serwisem HLTV tuż po tym, jak on i jego koledzy zajęli pierwsze miejsce w grupie E.

Już w pierwszym etapie bułgarska piątka urwała punkty Fnatic, ale to był dopiero początek. W 1/8 finału zespół gładko rozprawił się z południowoamerykańskim Furious Gaming, ale potem trafił właśnie na ten znienawidzony MIBR. Niemniej nie było wcale tak trudno, jak zapowiadał bubble – co prawda losy starcia rozstrzygnęły się dopiero po trzech mapach, ale pierwsza oraz trzecia z nich padły łupem właśnie Windigo, a Brazylijczykom nie pomogła nawet forma niezawodnego Marcelo "coldzery" Davida. Nic dziwnego, że po takim sukcesie retoryka graczy z południa Europy nieco się zmieniła i do nadchodzącego pojedynku z G2 Esports przystępowali już z lepszym nastawieniem. – Jesteśmy pewni siebie. Przygotujemy się na nich tak, jak zrobiliśmy to w przypadku MIBR. Może zajmiemy się strategiami kontrującymi, może gierkami psychologicznymi, jeszcze nie wiemy – zapewniał poizon. Cokolwiek drużyna ostatecznie przygotowała, zadziałało, bo w półfinale WESG G2 poległo 0:2! Przed Bułgarami był więc tylko wielki finał, w którym przyszło im zmierzyć się z inną niespodzianką zawodów, czyli Polakami z x-komu AGO.

Co ciekawe, Jastrzębie stanowiły dla Windigo większy problem niż wcześniej stanowiło go G2, ale koniec końców i tak to właśnie gracze Shockwave'a byli górą, triumfując 2:1. – Byliśmy przekonani o tym, że wygramy. Pokonaliśmy MIBR i G2, nie mieliśmy więc zamiaru zmarnować tego wszystkiego i przegrać z AGO – nie krył już po meczu ekscytacji SHiPZ⁠, który został nagrodzony MVP całego turnieju. – Dziękujemy organizacji Windigo. Mieliśmy pewne problemy, ale udało nam się je rozwiązać i podpisaliśmy nowe kontrakty, dlatego zostajemy razem – dodał później. Wyglądało więc na to, że przed Bułgarami i ich organizacją naprawdę udany okres. Co prawda trudno było wierzyć, że ekipa na stałe włączy się do walki o czołowe lokaty w kolejnych turniejach, ale i tak był to moment, w którym można było zacząć w końcu mierzyć wyżej. Tym bardziej że na konto zespołu miało trafić aż pół miliona dolarów. Dla porównania, wcześniejsza najwyższa wygrana pieniężna Windigo wynosiła... 18 tysięcy dolarów. Mówimy tutaj więc o kwocie z punktu widzenia formacji wręcz niewyobrażalnej. I o kwocie, która przez kolejne miesiące stanowiła niemały problem.

Wciąż nie otrzymaliśmy pieniędzy za wygranie WESG – termin przelewu minął 8 października i nikt nam nie odpowiedział. Przedstawiciele grupy Alibaba także się nie odzywają, a bez tak dużego przypływu gotówki nie jesteśmy w stanie wypłacić części nagród zawodnikom, którzy już od nas odeszli. Dlatego chcę publicznie zapytać inne organizacje, które w ubiegłym roku wzięły udział w WESG, czy dostały swoje pieniądze. A jeśli również nie, to powinniśmy wspólnie rozwiązać ten problem, bo gracze nie powinni cierpieć z powodu takich rzeczy. Nadal też nie otrzymaliśmy nagród za ESL Pro League Season 9 i Season 10 oraz za Moche XL. Tak szybko, jak pieniądze trafią na nasze konta, przekażemy graczom kwoty, które są im należne z tytułu kontraktów – ogłosił w październiku założyciel Windigo, Maksym Bednarskyi. To była jedna ze składowych problemów drużyny, która nie był w stanie przekuć jednego sukcesu w stabilną formę i już pół roku po niespodziewanym zwycięstwie zaczęły się roszady w składzie. Najpierw na własne życzenie odszedł SHiPZ, potem jego los podzielił też v1c7oR. Zaczęły się problemy z uformowaniem stałej piątki. No i nadal nad formacją wisiały problemy finansowe, które w efekcie doprowadziły do tego, że Windigo zniknęło z CS-owej mapy świata.

Znamienne jest też to, że dziś zaledwie jeden z pięciu członków ówczesnego składu pozostał w topie. Mowa tutaj o poizonie, który przywdziewa barwy Complexity Gaming, czyli piątej formacji świata. Udane momenty miał w swojej karierze też SHiPZ, ale lepiej wiodło mu się w CR4ZY niż w c0ntact Gamin. Jeśli zaś chodzi o pozostałą trójkę... cóż – bubble, v1c7oR nie mają obecnie stałego zatrudnienia, blocker utknął natomiast na rodzimej scenie. Jeśli zaś chodzi o sprawę z nagrodą finansową, to swój szczęśliwy finał znalazła dopiero latem tego roku, gdy należne ekipie pieniądze w końcu trafiły na jej konta, a swoją część otrzymali również zawodnicy. Niemniej było już za późno, bo o bułgarskiej drużynie od dawna można było już mówić w czasie przeszłym. I oczywiście o WESG można mówić różnie, bo wiadomo, że nie jest to najbardziej prestiżowy turniej na świecie. Jednakże w tamtym momencie, w marcu 2019 roku, członkowie Windigo znaleźli się na szczycie świata. Na szczycie, który był też szczytem ich umiejętności, a po takim zwycięstwie wzrosły oczekiwania, którym drużyna zwyczajnie nie mogła sprostać. Happy-endu więc nie było.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn