Po pięciu latach rekord polskiego Twitcha ustanowiony przez Piotra "izaka" Skowyrskiego został w końcu pobity. A poprawił go Marcin "Xayoo" Majkut, który wczoraj streamował po raz pierwszy od stycznia i przyciągnął przed ekrany ogromną rzeszę widzów!

Powrót po kilku miesiącach i od razu rekord!

Były leśnik takich ekip, jak Reason Gaming czy też ProXima Gaming, przez lata zaliczany był do czołówki rodzimych streamerów, ale na początku roku zrobił sobie dłuższą, bo aż siedmiomiesięczną przerwę. W sobotę jednak 24-latek w końcu postanowił ją zakończyć i odpalić pierwszą od dawna transmisję, co spotkało się z niesamowitym zainteresowaniem. Zainteresowaniem tak dużym, że już podczas zegara odliczającego czas do startu przebito barierę 100 tysięcy widzów, a to był dopiero początek. W szczytowym okresie bowiem Xayoo oglądało jednocześnie 185 779 osób, co stanowi absolutny rekord nie tylko samego Majkuta, ale i całego polskojęzycznego Twitcha!

– Dziękuję wszystkim za streama, dziękuję, że się tak licznie pojawiliście, chyba się nikt tego nie spodziewał. Ja się czuję trochę jak w jakiejś wirtualnej rzeczywistości, ale chyba to była prawda. Mam nadzieję, że to, co będę robił w przyszłości, po prostu was nie zawiedzie i że będę w stanie wam odpłacić za to, że darzycie mnie taką sympatią i zaufaniem – nie krył wzruszenia sam Xayoo. I trudno mu się dziwić, bo najlepszy dotychczas wynik w jego streamerskiej karierze ustanowiony został jeszcze w listopadzie ubiegłego roku, gdy peak widzów podczas jego transmisji wyniósł nieco ponad 35 tysięcy. A to oznacza, że wczoraj poprawił on swój wynik ponad pięciokrotnie!

izak niepokonany przez pięć lat

Jednocześnie pobił on również rekord, który jeszcze w 2016 roku ustanowił izak. Wówczas stream prowadzony przez popularnego komentatora potrafiło jednocześnie śledzić nawet do 128 tysięcy ludzi, aczkolwiek warto pamiętać, że miało to miejsce u szczytu popularności polskiego składu CS:GO spod szyldu Virtus.pro, który w tamtym momencie zaliczany był do absolutnej światowej czołówki. Sam Skowyrski zresztą nigdy nie ukrywał, że sporą część swojej popularności zawdzięcza właśnie Virtusom i regularnemu komentowaniu ich spotkań.