Ostatnie dni zdecydowanie nie należą do najczęśliwszych jeżeli chodzi o Blizzard. Legendarna firma obecnie bardziej niż z uwagi na swoje produkcje kojarzona jest bowiem z uwagi na skandal seksualny, który wybuchł w jej szeregach, a który dziś zebrał swoje żniwo.

Prezes odchodzi w atmosferze skandalu

"Zamieć" opuścił bowiem jej dotychczasowy prezes, J. Allen Brack. Amerykanin do kalifornijskiego giganta trafił jeszcze w 2005 roku, zaś trzynaście lat później objął jego stery. Teraz jednak jego nazwisko padło w kontekście oskarżeń o dyskryminację oraz molestowanie wśród pracowników, na które dotychczasowy prezes miał dawać ciche zezwolenie. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że rezygnacja Bracka ma związek właśnie z tymi wydarzeniami, które mocno uderzyły w wizerunek przedsiębiorstwa. Od teraz Blizzardem dowodzić będzie więc duet w osobach Jen Oneal oraz Mike'a Ybarry. Oneal pracowniczką firmy jest od stycznia, wcześniej zaś przez blisko pięć lad nadzorowała działanie studia Vicarious Visions. Z kolei Ybarra to wieloletni pracownik Microsoftu, gdzie działał m.in. w kwestiach związanych z konsolą Xbox.

Jestem przekonany, że Jen Oneal i Mike Ybarra będą liderami, których Blizzard potrzebuje, by zrealizować pełnię swojego potencjału i dzięki którym tempo zmian wzrośnie. Sądzę, że dokonają oni tego wszystkiego z pasją i entuzjazmem oraz że będzie można im ufać, bo będą przewodzić firmie z największą możliwą uczciwością oraz zaangażowaniem, czyli komponentami naszej kultury, które czynią Blizzard tak szczególnym – przyznał w oficjalnym oświadczeniu ustępujący prezes. Nowe kierownictwo ma zaangażować się w sprawy wszystkich pracowników, a przy okazji zapewnić kobiecej części kadr bezpieczne i przyjazne środowisko. Przy okazji firma chce, co zostało jasno zaznaczone, odzyskać zaufanie społeczności, które już dawno temu zostało mocno nadszarpnięte.

Poważne zarzuty w kierunku Blizzarda

Przypomnijmy, że pod koniec lipca kalifornijski California Department of Fair Employment and Housing złożył pozew przeciwko Blizzardowi – związany z tym dokument liczył aż 29 stron. Przedsiębiorstwu zarzucano m.in. słowne i cielesne molestowanie seksualne oraz odmawianie kobietom podwyżek czy awansów ze względu na możliwość zajścia w ciąże. Jedna z pracownic miała nawet odebrać sobie życie, co miało być następstwem wcześniejszego napastowania ze strony szefa. Sama "Zamieć" zaprzeczyła jednak wszystkim oskarżeniom. – DFEH przedstawia zniekształcony i w wielu przypadkach fałszywy obraz przeszłości Blizzarda. Byliśmy wielce kooperatywni z DFEH na przestrzeni trwania śledztwa, zapewniając niezbędne dane i dokumenty, lecz agencja odmawia poinformowania nas o błędach, które zauważyła – brzmiało przygotowane przez Kalifornijczyków oświadczenie.