Fani CS:GO w północnoamerykańskim wydaniu uronili kolejne łzy, z przekąsem można powiedzieć, że dopiero pierwsze w tym roku. Były lider Chaos Esports Club, Anthony "vanity" Malaspina, dołączył do długiej listy zawodników z regionu, którzy zostawili grę Valve na rzecz podbijania sceny VALORANTA.

Wczoraj vanity przestał być zawodnikiem Chaos Esports Club, który odczuł efekty pandemii i był zmuszony zrezygnować z prowadzenia dywizji CS:GO, o czym poinformował już na początku grudnia. Nie tylko kibice zza oceanu mieli wtedy nadzieję, że obiecujący skład prowadzony przez 22-latka przetrwa w całości, znajdując przystań w innej organizacji. Drużyna, która w pierwszej części sezonu zmieniała zawodników jak rękawiczki, w jego drugiej połowie miała już praktycznie jednolity kształt, stając się trzecią siłą w NA i wygodnie rozsiadając się w drugiej dziesiątce światowego rankingu. Poobijanej już amerykańskiej sceny po prostu nie było stać na to, żeby stracić tak utalentowaną piątkę, jednak rzeczywistość okazała się brutalna. Co gorsza, z tamtejszego podwórka usuwają się też pojedynczy członkowie formacji.

Na profilach większości graczy aż roi się od niejednoznacznych wpisów związanych z VALORANTEM. Nathan "leaf" Orf jest łączony z transferem do Cloud9 Blue, rozgrywając nawet kilka oficjalnych spotkań pod tą banderą. leaf o przenosinach do konkurencyjnej produkcji jeszcze oficjalnie nie napisał, natomiast w przypadku vanity'ego sprawa jest jasna. – Pewnie nie jest to dla was żadną niespodzianką, ale przechodzę na VALORANTA. CS:GO zmieniło moje życie i zawsze będę wdzięczny za to doświadczenie, lecz niestety wszystkie dobre rzeczy kiedyś się kończą. Dziękuję wszystkim osobom, z którymi miałem okazję współpracować przez te wszystkie lata: kolegom z zespołu, organizatorom turniejów, trenerom, personelowi, a przede wszystkim kibicom – czytamy w oświadczeniu Malaspiny. – Niemniej, jestem podekscytowany możliwością sprawdzenia się w nowym środowisku i rozpoczęcia kolejnego rozdziału mojej kariery – brzmi jego dalsza część

Istnieje przesąd, że jaki Nowy Rok, taki cały rok – jeśli transfer vanity'ego do nowej gry ma podyktować przebieg dwunastu najbliższych miesięcy za wielką wodą, to scena nie będzie już w stanie krytycznym, ona będzie już nie do odratowania. Trzymamy natomiast kciuki, żeby w Ameryce profesjonalnym graczom CS:GO żyło się lepiej i mieli na tyle dobre warunki do rywalizacji, aby produkcja Riot Games była dla nich co najwyżej alternatywą, a nie jedynym wyjściem.