W życiu każdej ambitnej brazylijskiej drużyny przychodzi moment przeprowadzki do Stanów Zjednoczonych i rozpoczęcia rywalizacji z tamtejszymi zespołami. Ekipa João "felpsa" Vasconcellosa i Ricardo "boltza" Prassa, BOOM Esports, jeszcze tego nie zrobiła, choć jej rywale w Ameryce Południowej chętnie wysłaliby ją w daleką podróż. BOOM od kilku miesięcy dominuje wszystkie regionalne rozgrywki, a wczoraj do swojej bogatej kolekcji dołożyło triumf w ESL Pro League.

ESL One Road to Rio, CBCS The Rising, Gamers Club Masters V – to tylko niektóre sukcesy felpsa, boltza i kolegów w ostatnim półroczu. Podopieczni indonezyjskiej organizacji nie mają konkurencji na południowoamerykańskiej scenie, choć raz na jakiś czas zdarzy im się przegrać mecz. W Pro Lidze też nie zachowali czystego konta, bowiem w finale górnej drabinki nieoczekiwanie ulegli Sharks Esports. Rekiny awansowały do wielkiego finału, natomiast BOOM spadło do drabinki przegranych, gdzie nie miało jednak większych problemów z pokonaniem Havan Liberty Gaming. W niedzielę piątka Brazylijczyków znów stanęła naprzeciw Sharks, które na starcie serii BO5 miało przewagę jednej mapy.

Czy zawodnicy Alessandro "Apoki" Marcucciego się tym przejęli? Niespecjalnie, by nie powiedzieć w ogóle. W rewanżu BOOM było znacznie lepiej dysponowane niż w pierwszym meczu i pokazało, że wcześniejsza porażka była tylko wypadkiem przy pracy. Pewne zwycięstwa na Vertigo (16:8) i Duście2 (16:9) zapewniły formacji prowadzenie w serii. Rywale próbowali odgrażać się na Inferno, aczkolwiek stać ich było tylko na dwanaście punktów, wobec czego to reprezentanci azjatyckiego klubu, zgodnie z przedsezonowymi prognozami, zostali mistrzami ESL Pro League. Za to osiągnięcie zostali nagrodzeni 220 punktami do rankingu ESL Pro Tour oraz nagrodą pieniężną w wysokości 12,5 tysiąca dolarów.

Końcowa klasyfikacja południowoamerykańskiej dywizji ESL Pro League prezentuje się następująco:

1. BOOM Esports 12 500 $
2. Sharks Esports 6 500 $
3. Havan Liberty Gaming 4 000 $
4. Isurus 2 000 $