Od jakiegoś czasu mówiło się o nieuczciwym postępowaniu jednej z włoskich organizacji względem swoich zawodników i sztabu szkoleniowego w sekcji League of Legends. Tą formacją miało być Gaia Esports i wczoraj dostaliśmy oficjalne potwierdzenie na profilu twitterowym jednego z zawodników. O sytuacji wypowiedział się Randy "Chapapi" van den Bemt, który wyjawił, jak wyglądało to z jego strony.

Brak wypłaty, zwalnianie pracowników i niestosowne zachowanie

W centrum oskarżeń znalazł się właściciel organizacji, Stefano "Stefano" Bernardi lub. Chapapi wyjaśnił, że coraz gorsze wyniki w PG Nationals miały podłoże finansowe wewnątrz drużyny – Cała drużyna nigdy nie została opłacona przez właściciela. Warunki naszych kontraktów nie zostały dotrzymane, żaden z graczy poza mną nie otrzymał zapłaty, a ja dostałem wynagrodzenie jedynie za pierwszy miesiąc pracy. Spowodowało to ogromny stres w zespole i zmusiło nas do znalezienia zarobku w inny sposób – zdradza Holender. Mało tego, midlaner ekipy sam znalazł się w dość nieciekawej sytuacji życiowej. – Obecnie utrzymuję mamę i dziewczynę. Co ważniejsze, moja dziewczyna jest w ciąży i spodziewamy się narodzin już w listopadzie. Nie miałem innego wyjścia, jak znaleźć jakiś sposób na zarabianie pieniędzy, abyśmy mogli się wyprowadzić i utrzymać dziecko. Doprowadziło to do anulowania wielu naszych scrimów, ponieważ musiałem wykonywać zlecenia trenerskie, aby związać koniec z końcem. To skutkowało słabymi wynikami – dodał.

Zawodnik już we wstępie wymienia wiele poważnych oskarżeń względem swojego pracodawcy. Właściciel miał wielokrotnie naruszać warunki kontraktów, lekceważyć zawodników oraz zwolnić prawie wszystkich pracowników, w tym trenerów i analityków. Mało tego, kiedy sprawa problemów finansowych w organizacji zaczęła wypływać na światło dzienne, Stefano postanowił podzielić się na twitterze stanem konta na swoim PayPalu. Na screenie pokazał kwotę ponad 100 tys. euro, co jeszcze bardziej rozwścieczyło graczy.

Kłamstwa dotyczące umowy

W swoim twittcie Chapapi opowiada, że podczas mid-seasonu miał wiele lepszych ofert dołączenia do zespołów. Obiecujący skład i jasna umowa z działaczem o wypłacaniu pensji na początku miesiąca sprawiły, że zgodził się dołączyć do Gai. Ten warunek miał jednak nie zostać spełniony. Tak jak wspomnieliśmy, midlaner otrzymał wypłatę tylko za jeden miesiąc i to z dużym opóźnieniem. Reszta zawodników nie dostała pieniędzy wcale.

 

Kiedy gracz upomniał się o swoje wynagrodzenie, właściciel miał odwoływać się do nieistniejącego zapisu w kontrakcie. Jego zdaniem Chapapi miał nagrywać filmy coachingowe, by otrzymać w ogóle wypłatę. Tego w umowie nie było. – Powiedział, że ​​nie dostanę pieniędzy, dopóki nie zacznę robić dla niego filmów w formie „Master Class”. Rozmawialiśmy o tym na boku, ale nigdy nie było w umowie, że jest to warunkiem otrzymania zapłaty. Twierdził, że wszyscy gracze mieli to w swoich początkowych kontraktach, co jest po prostu kłamstwem – pisze 23-latek. Uruchomienie tego projektu też jednak nie było możliwe. – W końcu próbowałem zrobić to sam, ze względu na moją pensję. Za każdym razem, gdy zadawałem mu pytania o to, jak chciał, aby zostało to wykonane, ignorował mnie lub zbywał. Oczekiwał, że zajmę się planowaniem i organizacją, by mógł zgarnąć zyski z mojej pracy – dodał.

Gaia Esports pod okiem PG Nationals

Przewinień jest o wiele więcej. Jak więc zareagowali na to włodarze ligi? Na początku starali się jakoś wywrzeć na nim presję, by uregulował zaległe wypłaty. – Niewiele więcej zostało zrobione w tej sytuacji. Wysłałem wiele e-maili i nie wiem, co dalej. PG Nationals twierdzi, że prowadzi dochodzenie i wierzę, że pracuje z jednym z agentów z mojego zespołu. Miałem nadzieję, że będą w stanie wywrzeć większą presję na Stefano, aby zapłacił zespołowi i dotrzymał kontraktu. Nie wiem jednak, jak działa włoskie prawo ani jak dużą mają nad nim władzę. Jeśli ktoś zna przedstawiciela Riotu lub kogoś, kto mógłby potencjalnie pomóc w tej sytuacji, dajcie mi znać – prosi zawodnik.

Chapapi w swoim twitlongerze mówi, że zespół byłby w stanie zakwalifikować się do EU Masters, gdyby nie niefortunne działania właściciela. Gaia Esports w tak drastycznych okolicznościach dotarła prawie do półfinałów PG Nationals. Można więc bez problemu zauważyć, że w ekipie był naprawdę spory potencjał i nie jest to hiperbola ze strony zawodnika.