Rok 2021 powoli zbliża się ku końcowi. Dla wielu był to rok trudny i nie inaczej było w przypadku Izako Boars. Organizacja założona przez Piotra "izaka" Skowyrskiego w minionych miesiącach przeszła przez wiele zmian, dotyczących zarówno poszczególnych zawodników, jak i całych dywizji. Któż mógłby więc lepiej podsumować ostatnie wydarzenia niż osoba pracująca pełniąca w formacji rolę menadżera? Z Pawłem Potocznym z Knacks, bo o nim tu mowa, spotkałem się przy okazji Poznań Game Arena, które było okazją do poruszenia wielu interesujących tematów. Czy miał obawy przed powierzeniem Pawłowi "byaliemu" Bielińskiemu roli prowadzącego składu CS:GO? Czy organizacja zamierza jeszcze powrócić do kobiecego esportu? I dlaczego Izako Boars nie garnie się do inwestowania w gry Riot Games i czy niedługo się to zmieni? M.in. o tym, ale też o innych kwestiach w poniższym wywiadzie. Zapraszam!


Maciej Petryszyn: Zacznijmy rozmowę od pewnego podsumowania, bo koniec roku coraz bliżej. Jaki właściwie 2021 był dla Izako Boars – zarówno pod względem sportowym, jak i marketingowym?

Paweł Potoczny: Sportowo na pewno był to pod wieloma względami ciekawy rok. Mieliśmy w drużynie dużo składowych zawirowań, począwszy od pierwszego zestawienia, w którym byli jeszcze mono, szejn i siuhy. To był bardzo fajny skład, tylko mieliśmy po prostu pecha. To był dziwny okres, w którym przytrafiło się nam dużo rzeczy, jak np. koronawirus u jednego z graczy, a później, jak okazało się już na bootcampie, u wszystkich graczy. Były też problemy zdrowotne mono. No a na koniec transfer siuhego i szejna, który dość mocno zaburzył nam całą koncepcję, którą mieliśmy na rozwój składu. Aczkolwiek to wszystko wyszło dobrze dla chłopaków. Według mnie ten transfer to była najlepsza rzecz, jaką mogli zrobić w tamtym momencie. Widać chyba zresztą po wynikach, że ich performance w MOUZ to jest aktualnie top. Teraz bez zawahania można powiedzieć, że są to topowi gracze w Polsce, zaraz obok dychy i hadesa, którzy rywalizują na międzynarodowej scenie.

A wracając do Izako Boars, to mieliśmy też kobiecą dywizję CS:GO, z której jednak zrezygnowaliśmy ze względów rozwojowych. Oczywiście coś zaczęło się zgrywać. Projekt był fajny, dziewczyny też były świetne, to wszystko super działało, ale ostatecznie stwierdziliśmy, że trzeba zainwestować w inne rzeczy, jak np. nowy zespół męski. Chodzi tutaj o obecny skład z byalim, Vegim i Enzo. W ich wypadku wyniki mogły być oczywiście lepsze, wiadomo, aczkolwiek i tak jestem zadowolony. I to mimo tych ostatnich dużych zmian, które mieliśmy-nie mieliśmy i tego przykrego incydentu z pożegnaniem się z zawodnikami, którzy ostatecznie nie zostali pożegnani. Wydaje mi się, że ten zespół zaczyna powoli działać. Na chłopaków na pewno bardzo mocno wpłynęła zmiana byaliego na IGL-a. Na zmianę tego, jak grają i co w ogóle robią. Zresztą, widać to też po ostatnich wynikach, że zaczyna to funkcjonować.

A marketingowo? Pewnie był to trudny rok.

Bardzo trudny. Po zeszłym roku uważałem, że gorzej być nie może. Jak się okazało, może (śmiech). Inaczej – coś się niby dzieje, ale nie jest to na takim poziomie, jak było kiedyś. Kiedyś, jak chociażby w pierwszym roku, kiedy powstało Izako Boars. To był wielki boom marketingowy, to wszystko super działało. Koronawirus na pewno nie pomógł nam w wielu rzeczach, nie ma co ukrywać. Przez długi czas nie można było organizować chociażby wyjazdów, bootcampów itp. A my też nie chcieliśmy narażać zawodników na jakieś niebezpieczeństwo, szczególnie po sytuacji na naszym jedynym bootcampie w tym roku. Ale cóż, działamy, robimy, co możemy. Jakoś to idzie do przodu. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie lepszy. Już zresztą planujemy rzeczy na 2022 i mam nadzieję, że wszystko będzie szło ku lepszemu.

Wspomniałeś już wcześniej o szejnie i siuhym. To też jest temat, o który chciałem zahaczyć, bo można powiedzieć, że ta dwójka to dla Izako Boars taki powód do dumy. Trochę baner reklamowy, że "patrzcie, wychowujemy zdolnych graczy i warto do nas zaglądać". Dla organizacji to swego rodzaju sukces.

Właśnie taka była idea Piotrka, kiedy zakładał organizację. Chodziło o to, by ci młodzi zawodnicy mogli pod okiem trenerów szkolić się tak, jak w dużych organizacjach, a potem po prostu iść w świat. My nikogo nie trzymamy na siłę. Piotrek też często powtarza, że nie chce trzymać kogoś, jeżeli nie chce mu się grać albo po prostu dostał lepszą ofertę. Izako Boars ma być po prostu jak trampolina do pójścia wyżej, co niesie za sobą też pewne problemy. Przez to mamy niepewność w kwestii składu, bo to wszystko idzie właśnie w tę stronę. Ale raczej od przyszłego roku znowu będziemy próbowali zrobić coś z młodymi zawodnikami, chociaż zobaczymy jeszcze, w jaki sposób. Bartosz udowodnił już, że jest na tyle dobrym trenerem, że potrafi od początku do końca wyszkolić zawodników.

Też chciałem do tego tematu nawiązać. Można odnieść wrażenie, że od momentu odejścia tej dwójki oraz mono koncepcja stawiania na młodych odeszła u was na boczny tor. Przyszli za to byali, Vegi i Enzo, czyli gracze jednak bardziej doświadczeni.

Na pewno wynikało to z tego, że brakowało nam czasu, ale też i opcji na rynku. Wtedy, gdy robiliśmy ten skład z siuhym, szejnem i avisem, przeprowadziliśmy dwa miesiące testów. Przetestowaliśmy kilkunastu graczy i wtedy miało to sens, bo mieliśmy czas i możliwości, żeby to zrobić. Teraz tego czasu nie było. Chcieliśmy też po prostu postawić wszystko na jedną kartę i sprawdzić "a co jeśli". Jak wyjdzie w momencie, gdy zrobimy mocny skład złożony z dobrych nazwisk, w jaką stronę to pójdzie. Jak na razie to działa, ale zobaczymy też, jakie będą decyzje podejmowane w przyszłym roku. Trend akademii jest teraz bardzo mocny tak naprawdę w każdej organizacji poza nami, więc zobaczymy, co wydarzy się w przyszłym roku i czy też pójdziemy w tę stronę.

Pojawiła się propozycja, byście też dołączyli do ligi od arrMY?

Tak, ale celowo z tego zrezygnowaliśmy. Głównie dlatego, że chcieliśmy się skupić na głównym składzie. Ponadto nie było też osoby, która mogłaby na to wszystko poświęcić wystarczająco dużo czasu.

Ale rozumiem, że nadal macie to gdzieś z tyłu głowy, żeby do tego tematu jeszcze wrócić?

Tak. Legendy o akademii Izako Boars istnieją już od kilku lat i zapoczątkowane zostały jeszcze przez innych, starych menadżerów. Mam więc nadzieję, że może w końcu pod naszymi skrzydłami się to uda.

Może nawet odezwiecie się do osób, które wtedy brały udział w projekcie.

Zdecydowanie (śmiech). Ostatnio czytałem na LinkedInie u menadżera, który w tamtym okresie pracował w organizacji, że do projektu zgłosiło się ponad 3 tysiące osób. Byłem w dużym szoku. Niemniej ostatecznie ten projekt nie wyszedł.

Wspomniałeś też o tych zmianach-nie zmianach, które miały miejsce ostatnio. Z zewnątrz wyglądało to trochę tak, jakby... Albo może zacznę inaczej – czy były to zmiany, które organizacja narzuciła zespołowi?

Nie, to była decyzja części zawodników. Wyglądało to tak, że był lan i ten lan się nie udał. A potem, tak jak zresztą pisaliśmy w naszym poście, zaważyło to, że za szybko podjęliśmy tę decyzję. Ale poziom mentalny w zespole po tym lanie był po prostu bardzo zły. Zawodnicy byli totalnie zdołowani i źli sami na siebie. Oni sami powiedzieli nam, że w tamtym momencie byli gotowi na wszystko i po prostu czekali na jakąś decyzję od nas. Spotkaliśmy się więc z Bartoszem, porozmawialiśmy na temat możliwości, później spotkaliśmy się z resztą drużyny i też z każdym z graczy porozmawialiśmy. Każdy wstępnie wyraził zgodę na te zmiany, ale czas pokazał, że jednak zostajemy przy dotychczasowym składzie. Wydaje mi się, że po prostu trzeba było jakoś wstrząsnąć chłopakami. Nie powiem, że ich nastraszyć czy coś, chociaż tak to oczywiście brzmi. Nie wiem dlaczego, ale to zadziałało. Jak już mówiłem, bardzo pomogła zmiana IGL-a na byaliego. Pomogła ona otworzyć Enzo, który przy poprzednich taktykach był totalnie tłamszony. Nie pasował on do tego, co chłopaki chcieli wtedy grać, a przy playstyle'u i IGL-owaniu byaliego Enzo jest... no wow. Chłopak robi teraz takie rzeczy, że ja jestem po prostu w szoku.

Mimo to sytuacja, w której najpierw ogłaszacie zmiany, prezentujecie następców, a potem wycofujecie się rakiem z wszystkiego, nieco nadszarpnęła wizerunek organizacji. Z zewnątrz mogło to wyglądać na totalnie nieprzemyślany i paniczny ruch.

Wydaje mi się, że na koniec dnia oczywiście mogliśmy zrobić to inaczej. Ja też bardzo żałuję tej decyzji i tego, że tak szybko zostało to wszystko ogłoszone. Zawsze staraliśmy się robić rzeczy trochę później, żeby mieć wszystko zaplanowane, a tym razem po prostu postąpiliśmy tak, a nie inaczej. I za to mogę tylko przeprosić innych. Ale żyje się dalej. W ostatnim czasie w niektórych organizacjach były zresztą gorsze afery (śmiech).

Jak w ogóle wyglądała kwestia tego wypożyczenia? Angaż repo i suonko to był pomysł Hypera?

To był głównie pomysł Hypera. Na początku szukaliśmy IGL-a, a polska scena ogólnie nie słynie z tego, że jest na niej wielu prowadzących, więc znalezienie kogoś takiego to była naprawdę problematyczna kwestia. Wahaliśmy się tak naprawdę pomiędzy dwoma nazwiskami, a jednym z nich był właśnie repo. Ostatecznie więc podjęliśmy decyzję, że repo i suonko znajdą się na wypożyczeniu i gdyby faktycznie doszło do zmian, to pewnie ostatecznie pozostaliby już w drużynie.

Mówiłeś o dwóch nazwiskach. Jak brzmiało to drugie?

Myślę, że mogę o tym powiedzieć – nawrot. Myśleliśmy także o nawrocie. Zresztą znamy się, bo przecież grał z nami jakiś czas temu. Ostatecznie jednak wybraliśmy repo.

fot. AKPA/Jacek Kurnikowski

Stwierdziłeś, że szukaliście IGL-a, ale przecież w tamtym momencie było już wiadomo, że byali przejął prowadzenie od TOAO. Czyli to dowodzenie Pawła miało być tylko rozwiązaniem tymczasowym?

byali od początku sam otwarcie mówił, że nie jest pewien, czy chce IGL-ować. Tak naprawdę to była jego pierwsza styczność z prowadzeniem i szczerze mówił, że on to może robić, ale też wtedy jeszcze nie chciał się angażować w to full time. Aczkolwiek, jak wspomniałem, po ostatnich meczach złapał bakcyla do IGL-owania. Do tego dobrze mu się współpracuje z Hyperem i aktualnie nadal prowadzi. To on jest naszym prowadzącym i raczej już tak zostanie, o ile oczywiście będzie tego nadal chcieć, a raczej chce i to pomimo świeżej sytuacji z kontuzją ręki, która wykluczyła go na dwa miesiące. Zresztą znaleźliśmy już na to rozwiązanie, w którym Paweł calluje z funkcji coacha, a Hyper pracuje z chłopakami podczas PCW. Mogę też zdradzić, że ta sytuacja była motorem napędowym do stworzenia sześcioosobowego składu, ale o tym więcej wkrótce.

Nie było w związku z osobą byaliego obaw? Jakby nie patrzeć, Paweł nie słynie z tego, że jest ułożony. Raczej ma opinię kogoś trochę chaotycznego, z dużym temperamentem, co niekoniecznie licuje z osobą IGL-a, która w określonych momentach powinna jednak zachować spokój.

I tak, i nie. Przede wszystkim byali został też kapitanem całej drużyny. Ale byali faktycznie ma taki temperament, jak wspomniałeś. On nie calluje taktyk. Hyper śmieje się, że on krzyczy taktyki. Jest totalna werwa na TS-ie, on krzyczy na zawodników. Mówi od razu, co robić. Nie jest statycznym prowadzącym, tylko cały czas na bieżąco w trakcie rund podejmuje decyzje. Tak naprawdę rzadko kiedy ma przygotowaną jakąś taktykę z wyprzedzeniem. Chłopaki też trochę zmienili swój playstyle. Ja zresztą wychodzę z założenia, że in game leader powinien trochę taki właśnie być. Oczywiście spokój też jest potrzebny, jest przydatny i jeżeli graczom to odpowiada, to ok. Ale wydaje mi się, że w tym zestawieniu potrzeba akurat kogoś takiego, IGL-a z prawdziwą werwą, który będzie w stanie np. w trakcie rundy zmienić nagle decyzję. On nie boi się scallować pewnych zagrań i zawsze sobie ufa. To w jego przypadku jest naprawdę super.

Wracając do repo i suonko. Gdy okazało się, że jednak zostajecie przy starym składzie, to jaka była reakcja chłopaków?

Zrozumieli. Hyper rozmawiał z nimi i też przeprosiliśmy ich bardzo za tę sytuację. Oni, tak czy siak, mieli organizację, siedzą w PGE Turowie, więc ich organizacja ostatecznie też była zadowolona, że jednak w niej zostali. Tak naprawdę wszystko jest ok. Na pewno było im przykro, bo pewnie była to dla nich spora okazja i duża szansa, żeby się realnie pokazać. Szczególnie dla repo, który według mnie jest cały czas mocno niedocenianym graczem. Ale mam nadzieję, że uda im się gdzieś wejść na wyższy poziom.

W przypadku repo była też kwestia jego poprzedniego rozstania z Izako Boars. To nie przebiegło w zbyt miłej atmosferze.

Akurat wtedy nie pracowałem jeszcze w Izako Boars, ale zdążyłem zrobić research i wiem, jak to wyglądało. Aczkolwiek, jak mówię, między nami nie ma żadnej złej krwi. Zresztą, izak też nie miał żadnego problemu z tym, by repo do nas dołączył, więc wszystko było w porządku.

Jest szansa, że np. za kilka miesięcy temat tej dwójki jeszcze ewentualnie powróci?

Może tak, może nie, zobaczymy. Czas pokaże. Ale raczej, jeżeli mielibyśmy robić w przyszłym roku zmiany, to znowu będziemy próbowali projekt pt. wykopujemy spod ziemi totalnie nieznanych nikomu graczy i robimy z nich drużynę. Dokładnie tak, jak to było w przypadku avisa, siuhego i szejna. Bo ten projekt też fajnie pokazał, że coś takiego ma duży potencjał. I dodatkowo Bartosz jest bardzo zajarany takim tematem. Chce udowodnić niektórym osobom, że jednak jest dobrym trenerem.

A jeżeli chodzi o kwestię kobiecego gamingu, czyli Izako Boars. To temat już definitywnie zamknięty czy na razie tylko odłożony na półkę na później?

Zobaczymy, czas pokaże. Na pewno jednak jakbyśmy mieli znowu iść w stronę kobiecego esportu, to może już niekoniecznie w CS-ie. VALORANT jest bardzo kuszącą opcją. Wydaje mi się, że Riot bardzo dba o kobiecą scenę i to widać na każdym kroku, więc... Zobaczymy. Będziemy powoli planować sobie przyszły rok i przekonamy się, w jaką stronę ostatecznie pójdziemy.

Poza tym, że zamknęliście kobiecą dywizję CS-a, to w tym roku zniknęło też u was TFT. Był wcześniej Aki, grał w Ultralidze, sezon się skończył i się rozstaliście. To kwestia, nie wiem, braku potencjału samej sceny?

Nie, scena TFT żyje i radzi sobie bardzo dobrze. Raczej tym, co zaważyło na zamknięciu dywizji, był fakt, że chyba nie jesteśmy jeszcze aż tak bardzo "riotowi", żeby iść w tę scenę. To była bardziej taka próba, by przekonać się, jak w ogóle riotowe community działa. Wszystko było w porządku, tylko TFT ogólnie trochę nie pasowało do naszej organizacji.

Pytam o to, bo Izako Boars w swoich najlepszych czasach posiadało wiele dywizji, było wiele gier. A teraz tak naprawdę macie tylko męskiego CS-a. Są jakieś plany, by ponownie rozszerzyć działalność na inne pola, czy jednak będziecie skupiać się tylko na Counter-Strike'u?

W tym roku na pewno niczego nowego już nie będzie – zostajemy przy CS-ie. Zobaczymy, co wydarzy się w roku przyszłym, aczkolwiek ja bym chciał kolejnych dywizji. Dobrze mi się współpracuje z innymi dywizjami, to są zawsze nowe doświadczenia. Na pewno więc sprawdzimy, jakie będą możliwości. Tak jak mówię, VALORANT bardzo mnie kusi, bo sam gram w tę grę, oglądam też bacznie samą scenę. Może więc akurat zdarzy się tak, że w stronę VALORANTA pójdziemy. Krystian Terpiński na pewno się ucieszy, bo już od kilku miesięcy męczy mnie, by w to wejść (śmiech). Ostatecznie jednak zobaczymy co ten esport nam przyniesie, bo być może wydarzy się tak, że jakaś gra stanie się na tyle popularna i będzie dla nas jako dla organizacji na tyle interesująca, byśmy w nią weszli? Tak naprawdę trudno mi tutaj na razie cokolwiek powiedzieć.

Powrót do Rainbow Six: Siege?

Nie. To jest po prostu dziwna scena. Nie chcę jednak mówić o niej źle, więc po prostu myślę, że niczego nie będę na ten temat mówił. Ale po prostu nie chcemy drugi raz angażować się w Rainbow Sixa. Aczkolwiek ciągle mamy fajny kontakt z chłopakami, którzy u nas byli. Zresztą, ostatnio znaleźli organizację. Ale my raczej nie będziemy tam znowu wchodzić.

Z Rainbowem jest trochę tak, że jeżeli nie wygrasz Polish Masters, to na dobrą sprawę kolejne pół roku masz wyjęte z życiorysu, bo tak naprawdę niewiele się dzieje.

No tak, to też jest problem. Plus innym problemem jest to, że to community... Ci zawodnicy to są super chłopaki, ale wydaje mi się, że czasami trochę brakuje im ogłady. Zauważyłem to szczególnie na scenie Rainbow Six: Siege i to też jest istotna kwestia.

Pamiętam, że swego czasu dużo plotkowano na temat pojawienia się Izako Boars w Ultralidze. Był taki okres, gdy tych plotek było naprawdę dużo, chociaż nie wiem też, jak bardzo faktycznie coś się zakulisowo działo. A teraz, gdy jesteśmy przed kolejnym sezonem, a niektóre sloty się zwolniły? W Izako Boars jest w ogóle temat League of Legends?

Na ten moment nie. Albo inaczej – temat zawsze jest, bo lubimy sobie pogdybać "a co jeśli", aczkolwiek raczej chyba... Sam nasz brand nie jest specjalnie LoL-owy, tak mi się wydaje. Jako Izako Boars kojarzymy się wszystkim raczej z CS-em, ogólnie ze strzelankami, więc na razie niech tak pozostanie. Zobaczymy, może w przyszłym roku coś się w tej kwestii ruszy, ale decyzję raczej trzeba by podejmować już teraz. Więc jeżeli faktycznie mielibyśmy coś w tym kierunku robić, to ewentualnie raczej w 2023.

Patrząc na inne organizacje, te najpopularniejsze pokroju AGO, Anonymo czy wcześniej Illuminar, stawiają nie tylko na graczy, ale też na mocną bazę streamerów. Na budowanie za ich pośrednictwem rozpoznawalności. W Izako Boars dotychczas tak nie było i dopiero od niedawna taką rolę pełni Młoda. Planujecie jeszcze rozbudować ten segment?

Jeżeli będzie taka potrzeba, by zwiększyć ekipę content creatorów, to na pewno to zrobimy.

Rozumiem, że z uwagi na osobę izaka i tak posiadacie sporą rozpoznawalność. Jednak streamerzy mogliby pozwolić wam dotrzeć do nowych odbiorców.

Oczywiście. Na pewno ten temat jest gdzieś tam poruszany podczas rozmów. Ostatnio zresztą myśleliśmy nad poszerzeniem tej ekipy, żeby trochę odciążyć chłopaków od świadczeń reklamowych, które muszą realizować. Jeżeli więc będzie taka potrzeba, to na pewność zwiększymy liczbę ewentualnych streamerów. Ale też raczej będziemy chcieli to zrobić trochę inaczej niż wszyscy, żeby to realnie miało ręce i nogi. U niektórych jest to trochę niewykorzystany potencjał. Zresztą zauważyłem też, mówiąc zupełnie szczerze, że realnie chyba tylko Illuminar robiło to na tyle dobrze, że ci streamerzy rzeczywiście przynosili organizacji jakiekolwiek zyski wizerunkowe. Pomijając oczywiście inne rzeczy, które akurat organizacji korzyści wizerunkowych nie przyniosły.

Teraz i tak większość byłych streamerów Illuminar pracuje w Anonymo.

No tak. Według mnie jednak większość tych projektów streamerskich robiona jest na jedno kopyto. Nie dzieje się tam nic na tyle szalonego i jak przeglądałem jakieś statystyki tego typu działań, to realnie świadomość całego brandu nie była zwiększana przez tych streamerów. Wygląda więc na to, że nie ma wcale takiej wielkiej potrzeby z tym związanej.

fot. AKPA/Jacek Kurnikowski

Spójrzmy na pozycję Izako Boars w Polsce i to nie tylko pod względem CS-a, ale ogólnie jako organizacji esportowej. Gdzie byś was widział jako markę? Ten szczyt szczytów czy jednak do najpopularniejszych marek jednak jeszcze wam brakuje?

Mówiąc zupełnie szczerze i tak od siebie, to nawet na to nie patrzę. Dla mnie głównym focusem jest budowanie organizacji, osiąganie określonych wyników. A wizerunek niech będzie po prostu dobry i tyle. Według mnie jesteśmy jednak w polskiej topce. Anonymo jest świeżą organizacją, chociaż od razu weszli mocno w rynek z dużym i dobrym składem. Aczkolwiek wydaje mi się też, że po ostatnich zawirowaniach to u nich ten wizerunek też nie jest jakiś wyjątkowo super. Oczywiście, mają wielkie liczby przez zawodników, ale też nie jest to jakieś wielkie wow. A AGO... AGO robi wszystko dobrze. Jestem bardzo mile zaskoczony. Ostatnio nawet rozmawiałem z Maćkiem (Opielskim – przyp. red.) i powiedziałem mu, że naprawdę jestem w szoku, jak bardzo AGO poszło do przodu jeżeli chodzi o pewne rzeczy. U nich to naprawdę spoko działa. Według mnie na ten moment AGO jest topową organizacją i pod względem wizerunkowym, i pod względem wyników.

Można w sumie powiedzieć, że AGO pod pewnymi względami zrewolucjonizowało pojęcie organizacji esportowej w Polsce i wprowadziło rzeczy, których wcześniej nie było, a na których inni, w tym np. Izako Boars, mogą się wzorować.

Na pewno. Na początku AGO, po tym jak weszło na scenę, bardzo fajnie sprofesjonalizowało esport. Ale zrobiło to też za mocno. Nawet sami zawodnicy później otwarcie mówili, że to wszystko było po prostu zbyt poważne. I tutaj jest właśnie ten błąd, który AGO popełniło. Chciało zrobić z graczy sportowców i trochę zapomniało, że to jednak esportowcy i mają zupełnie inne podejście, zupełnie inne potrzeby. Ale też nad tym popracowali i od tej strony również dobrze sobie radzą. Nic tylko im gratulować. Co prawda mieli ostatnio trochę problemów związanych z pewnymi starymi sytuacjami, ale mądrze z tego wyszli.

To tyle, jeżeli chodzi o Izako Boars. Ale to jeszcze nie koniec wywiadu – przejdźmy teraz do Knacks, czyli agencji, dla której pracujesz. W waszym wypadku rok 2021, mimo tych wszystkich covidowych rzeczy, był chyba dość udany?

Tak, mocno się rozwinęliśmy na wielu płaszczyznach. Bardzo mocno weszliśmy w realizację i organizację turniejów, a ponadto bardzo mocno poszliśmy w Europę z pewnymi działaniami. Według mnie był to dobry rok. To znaczy, oczywiście mógł być lepszy, ale w sumie rok się jeszcze nie skończył – tak tylko powiem. Mam więc nadzieję, że niedługo przyjdą kolejne całkiem miłe, fajne ogłoszenia i pokażemy, że na koniec to był jednak dobry okres.

Właśnie, ta wasza ekspansja za granicę jest ciekawym casem, bo wcześniej czegoś takiego chyba nie było. W sensie, nawet jeżeli były w Polsce jakieś agencje, to raczej skupiały się one głównie właśnie na rynku polskim. A wy jednak postawiliście na obczyznę.

Wiesz, Polska ma określoną pulę zawodników. A tych wszystkich agencji jest na tyle dużo... Zresztą, spora liczba graczy albo ma swoje własne agencje, albo współpracuje już z jakąś inną agencją, albo współpracuje z nami. My jednak od zawsze mieliśmy plan, by iść za granicę i ta ekspansja international zawsze nas kusiła. Nie można też się zatrzymywać, stać w miejscu i patrzeć tylko na jedną scenę, na jeden kraj, bo to po prostu bez sensu. Jest coś takiego, jak skalowanie biznesu i trzeba sobie umieć z tym w pewien sposób poradzić.

Knacks jest już jakkolwiek rozpoznawalne wśród graczy spoza Polski jako agencja?

Nie, jeszcze nie. Nie jesteśmy jeszcze na takim etapie. Większość naszych zagranicznych graczy pracuje z nami zresztą z polecenia. Na takiej zasadzie, że inny zawodnik po prostu nas im polecił. Przepychamy się więc pocztą pantoflową. Branża agencji esportowych na świecie jest po prostu bardzo duża. Naprawdę są tutaj duże firmy, które są w pewien sposób hegemonami. Ale, jak mówię, my na razie mamy inne cele i budujemy sobie z naszymi zawodnikami taką małą knacksową rodzinkę. I to jest ok.

A jak twoje wrażenia jeżeli chodzi o współpracę z zagranicznymi zawodnikami? Wiadomo, jaką opinię mają polscy gracze – wiele się mówi, że nie są oni łatwi we współpracy. Z zawodnikami z zagranicy pracuje się lepiej?

To ten sam poziom. Albo inaczej – to nie jest też tak, że wszyscy polscy zawodnicy są problematyczni czy coś. To tyczy się tylko określonych osób, które faktycznie takie są. Bo ostatecznie jednak każdy jest inny. Według mnie jednak ogólnie jest to ten sam poziom zaangażowania i te same problemy. Zresztą uprawiają oni ten sam sport, więc tak samo to u nich działa.

Prowadziliście w tym roku rozmowy z jakimś dużym esportowym nazwiskiem, którymi mógłbyś się pochwalić?

Wiesz, często rozmawialiśmy z wieloma graczami. Mamy u nas w firmie dwóch chłopaków, którzy bacznie śledzą zwłaszcza młodych zawodników. Jeszcze przed wybuchem dużych karier rozmawialiśmy z graczami, którzy teraz są w światowej topce. Ale też wielu z nich po prostu nie potrzebuje pomocy agencji, uważają, że nie jest im to potrzebne i ja to w zupełności rozumiem. Ale tak, czasami zdarzają się jakieś mniejsze czy większe rozmowy. Na przykład kiedyś porozmawialiśmy sobie z s1mplem. Ale też każdy rozmawiał z s1mplem, nie jest to więc nic naprawdę wielkiego. Nie wiem w sumie, co mógłbym ci więcej powiedzieć na ten temat.

To od innej strony – jest jakaś współpraca, która przyszła w tym roku, a z której jesteś szczególnie dumny?

Na pewno bardzo fajnym graczem, który dopiero teraz mocno pokazuje, jak duży ma potencjał, jest h4rn, który gra w Teamie Fiend. To super chłopak, jest mega zaangażowany, mega oddany. Jest po prostu bardzo dobrym graczem i teraz to bardzo pokazuje, bo prawie dostał się na Majora. To jest więc bardzo fajny angaż, który się nam udał.

Gdy spojrzy się na portfolio waszej agencji, to w większości znajdują się tam gracze z CS:GO i VALORANTA. To świadoma decyzja, by ograniczać się wyłącznie do tych dwóch gier?

Powoli pukamy też do innych tytułów. W zeszłym tygodniu na przykład ogłosiliśmy naszego pierwszego gracza z Fortnite'a, Kubxa. Na dniach z kolei ogłaszamy też drugiego gracza z Fortnite'a i jest to ciekawy kierunek. W większości są to młode chłopaki, które realnie potrzebują takiej pomocy, bo są trochę zagubieni w tym wszystkim, co robią. Patrzymy też trochę na LoL-a, patrzymy na inne tytuły esportowe. Niemniej to jednak CS zawsze był naszym konikiem, naszą miłością i pewnie tak w większym stopniu pozostanie.

Mówisz "Fortnite". Mimo wszystko nie jest trochę za późno na Fortnite'a?

Wydaje mi się, że nie. Ta scena cały czas dobrze funkcjonuje i teraz ci zawodnicy muszą jeszcze bardziej zwracać uwagę na pewne rzeczy. A my tym bardziej wiemy, że chcemy im w tym pomóc.

Jak wygląda kwestia waszych planów na przyszły rok? Macie już coś konkretnego w kwestii np. nowych współprac z zawodnikami albo może jeżeli chodzi o imprezy, które chcielibyście zorganizować lub też już wiecie, że zorganizujecie?

Musiałbym powiedzieć tutaj dużo pomidorów (śmiech). Niestety nie mogę zdradzać takich rzeczy. Niemniej mamy teraz dwa kluczowe projekty. Jednym z nich, dużym projektem, który jest naszym dzieckiem i na który patrzymy cały czas, jest Liga Streamerów. Zrobiliśmy już cztery edycje, teraz robimy kolejną z lanowymi finałami w Warszawie i zauważyliśmy, że ten projekt po prostu się ludziom podoba. Podoba się też przede wszystkim streamerom – są oni turbo zaangażowani, zajarani itp. Wiesz, to wszystko wydaje się tak proste, gdy zaczęło się już to robić. Ale tak naprawdę to jest coś, czego potrzebowało to community. Ludzie chcą zobaczyć, jak saju i PAGO biją się między sobą w turnieju. To jest więc nasz główny projekt, na który będziemy zwracać uwagę i który chcemy rozwijać. Nie tylko CS-owo, bo zrobiliśmy też jedną edycję w LoL-a, która fajnie zadziałała, więc pewnie będziemy robić kolejne. Były też jakieś rozmowy na temat VALORANTA.

Z twojej perspektywy co przynosi agencji większy fejm? Podpis gracza czy jednak podpis influencera/streamera?

Ja bym to mocno rozdzielił, bo to są zupełnie różne poziomy osiągnięć. Niemniej najwięcej w tej kwestii robią wyniki, bo samo podpisywanie tych osób nie przynosi jakiegoś konkretnego fejmu. Chodzi o to, co my potem z nimi robimy, co udaje się nam zrobić. Właśnie to wizerunkowo buduje nam pozycję agencji.

Pytałem o organizację, o agencję, a co z tobą? Jesteś zadowolony z tego, jak ten powoli się kończący rok przebiegł dla ciebie pod względem zawodowym?

Wiesz, odkryłem ponownie, że doba ma za mało godzin. Wiadomo, było trochę zawirowań, było sporo stresu, było też sporo niepowodzeń, a potem dużo powodzeń. I innych ciekawych rzeczy, które w którymś momencie udało się zrobić. Mogę więc powiedzieć, że na razie jest chyba ok. Zobaczymy jeszcze, jak będzie wyglądała końcówka tego roku.

Na koniec zostawiłem sobie najważniejsze pytanie, na które wszyscy chcieliby pewnie poznać odpowiedź. Mianowicie – kiedy byali udzieli wywiadu?

Ale przecież wiadomo już, kiedy udzieli. Zresztą udzielił go ostatnio po meczu w PLE, więc proszę się od byaliego odczepić (śmiech). A tak na poważnie, to otwarcie powiedział, że jak dostanie się na lana o puli 100 tysięcy dolarów, to udzieli tego wywiadu. Ostatnio było blisko, ale niestety się nie udało. Ale spokojnie. Wiesz, ten owoc będzie smakować lepiej, gdy trzeba będzie na niego dłużej poczekać.

Śledź rozmówcę na Twitterze – Paweł Potoczny
Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn