Przy okazji zakończonych w ostatni weekend północnoamerykańskich finałów VALORANT Masters doszło do pewnego incydentu. Otóż mecz pomiędzy 100 Thieves a Immortals rozpoczął się z godzinnym opóźnieniem, co było efektem protestów pierwszego ze składów.

Cała sprawa rozbiła się o wybór serwera, który wywołał niezadowolenie graczy popularnych Złodziei. Ci w ramach protestu weszli na dostępną w grze strzelnicę, uniemożliwiając tym samym oficjelowi Riot Games rozpoczęcie meczu. Sam trener drużyny, Hector "FrosT" Rosario, próbował interweniować w tej sytuacji i gdy poinformowano go, że dalsze przedłużanie startu spotkania może poskutkować dyskwalifikacją, miał zgodnie z wersją Riotu zagrozić, że cała sprawa zostanie opisana w mediach społecznościowych. Ostatecznie do starcia doszło, ale z ponad godzinnym opóźnieniem, co skłoniło organizatorów do przeprowadzenia śledztwa.

Na jego podstawie firma zdecydowała się nałożyć na 100 Thieves karę w wysokości 5 tysięcy dolarów. – Spór o ping graczy spowodował opóźnienie meczu ćwierćfinałowego pomiędzy 100 Thieves i Immortals. 100 Thieves uniemożliwiło rozpoczęcie spotkania mimo wyraźnych instrukcji od operatora meczu. Ponadto trener 100 Thieves wykazał się nieprofesjonalnym zachowaniem w stosunku do przedstawiciela organizatora. W związku z tym nakładamy na organizację karę za doprowadzenie do opóźnienia w transmisji. Jednocześnie FrosT przez cały okres trwania VALORANT Champions Tour 2021 znajdować się będzie na "okresie próbnym", w którym będziemy przyglądać się jego zachowaniu – napisał Riot w oficjalnym oświadczeniu.

Jak nietrudno się domyślić, włodarze organizacji zdecydowali się odnieść do stawianych jej zarzutów. Według przedstawicieli 100T już we wcześniejszym meczu z TSM-em organizator miał wybrać serwer, który faworyzował rywali i potem przy okazji starcia z Immortals sytuacja się powtórzyła przy jednoczesnym rzekomym zaprzeczaniu przepisów, które wcześniej zostały przez Riot przedstawione jako argument w sprawie związanej ze spotkaniem z TSM-em. W związku z tym gracze postanowili opóźnić kolejny pojedynek, by dać czas swojemu trenerowi na wyjaśnienie sytuacji. Sam FrosT natomiast miał powiedzieć "jeżeli nas zdyskwalifikujecie, to uderzy w was większy shitstorm niż w nas", ale, jak twierdzą Złodzieje, nie było żadnych gróźb odnośnie do publikacji w mediach społecznościowych.

Kiedy Riot się z nami skontaktował w sprawie tego incydentu, zastosowaliśmy się do wszystkiego i mieliśmy wrażenie, że był to tylko drobny problem, który zakończy się niewielką grzywną, my zaś ją zaakceptujemy. Byliśmy zaskoczeni opisem sytuacji, jaki opublikował Riot i czujemy, że całość została zbytnio rozdmuchana. Wolelibyśmy, aby ta drobna sprawa pozostała w sferze prywatnych rozmów – napisali włodarze 100T w komunikacie. Mimo wszystko organizacja zamierza zapłacić nałożoną na nią karę i zostawić te wydarzenia za sobą. – Czujemy, że nasz trener walczył dla naszych graczy i kibiców w obronie uczciwości rywalizacji – zapewniono.