Rogue to jeden z zespołów, w którego kalendarzu podczas fazy grupowej Mistrzostw Świata w League of Legends pojawiły się aż trzy wolne dni z rzędu. Łotrzyki zapracowały sobie na odpoczynek trzema pojedynkami rozegranymi w ramach zbioru B między sobotą a poniedziałkiem. Choć może "zapracowały" to za mocne słowo, skoro brązowi medaliści letniego splitu League of Legends European Championship 2020 wygrali dotychczas zaledwie jeden mecz? Dobrze, już dobrze, wybaczcie proszę tę drobną prowokację – wszyscy wiemy, że do postawy europejskiej formacji mimo wszystko nie można się przyczepić. Drużyna Kacpra "Inspireda" Słomy oraz Oskara "Vandera" Bogdana postawiła wszakże opór faworyzowanym rywalom ze Wschodu i wciąż może włączyć się do walki o awans do play-offów, o czym w rozmowie z Inven Global mówił rodzimy wspierający.

Lara Lunardi zadała polskiemu zawodnikowi kilka konkretnych pytań, a jedno z nich dotyczyło obecnej dyspozycji wszystkich drużyn ze Starego Kontynentu, które wciąż znajdują się w Szanghaju: – Nie jestem w pełni pewien, jak podsumować nasze poczynania. Uważam, że G2 na razie idzie świetnie, natomiast nam i Fnatic całkiem w porządku. Moim zdaniem byliśmy nieco słabsi od naszych przeciwników w postaci JDG oraz DAMWON, ale mam nadzieję, że uda nam się odwrócić ten trend w drugim tygodniu. Powiedziałbym jednak, że G2 oraz Fnatic grają naprawdę nieźle – stwierdził Bogdan.

CZYTAJ TEŻ:
„Top Esports jest odrobinę przeceniane”. Toplaner G2 o sile chińskich drużyn na Worlds 2020

Jak już wspomnieliśmy i my, i nadwiślański support, Rogue nie było chłopcem do bicia w bezpośrednich starciach z czołowymi składami z Chin oraz Korei Południowej. To okazało się jednak zbyt mało, by sięgnąć po cenne zwycięstwa, a zatem dziś trzeba poddać refleksji następujący problem: jak pokonać JDG oraz DAMWON w rundzie rewanżowej? – Myślę, że musimy wejść w mecz tak samo, jak zrobiliśmy to dziś – opowiadał Vander na gorąco po konfrontacji z przedstawicielem LPL. – Wczoraj rzeczywiście można było odnieść wrażenie, że mieliśmy szansę na triumf i kontrolowaliśmy grę, ale tylko dlatego, że presja ciążyła na rywalu, na którym mógłby się zemścić jedynie poważny błąd w walce drużynowej, bo Hecarim czy ja z Kalistą nie bylibyśmy w stanie nikogo wyeliminować w pojedynkę. Przeciwnicy byli świadomi, co chcemy zrobić i wykorzystywali przewagę w złocie na przestrzeni rozgrywki, by móc panować nad mapą i podejmować odpowiednie decyzje – wracał myślami do potyczki z mistrzami Korei Polak.

DAMWON nie popełniało żadnych błędów, więc nasz Hecarim był dosyć bezużyteczny, pozostawał w tyle za rywalami, którzy potrafią grać kompozycje oparte właśnie na leśnikach. To spora różnica w porównaniu z rywalizacją w Europie, bo w naszym regionie nikt nie chce aż tak walczyć o obozy stworów, przynajmniej nie z tak dużym zaangażowaniem. Sprowadza się to do tego, że jeśli teraz nie wywrzesz presji na liniach, to twój dżungler straci dwa czy trzy poziomy do przeciwnika i nie będziesz w stanie nic z tym zrobić – dodał nasz rodak. – Europejscy dżunglerzy za bardzo starają się pomagać drużynie, nie wykorzystując przez to potencjału swojego matchupu, co może być błędem. Przecież jeśli Hecarim będzie mógł farmić i poradzi sobie w teamfightach, to będzie mógł poprowadzić swój zespół do zwycięstwa – stwierdził Vander.

Losy Rogue na Mistrzostwach Świata w LoL-a rozstrzygną się w piątek, 9 października, gdy Łotrzyki rozegrają co najmniej trzy mecze. Po więcej informacji, w tym szczegółowy harmonogram, na temat Worlds 2020 zapraszamy do naszej relacji, do której przejdziecie, klikając w poniższy baner.