Wśród niektórych istnieje przekonanie, że każdy zasługuje na drugą szansę. I cóż, coś w tym z pewnością jest, bo przecież hej, jesteśmy tylko ludźmi i każdemu z nas zdarza się błądzić. Problem pojawia się wtedy, gdy nasze "zbłądzenia" wchodzą w liczbę mnogą. Wtedy jest źle, a my udowadniamy, że nie zasługujemy na to, by nam ufać. A już na pewno nie zasługujemy na to, by jeszcze ktokolwiek cokolwiek nam powierzył. Zasługujemy za to na imienny wilczy bilet.

Recydywa po duńsku

W przeszłości zbłądził również HUNDEN. Duńczyk znalazł się pośród tych, których jesienią ubiegłego roku skazano za wykorzystywanie błędu obecnego w CS:GO od lat. Nie będziemy go tutaj rozgrzeszać, bo oszustwo to oszustwo. Niemniej 30-latek nie został skreślony – a przynajmniej nie przez wszystkich. Mimo wszystko współpracę z nim kontynuować chciał dotychczasowy pracodawca, czyli Heroic. I też trudno się dziwić, bo to właśnie Petersen doprowadził podopiecznych skandynawskiej organizacji do największego sukcesu w historii, czyli triumfu w ESL One Cologne. To za jego kadencji piątka duńskiego szkoleniowca na dobre zadomowiła się w ścisłej światowej czołówce, na pewien czas obejmując nawet prowadzenie w prestiżowym rankingu HLTV. Ten jeden błąd nie przekreślił wszystkich innych rzeczy, których HUNDEN dokonał. I dobrze, bo właśnie tak powinno być. Ale już nie powinno być tak, jak stało się wiele miesięcy później.

Na to, że coś jest nie tak, wskazywała decyzja o tym, by nie zabierać Duńczyka na IEM Cologne. Wówczas nie znaliśmy powodów tej decyzji, ale te szybko wyszły na światło dzienne, gdy okazało się, że trener miał udostępnić taktyki swojej ekipy komuś z zewnątrz. Komu? Oczywiście oczy wszystkich spoczęły na Astralis, bo nie było tajemnicą, że w związku z prawdopodobnym odejściem zonica organizacja spod znaku czerwonej gwiazdy ostrzy sobie zęby właśnie na HUNDENA. A ten zamierzał jak najbardziej z tej szansy skorzystać, ale przy okazji zrobił coś, co jest absolutnie niewytłumaczalne. I bynajmniej to wszystko, to nie są pomówienia, bo... 30-latek sam się poniekąd do wszystkiego przyznał, nazywając to jednak "wymianą wiedzy".

Zachowanie, dla którego nie ma miejsca w esporcie

No cóż, ESIC ową wymianę wiedzy wyceniło surowo. I to bardzo surowo – o wiele surowiej niż np. niektóre przypadki korzystania coach buga, co akurat budzi pewne wątpliwości. W żaden sposób nie zmienia to jednak faktu, że Petersen zachował się w sposób, który w profesjonalnym esporcie jest totalnie nieakceptowalny i powinien być całą mocą napiętnowany. Zresztą, owo napiętnowanie już się zaczęło, bo powiedzieć, że obecnie członkowie społeczności CS:GO nie są zbyt przychylnie nastawieni do Duńczyka, to nic nie powiedzieć. Można za to stwierdzić, że HUNDEN stał się trochę wrogiem publicznym numer jeden, zwłaszcza że, jak zostało już wspomniane, nie było to bynajmniej jego jedyne przewinienie w ostatnich miesiącach

Co prawda niektórzy nadal mogą odwoływać się do ewentualnej niewinności 30-latka itp. – jasne. Niemniej wszystkie dowody, śledztwo i ogólnie znaki na niebie i ziemi wskazują, że wina HUNDENA jest niezaprzeczalna. A skoro jest i wina, to jest i na szczęście kara. Przynajmniej tymczasowa. Martwi mnie tylko fakt, że jest spora szansa, iż nawet za te dwa lata znajdzie się ktoś, kto wyciągnie do Petersena rękę, mimo że powinien on być spalony. Jakaś zdesperowana organizacja będzie szukać kogoś medialnego, kto pomoże jej w przynajmniej zbliżeniu się do pożądanych celów. I Duńczyk pewnie znajdzie zatrudnienie. A jak nie w CS-ie, to np. w VALORANCIE. Pewnie tak się stanie.

Droga bez powrotu

A to smutne, bo generalnie dla osób, które zawodzą na całej linii – zaufanie zarówno fanów, jak i pracodawcy, a przede wszystkim klubowych kolegów, w esporcie miejsca być nie powinno. Nie rozstrzygam tutaj, czy może zawodnicy czymś się HUNDENOWI narazili, bo to nie ma teraz kompletnie znaczenia. Znaczenie ma to, że skandynawski szkoleniowiec powinien dostać wilczy bilet, a jego nazwisko nigdy już nie powinno w esporcie zaistnieć. O ile bowiem każdy ma prawo do jednego błędu, tak popełnianie błędu drugiego i to takiego kalibru w tak krótkim czasie po popełnieniu pierwszego wskazuje, że w tym wypadku nie było mowy o żadnej refleksji. A tylko ona powinna być powodem, by zaufać komuś, kto raz zawiódł.

I szkoda, że cała historia Nicolaia "HUNDENA" Petersena ma taki właśnie finał. 30-latek przez lata uznawany był przecież za bardzo wpływową personę. To spod jego skrzydła wyszło wielu graczy, którzy potem robili kariery o zasięgu międzynarodowym. To pod jego ręką Heroic przerodziło się w zespół zdolny do walki o naprawdę najwyższe cele. Umiejętności taktyczne sprawiały, że Petersen był trenersko skazany na sukces i wydawało się, że jeżeli ktoś będzie w stanie przywrócić Astralis dawny blask, to będzie to właśnie on. A tymczasem teraz o przywracaniu czegokolwiek nie ma już mowy. I dobrze by było, gdyby nie było też za dwa lata mowy o przywracaniu HUNDENA do esportu.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn