Przez ostatnie dwa lata nie mieliśmy okazji, by śledzić zmagania najlepszych graczy CS:GO na Majorze. A to oznacza, że wielu młodych zawodników, którzy dziś występują w czołowych formacjach i stanowią o ich sile, nie miało dotychczas okazji, by zadebiutować na najważniejszej imprezie na scenie. Taka szansa pojawia się dopiero teraz przy okazji PGL Major Stockholm 2021. Niektórzy wskazani przez nas gracze to odkrycia ostatnich miesięcy, inni już w ubiegłym roku miewali swoje chwile chwały. Niemniej łączy ich jedno – żaden z omawianej dotychczas piątki nigdy jeszcze nie zagrał na mistrzostwach świata, co w przypadku niektórych nazwisk może być szczególnie zaskakujące.

B1T

fot. ESL/Simon Howar

Valerii "B1T" Vakhovskyi to zdecydowanie jeden z graczy, którego spokojnie możemy określić mianem odkrycia 2021 roku. – To gracz z ogromnym potencjałem i jeżeli nadal będzie pracować tak, jak robił to do tej pory, to zdecydowanie w przyszłości znajdzie się na liście najlepszych graczy świata – komplementował nastolatka jeszcze w styczniu Denis "⁠electronic⁠" Sharipov. – Być może grał on tylko w FPL-u i być może nie dokona tego jeszcze w tym roku, ale myślę, że już w kolejnym uda mu się znaleźć wśród najlepszych. Poziom jego opanowania pozwala mu grać po swojemu, potrafi znaleźć odpowiednie timingi i ma do zaoferowania interesujące pomysły – wtórował Rosjaninowi rodak B1TA, Oleksandr "⁠s1mple⁠" Kostyliev. Vakhovskyi znajdował się już wtedy w składzie Natus Vincere jako szósty gracz, ale nikt chyba nie spodziewał się, że tak szybko stanie się pełnoprawnym członkiem wyjściowej piątki. A do tego doszło już w kwietniu, gdy 18-latek zastąpił o wiele bardziej doświadczonego i utytułowanego Egora „flamiego” Vasileva.

Początkowo zamiana ta miała charakter jedynie tymczasowy, ale NAVI radziło sobie na tyle dobrze, że do kolejnych roszad już nie doszło, a flamie we wrześniu definitywnie opuścił organizację. B1T natomiast od czasu pełnoprawnego angażu zaczął stopniowo rozbudowywać swoją gablotę z trofeami. Co więcej, znalazły się w niej nie tylko złote medale za mistrzostwo online'owych DreamHack Masters Spring 2021 czy też StarLadder CIS RMR 2021, ale również za lany, w tym za legendarne Intel Extreme Masters Cologne. Co ciekawe, niemiecka impreza była lanowym debiutem młodego Ukraińca, który z miejsca wkomponował się w zespół, stając się jego mocnym punktem. Oczywiście najnowszemu nabytkowi zdarzają się nadal słabsze mecze i widać w jego grze pewnie niedociągnięcia, ale trzeba pamiętać, że został rzucony na głęboką wodę i poradził sobie z tym znakomicie. Można więc podejrzewać, że perspektywa występu na pierwszym Majorze również nie spęta mu nóg i pomoże on NAVI w walce o upragnione mistrzostwo świata.

hades

fot. ESL/Stephanie Lindgren

Ostatnie lata zdecydowanie nie sprzyjały polskiemu Counter-Strike'owi. Nie dość, że nasze zespoły przestały cokolwiek znaczyć na świecie, to na dodatek nasi gracze nie potrafili nigdzie się przebić. Nawet takie stare wygi, jak Janusz "Snax" Pogorzelski czy też Filip "NEO" Kubski, boleśnie odbijały się od zagranicy. Dopiero jakiś czas temu coś zaczęło się zmieniać, gdy znaczącymi postaciami w Sprout stali się Paweł "dycha" Dycha i Michał "snatchie" Rudzki. Niemniej takiego wejścia, jak Olek "hades" Miśkiewicz w ENCE, nie miał jeszcze żaden z Polaków. Młody snajper pod koniec kwietnia niespodziewanie opuścił Wisłę All iN! Games Kraków, tłumacząc swoją decyzję wypaleniem. Wówczas nie było wiadomo, jak długo 21-latek będzie szukać nowego zatrudnienia i kto w ogóle wyciągnie do niego rękę. Okazja pojawiła się jednak szybciej niż można by się spodziewać, bo już dwa miesiące później hades przywdziewał barwy ENCE. Początkowo tylko tymczasowo, zastępując Aleksiego "allu" Jalliego, który z przyczyn osobistych musiał wziąć przerwę od gry.

Niemniej hades zaliczył prawdziwe wejście smoka. Miśkiewicz prezentował się świetnie i już przy okazji pierwszego turnieju, LOOT.BET/CS Season 9, mógł wraz z nowymi kolegami świętować sukces. Kolejne tygodnie były równie obiecujące, nic więc dziwnego, że nawet gdy allu uporał się już ze sprawami prywatnymi, to nie miał do czego wracać, bo karabin snajperski AWP należał już do Polaka. Ten za sprawą występów we wspomnianej Wiśle, gdzie często był swoistym one man army, zapracował sobie na miano czołowego snajpera w Polsce. Ale chyba mało kto spodziewał się, że tak szybko będzie on w stanie przełożyć swoją formę na poziom międzynarodowy. A jednak udało mu się to i dziś zastanawiamy się nie nad tym, czy hades podoła odpowiedzialności, jaka spoczywać będzie na nim na Majorze, tylko bardziej w jakim stylu tego dokona. Bo w to, że na kogo jak kogo, ale na niego będzie można liczyć, nikt raczej nie wątpi.

refrezh

fot. ESL/Stephanie Lindgren

Obecność Duńczyka może być dla wielu sporym zaskoczeniem. 23-latek ma na koncie występy w takich zespołach, jak Cloud9, OpTic Gaming czy też MAD Lions. Marki to nie byle jakie, a mimo to Ismail "refrezh" Ali w trakcie swojej kilkuletniej kariery nigdy jeszcze nie dostąpił zaszczytu występu na Majorze. Gdy więc na przełomie 2018 i 2019 roku aż sześciu topowych graczy wskazało właśnie jego jako potencjalną przyszłą gwiazdę, to nikt chyba nie spodziewał się, że tak długo przyjdzie mu czekać na swoją szansę na najważniejszym turnieju na scenie CS:GO. A jednak! Nie da się jednak ukryć, że miał przy tym sporo pecha, bo mimo łatki talentu nie mógł znaleźć się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Weźmy takie C9 – amerykańska organizacja mocno zabiegała o Aliego, ale temu nie uśmiechała się konieczność wyjazdu za ocean, więc ostatecznie został w Europie. OpTic z kolei musiało zwinąć żagle z powodu przejęcia przez Immortals Gaming Club, podczas gdy MAD Lions porzuciło kierunek duński i postawiło na ekipę międzynarodową.

Za każdym razem więc refrezh mógł czuć spory niedosyt, bo składy, w których występował, bez wątpienia miały odpowiedni potencjał, by celować w występ na mistrzostwach świata. Niemniej po ten udało się sięgnąć dopiero w Heroic. Stało się to w momencie, gdy Duńczyk bynajmniej nie jest już nowicjuszem, a doświadczonym zawodnikiem. Występował on na najważniejszych turniejach na scenie, wzniósł mistrzowski puchar ESL Pro League i stał się mocnym punktem drużyny zaliczanej dziś do ścisłej światowej czołówki. W ciągu ostatnich trzech miesięcy to właśnie on wypracował najlepszy rating w swoim zespole i można przyjąć, że jego dyspozycja będzie mieć spore znaczenie w kwestii tego, czy skandynawska piątka na swoim pierwszym Majorze w historii osiągnie sukces. Bo właśnie, będzie to pierwsza impreza tej rangi zarówno dla Aliego, jak i dla Heroic. Wydaje się to więc idealną okazją, by z przytupem zameldować się w gronie najlepszych, zapisując się w historii. Zwłaszcza w momencie, gdy od pewnego czasu Duńczycy muszą walczyć nie tylko na serwerze, ale i poza nim.

sh1ro

fot. ESL/Simon Howar

Jeżeli w wieku zaledwie 20 lat jesteś wymieniany jednym tchem obok s1mple'a, to zdecydowanie znaczy, że masz talent. A ten Dmitry "sh1ro" Sokolov pokazywał już wielokrotnie. Jest to o tyle ciekawe, że gdy odbywał się poprzedni Major, ten w Berlinie, Rosjanin był jeszcze członkiem akademii Gambit Esports, z którą tułał się po imprezach pokroju MSI Gaming Arena czy też ewentualnie DreamHack Open. On i jego koledzy w żadnym wypadku nie byli zaliczani do ścisłej czołówki sceny CIS, nie mówiąc już o całym świecie. Przełom przyszedł dopiero w ubiegłym roku, gdy Youngsters stali się pierwszym zespołem Gambit i otrzymali wsparcie ze strony niezwykle doświadczonego Abaya "Hobbita" Khassenova. Kazach świetnie odnalazł się wśród młodszych od siebie zawodników, a ci przy pomocy weterana, który w 2017 roku zgarnął mistrzostwo świata, nabrali odpowiedniej ogłady i okrzepli, rzucając wyzwanie najlepszym. I spora w tym zasługa wspomnianego już sh1ro.

Młody strzelec już teraz może pochwalić się zdobyciem dwóch medali MVP, z czego jeden otrzymał za swój występ na legendarnym Intel Extreme Masters Katowice. Sokolov stał się też poważnym kandydatem do tytułu najlepszego gracza na świecie i chociaż po ten ostatecznie nie sięgnie, bo Gambit z upływem czasu nieco spuściło z tonu, to i tak z pewnością znajdzie się w corocznym top 20 ogłaszanym przez HLTV. Innej możliwości nie ma. A na którym miejscu? Cóż, o tym przesądzi też jego gra na Majorze. Na Majorze, na który Gambit jedzie jako jeden z faworytów do tytułu. Jako skład, z którym każdy musi się liczyć. Z pewnością nie będzie tutaj mowy o żadnym zaskoczeniu czy próbie uśpienia czujności rywali, bo dziś nikt Gambit lekceważyć nie będzie. A to oznacza, że choć sh1ro i trzej z jego czterech kolegów będą debiutantami, to w żadnym wypadku jak debiutanci traktowani nie będą. To będzie dla nich prawdziwy test – i też pokaz tego, czy faktycznie możemy stawiać dziś Sokolova w jednym rzędzie z s1mplem czy też Mathieu "ZywOo" Herbautem.

YEKINDAR

fot. ESL/Stephanie Lieske

Wszyscy pamiętamy, jak wyglądały pierwsze miesiące w Virtus.pro po rozstaniu z polskim składem. Po zaangażowaniu zawodników AVANGAR liczono na kontynuację dobrej passy zapoczątkowanej na berlińskim Majorze, ale to się nie udało. Zamiast tego ekipa spod znaku polarnego niedźwiedzia ponosiła kolejne porażki, a wszyscy wypominali jej liczbę przegranych z rzędu map. Nie brakowało głosów, że postąpiono zbyt pochopnie – i to nie tyle w kwestii pożegnania Polaków, ile w wytypowaniu ich następców. Sytuacja zmieniła się o 180 stopni dopiero w maju, a sprawił to jeden transfer. Transfer niepozorny, bo gdy VP ściągało z pro100 Mareksa "YEKINDARA" Gaļinskisa, to mało kto chyba oczekiwał, że jeden ruch tak bardzo wpłynie na postawę całego składu. A jednak! Wspierana przez niego drużyna w drugiej połowie roku zgarnęła złoto m.in. na IEM New York w regionie CIS czy też Flashpoint Season 2, a sam 22-latek miał w te sukcesy znaczący wkład.

Dziś to właśnie on jest najważniejszym obok Dzhamiego "Jame" Aliego elementem Virtusów. Virtusów, którzy do Sztokholmu przybędą jako nadal panujący wicemistrzowie Majora. Niemniej mimo tej łatki trudno tutaj mówić o większej presji, bo wśród kibiców próżno szukać opinii, że VP będzie w stanie powtórzyć to osiągnięcie. Dla YEKINDARA i jego kolegów to oczywiście sytuacja jak najbardziej korzystna, bo mniejsza presja oznacza większy psychicznych spokój, a to z kolei może przełożyć się na lepsze rezultaty. Nie żeby Gaļinskis miał z presją jakiś problem – wszak na ostatnich turniejach, którymi były IEM Fall oraz BLAST Premier Showdown, osiągał on rating wynoszący co najmniej 1,30 – a przecież w obu wypadkach na Virtus.pro patrzono jako na jednego z faworytów. Strach więc pomyśleć, co Łotysz zaprezentuje, gdy oczekiwania będą mniejsze. Mówimy tutaj przecież o jednym z najlepszych zawodników kończącego się powoli roku.


PGL Major Stockholm 2021 odbędzie się między 26 października a 7 listopada. Łączna pula nagród turnieju wyniesie 2 miliony dolarów, co jest największą sumą w historii współorganizowanych przez Valve imprez CS:GO. Po więcej informacji na temat turnieju zapraszamy do naszej relacji, którą znaleźć można pod tym adresem.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn