To już coś na wzór polskiej świątecznej tradycji. Obok prezentów, karpia na stole i pijanego wujka pytającego, kiedy znajdziemy sobie jakąś pannicę, sukcesywnie od kilku lat pojawia się też szufla na rodzimej scenie CS:GO. To jest ten czas, gdy zespoły znad Wisły na potęgę wymieniają się zawodnikami – niektóre składy się rozpadają, inne przechodzą gruntowny remont, a wszystko po to, by Polska znowu pojawiła się na europejskiej mapie Counter-Strike'a. I to na dłużej, a nie tylko chwilę trwającą niczym mrugnięcie okiem.

Tegoroczna szufla na dobrą sprawę znajduje się dopiero w przedbiegach, a w przypadku większości formacji po prostu mniej lub bardziej donośnie plotkuje się na temat potencjalnych ruchów. Jednakże trudno nie odnieść wrażenia, że w tym całym przyszłym rozgardiaszu, który zapanuje, obecna będzie też jedna drużyna, której obecności nikt się chyba nie spodziewał. Illuminar Gaming, bo o tym zespole mowa, bez wątpienia ma za sobą trudny rok, w którego trakcie przeszło już przez piekło kadrowej rewolucji. Dość powiedzieć, że spośród zawodników, którzy sezon 2020 zaczynali pod banderą iHG, ostał się tylko reatz, pozostali natomiast prędzej czy później zmieniali przynależność klubową. I chociaż są to wydarzenia w gruncie rzeczy nieodległe, to bynajmniej nie oznacza to, że teraz Illuminar postawi na stabilizację. Wręcz przeciwnie – osiem miesięcy po stworzeniu trzonu dotychczasowej ekipy nadchodzi pora na kolejną eksplozję.

Przez nieplanowane zmiany nie byliśmy w stanie wybrać takiego grona zawodników, aby do końca satysfakcjonowało to ich samych. To nie my jako organizacja wchodzimy na serwer, nie my mamy być mistrzami świata, a nasi zawodnicy, których wspieramy w każdym tego aspekcie. Jednakże to ich własna motywacja i chęć zwycięstwa sprawia, że są w stanie odnieść sukces. To oni mają czuć się ze sobą dobrze, bo tylko wtedy będą funkcjonować jak prawidłowo naoliwiona maszyna. Z czasem dostrzegliśmy jednak, że nie udało nam się osiągnąć optymalnego połączenia, którego szukaliśmy. Z tych powodów obecnie restrukturyzujemy skład – tłumaczył kilka dni temu jeden z oficjeli organizacji Mateusz Kowalczyk. Jednocześnie zaznaczył on, że wszyscy zawodnicy na ten moment przebywają na ławce rezerwowych i pozostaną na niej do momentu, aż przesądzone będzie, kto zostaje, a z kim trzeba się rozstać. I nie da się ukryć, że jest to koncepcja niezwykle odważna i jednocześnie budząca mieszane uczucia.

Bo z jednej strony trudno nie przyznać iHG racji – jeśli w drużynie ma być chemia, a przecież bez tej trudno o satysfakcjonujące wyniki, to gracze zwyczajnie muszą chcieć ze sobą grać. Jeśli ktoś ma jakieś "ale", to łatwo mogą pojawić się zgrzyty, które prędzej czy później przecież i tak doprowadzą do rozpadu zespołu. Z drugiej strony nie można też nie czuć rozczarowania, bo przecież po trudnych początkowych miesiącach Illuminar zanotowało naprawdę dobrą końcówkę roku. Triumf w ESL Mistrzostwach Polski, wicemistrzostwo Polskiej Ligi Esportowej, miejsce w czołowej czwórce DreamHack Open November, a do tego wszystkiego 32. lokata w rankingu HLTV – najwyższa od 11 miesięcy. Było więc nieźle, zwłaszcza w perspektywie nadchodzącego Intel Extreme Masters Katowice 2021. A tu pstryk – było i nie ma.

Trudno teraz jednoznacznie przewidzieć, jakie iHG zobaczymy w roku 2021. Ilu graczy z dotychczasowej piątki pozostanie w drużynie – trudno to przewidzieć w momencie, gdy tak wiele interesujących nazwisk znajduje się na transferowej giełdzie. Niemniej szkoda, że tak to się wszystko potoczyło, bo były już skład mógł pochwalić się zgraniem, którego skład nowy przy sporej liczbie zmian posiadać nie będzie. A to oznacza znowu stratę czasu na ustalanie ról, dopinanie wszystkiego na ostatni guzik. A owy czas biec będzie nieubłaganie, tak jak nieubłaganie koło nosa przechodzić będą kolejne imprezy, gdy zespół będzie dopiero uczył się ze sobą grać. Dobrze już to znamy, bo przerabialiśmy ten scenariusz wcześniej. I tak mijały miesiące na docieraniu się, dopasowywaniu, aż w końcu nadchodził kolejny rok i z nim kolejna szufla. I tak w kółko Macieju. Miło by było, gdyby ktoś w końcu wyszedł poza ten schemat.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn